Większość Polaków sprawdziła na mapie, gdzie leży Stobnica, dopiero w lipcu 2020 roku. Wtedy to prokuratura poinformowała o postawieniu zarzutów siedmiu osobom związanym z powstającym w Puszczy Noteckiej zamkiem.
Zarzuty prowadzenia budowy zagrażającej środowisku usłyszeli m.in. inwestorzy - Paweł N. i Dymitr N. Jak informuje "Gazeta Wyborca" ten pierwszy jest biznesmenem. To on miał wpaść na pomysł postawienia zamku w sąsiedztwie chronionego obszaru Natura 2000.
W tym celu skupił ziemię w Stobnicy od ludzi, którzy wygrali proces z Lasami Państwowymi, a także od poznańskiego Uniwersytetu Przyrodniczego. Następnie połączył w jeden zbiornik znajdujące się na zakupionych ziemiach oraz usypał sztuczną wyspę.
Niezwykły proces przygotowania planu zagospodarowania
"Wyborcza" przytacza też historię przygotowania i przyjęcia planu zagospodarowania przestrzennego. Paweł N. zwrócił się do urzędu miejskiego w Obornikach w 2009 roku. Chciał uzyskać planu zagospodarowania przestrzennego pod "zabudowę usługowo-mieszkaniową".
Na gruncie miał stanąć pięciogwiazdkowy hotel "o bardzo wysokim standardzie i niepowtarzalnej formie wraz z funkcjami towarzyszącymi takimi jak kryty basen, spa, gastronomia, rekreacja, rozrywka".
Przed przyjęciem planu konieczny jednak jest inny dokument. Radni muszą uchwalić studium kierunków zagospodarowania przestrzennego, zanim przyjmą plan zagospodarowania. "GW" podaje, że zarówno jeden, jak i drugi dokument rada miejska uchwaliła na jednej sesji - w październiku 2011 roku. To wzbudziło zainteresowanie śledczych.
- Podjęcie obu uchwał w tym samym dniu budzi poważne wątpliwości co do sposobu procedowania - zauważa oddelegowany do tej sprawy prokurator Łukasz Stanke, cytowany przez dziennik.
Czytaj też: Zamek w Stobnicy. Awantury nie szkodzą budowie, mieszkańcy "nie mogą się doczekać" jej końca
Prokuratorzy ustalili również, że to nie miejscy urbaniści odpowiadają za plan dla działek w Stobnicy, ale sam Paweł N. Jego firma zleciła i opłaciła przygotowanie dokumentów, a następnie przekazała ja w darowiźnie radnym.
Prokuratura jednak nie znalazła dowodów, że doszło do korupcji w momencie uchwalania planu.
Koszty zamku w Stobnicy
Wątpliwości prokuratorów wzbudza również fakt, że inwestor nie potrzebował decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji. We wnioskach inwestor informował, że całkowita powierzchnia przekształconego terenu wyniesie 1,7 ha. Natomiast taka decyzja staje się niezbędna w momencie, gdy przekroczy ona 2 ha. Prokuratura stwierdziła, że finalnie powierzchnia inwestycji przekroczyła górny limit.
Sprawdź: Dostał pismo z ING. Chcą wiedzieć, skąd ma pieniądze. Bank odpowiada: mamy taki obowiązek
Ostatecznie w maju 2015 roku starostwo powiatowe w Obornikach zatwierdziło projekt zamku. W tym samym momencie wydało też pozwolenie na budowę.
A ile kosztowała cała inwestycja? Wyliczenie, które na zlecenie śledczych wykonał inżynier Marcin Gajzler, wskazuje, że główne prace konstrukcyjne kosztowały w sumie 129,6 mln złotych.
Jednak opinia powstała w październiku 2019 roku. Gajzler oceniał wtedy stan zamku jako surowy. W jego ocenie wartość całej inwestycji finalnie sięgnąć może wysokości 400 mln złotych.
Pod koniec listopada wojewoda wielkopolski uznał, że co prawda decyzja o wydaniu pozwolenia na budowę została wydana bezprawnie, ale nie ma podstaw do jej unieważnienia. Od tej decyzji odwołała się już prokuratura w Poznaniu.
Czytaj komentarz: Zamek w Stobnicy: wojewoda nie uchylił pozwolenia na budowę. To nic niezwykłego – mówi ekspert
Zamek może więc być bez przeszkód budowany. Decyzja wojewody nie spodobała się w Warszawie. Do tego stopnia, że premier zdecydował się na odwołanie wojewody Łukasza Mikołajczyka na wniosek ministra spraw wewnętrznych. Nikt nie ukrywał, że chodzi właśnie o budowę zamku w Stobnicy.
Sprawą zainteresowało się także Centralne Biuro Antykorupcyjne. "CBA będzie prowadziło analizę zabezpieczonych dokumentów" - poinformował Stanisław Żaryn na Twitterze.