Hotel Marriott na stałe wrósł w krajobraz stolicy. Charakterystyczny przeszklony budynek dorastał razem z demokratyczną Polską i naszym rozumieniem wolnego rynku – jego budowę ukończono dokładnie w 1989 r. Polakom kojarzy się z luksusem, którego był przez lata synonimem. W końcu nie każdy hotel może pochwalić się tym, że budynek, w którym działa, zapoczątkował jakąś "erę" w dziejach miastach.
- Po 1989 roku - po pierwszych wolnych wyborach w Polsce i po przemianach politycznych oraz gospodarczych w Warszawie - zaczęły powstawać nowoczesne biurowce. Ich erę zapoczątkowała w 1989 roku ukończona budowa LIM Center, czyli budynek hotelu Marriott - mówi nam Piotr Smagała, dyrektor zarządzający firmy REDD.
Niebagatelną rolę w tworzeniu legendy hotelu Marriott odegrały polskie seriale sensacyjne z lat 90. Nocne panoramy miasta, którego strzegł choćby komisarz Olgierd Halski działały na wyobraźnię Polaków. Podobnie jak ukute wówczas przez prasę kąśliwe określenie "Brygady Marriotta" dotyczące zachodnich doradców pomagających w polskiej transformacji, którzy zatrzymywali się właśnie w tym hotelu. Przede wszystkim ze względu na brak poważnej konkurencji na podobnym poziomie na mapie ówczesnej Warszawy.
Dziś Marriott nie wyróżnia się już ceną czy jakością usług na tle innych warszawskich hoteli. Ma jednak inny atut, który stanowi o jego wyjątkowości. To w jego pokojach zatrzymują się amerykańscy prezydenci podczas wizyt w Polsce.
To właśnie tu miał nocować Donald Trump. Miał, jednak do Polski ostatecznie się nie wybrał. W jego zastępstwie pojawił się za to wiceprezydent USA Mike Pence. I to on zajął jeden z głównych apartamentów. Który konkretnie? Tego ani obsługa hotelu, ani delegacja z USA nie zdradza.
I Obama, i Trump
W stołecznym hotelu spali już m.in. Bill Clinton, George W. Bush, Barack Obama oraz Donald Trump. Prezydenci, co nie zaskakuje, zajmują dwupoziomowy apartament prezydencki na czterdziestym piętrze hotelu. Ponadto, przynajmniej od czasów wizyty w Polsce Baracka Obamy w 2014 r., Amerykanie wynajmują dodatkowych kilka pięter hotelu dla zapewnienia bezpieczeństwa głowie państwa.
Wart uwagi jest sam apartament prezydencki. Gdy akurat nie ma w nim przywódcy USA można go wynająć. Tanio nie jest - kilka tysięcy złotych za noc. W zamian dostajemy dwa poziomy o powierzchni ponad 200 m kw. z widokiem na Warszawę. Na niższej kondygnacji hotel odda nam do dyspozycji m.in. jadalnię i kuchnię. Wyższa kondygnacja to już m.in. dwie sypialnie.
Ale wizyty prezydentów w Marriotcie to nie tylko kilka godzin w hotelowym łóżku czy "strefie relaksu". W końcu prezydent USA z każdego miejsca na ziemi musi być w stanie zarządzać mocarstwem nuklearnym z najsilniejszą armią na świecie i państwem o wciąż największej w skali globu gospodarce. Także apartamentu w warszawskim hotelu.
Prezydent robi bica
Barack Obama wybrał właśnie hotel Marriott jako miejsce spotkania z pracownikami amerykańskiej ambasady podczas wizyty w Polsce. Ten sam czterdziesty czwarty prezydent USA sprawił także, że zdjęcia z siłowni w warszawskim hotelu obiegły wszystkie światowe media - podczas wizyt w 2014 r. i 2016 r. postanowił poćwiczyć. Jak donosiły wówczas media, sesja treningowa trwała 40-50 minut, ale ochroniarze Obamy nie wyprosili żadnego z użytkowników siłowni.
Noclegi w Marriotcie nie są skutkiem żadnej "tajnej" umowy między administracją, a zarządcami hotelu. Wynikają po prostu z amerykańskiego podejścia do gospodarki – sieć Marriott International jest założoną w 1927 r. największą na świecie amerykańską siecią hoteli. A to już ma znaczenie.
Choć protekcjonizm do swojego katalogu narzędzi politycznych i gospodarczy oficjalnie wprowadził dopiero Donald Trump, to amerykańska administracja od zawsze strzegła zasady, by pieniądze amerykańskich podatników łożone na rząd federalny trafiały właśnie do amerykańskich firm na całym świecie.
Miał być terminal
Ciekawie wygląda także historia samego budynku, który ukończono w 1989 r. Jego budowę, jak przypomina Piotr Smagała, rozpoczęto w 1977 roku, ale "inwestycja przeciągała się, a w okresie załamania gospodarki w 1981 roku zatrzymała się na dłuższy czas".
- Prace wznowiono w 1987 roku. Obiekt budowało przedsiębiorstwo pod nazwą Zjednoczenie Budownictwa Miejskiego Bydgoszcz. Początkowo planowano, że będzie to siedziba Linii Lotniczych LOT, jednocześnie hotelu oraz terminalu, z którego pasażerowie dojeżdżaliby wprost na Okęcie - dodaje Smagała.
I tak zamiast oczekujących przed Marriottem pasażerów raz na kilka lat widzimy ochroniarzy Secret Service i słynną "bestię", która przylatuje razem z prezydentami i wiceprezydentami USA.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl