Spór o zamek w Stobnicy wydaje się nie mieć końca. Pod koniec listopada wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk stwierdził, że przy wydawaniu zgody na budowę doszło do naruszenia przepisów. Mimo tego wojewoda stwierdził, że budowa może być kontynuowana.
Takie podejście do sprawy nie spodobało się ministrowi spraw wewnętrznych i administracji Mariuszowi Kamińskiemu, przełożonemu Mikołajczyka. Ten oświadczył w Polsacie, że wojewoda "stracił jego zaufanie" przez decyzję w sprawie zamku.
W obronie wojewody od razu stanęli wielkopolscy samorządowcy, w tym ci kojarzeni raczej z PO, a nie nie z PiS. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak na przykład mówi, że nie ma podstaw do odwołania wojewody, a w sprawie zamku "nie można było podjąć innej decyzji".
Zobacz zdjęcia:
Zamek coraz bardziej "średniowieczny"
Przyszłość wojewody stoi pod znakiem zapytania. A co z przyszłością samej inwestycji? Pojechaliśmy do Stobnicy. Mimo niskiej temperatury prace cały czas trwają. Choć budowa jest ogrodzona szczelnym płotem z drutem kolczastym, można usłyszeć rozmowy robotników. Działa też wielki żuraw. Cała konstrukcja zamku jest już gotowa, teraz trwa układanie elewacji - ta ma sprawić, że zamek zyska "średniowieczny" wygląd.
Gdy byliśmy w Stobnicy w połowie lipca, budowla dopiero zaczęła zyskiwać elewację. Dzisiaj pokrywa ona około połowy całego budynku. Kiedy budowa może się zakończyć? Oficjalne terminy nie są znane, jednak mieszkańcy wsi szacują, że wszystko potrwa jeszcze dwa, może trzy lata.
"Nie ma szans"
Robotników na miejscu nie jest zbyt wielu, za to teren jest starannie ogrodzony. Wszystkiego pilnuje tylko jeden ochroniarz, który rezyduje w specjalnej budce.
Gdy zbliżamy się do wejścia, nie reaguje. Staje się to dopiero, gdy podchodzimy do szlabanu. Wtedy mówi, że "nie ma szans na wejście". I daje do zrozumienia, że nie da się namówić nawet na krótką rozmowę.
Udaje się to natomiast z mieszkańcami Stobnicy i okolicznych wiosek. - Żadna polityczna awantura nie zatrzyma tej budowy. Przecież rozbiórka tego wszystkiego jest na tym etapie niemożliwa - mówi jedna z mieszkanek.
Mieszańcy Stobnicy i okolic nie ukrywają też, że są dumni z tego, że taka inwestycja powstaje właśnie u nich. Liczą, że wraz z zamkiem pojawią się zamożni goście i, kto wie, może kolejne inwestycje. - Mimo że jesteśmy blisko Poznania, nie ma u nas wielkiego bogactwa. Może zamek to zmieni - słyszę od mieszkańca pobliskiej wioski.
Niektórzy mówią nawet, że "nie mogą się doczekać", aż zamek będzie gotowy. Bo to może oznaczać mnóstwo turystów w Stobnicy.
Pytamy, czy prace nie są uciążliwe dla mieszkańców spokojnej wioski. Słyszymy, że nie - zwłaszcza obecnie. Nie ma już wielkich ciężarówek czy głośnych prac. Po pierwsze, trudno byłoby je wykonywać jesienią czy zimą. Poza tym najważniejsze etapy inwestycja ma już za sobą. W tej chwili wykonawcy koncentrują się na wykończeniach. Nie tylko chodzi tu o elewację, ale również o wyposażenie wnętrza budynku.
Zamek powstaje na granicy Puszczy Noteckiej, na obszarze Natura 2000. Inwestycja spółki D.J.T. ruszyła w 2015 roku, choć ogólnopolskiego rozgłosu sprawa nabrała trzy lata później. Z przedstawicielami spółki wielokrotnie próbowaliśmy porozmawiać na temat inwestycji. Nigdy jednak nam się to nie udało.