"Sztanga" (czyli opakowanie z dziesięcioma paczkami papierosów) popularnej marki kosztuje w Niemczech ok. 70 euro, a to ok. 318 zł. Tymczasem w przygranicznych sklepach taka sama "sztanga" potrafi kosztować równowartość 40 euro, a zatem 180 zł.
Nic więc dziwnego, że przy granicy sprzedaż papierosów Niemcom to gigantyczny biznes. W takich miejscowościach jak Słubice czy Zgorzelec jest mnóstwo sklepów z tanimi papierosami. Przed zamknięciem granic sklepy żyły głównie z Niemców, którzy przyjeżdżali na drobne zakupy.
Byli też drobni handlarze, znani jako "mrówki". Zwykle działali w szarej strefie. Zaopatrywali się w papierosy w hurtowniach i przekraczali granicę nawet kilka razy dziennie, sprzedając Niemcom papierosy. Ile osób żyło w ten sposób? W rozmowie z money.pl mjr Joanna Konieczniak ze Straży Granicznej mówi, że żadne statystyki nie były prowadzone - w końcu granice były otwarte i nie kontrolowano zawartości toreb czy plecaków, o ile nie było podejrzeń, że może być tam coś nielegalnego.
Jak wygląda sytuacja po kilku tygodniach od zamknięcia granic? - Ruch w sklepach spadł właściwie o 100 proc. - słyszymy w sklepie ze Słubic. Ten akurat specjalizuje się w sprzedaży e-papierosów, ale dzięki temu jest otwarty. Niemal wszystkie sklepy oferujące w okolicy papierosy tytoniowe zostały ostatnio pozamykane. Podobnie jest na przykład w Zgorzelcu.
- Coś się ruszyło ostatnio. W ostatnich dniach ludzie, którzy pracują w Niemczech, mogą w miarę swobodnie przekraczać granicę. Część z nich zabiera ze sobą trochę "sztang" i sprzedaje. To jest jednak promil w porównaniu do skali sprzedaży sprzed epidemii - mówi nam jeden ze sprzedawców.
Niemieccy sprzedawcy się cieszą
Po drugiej stronie granicy natomiast drobni sklepikarze się cieszą - papierosy nie sprzedawały się tam tak dobrze od dekad.
- Zmiana jest naprawdę zauważalna. Musimy zamawiać w hurtowniach znacznie więcej papierosów - mówiła dziennikowi "Nord Kurier" Stefanie Möbus ze sklepu A-Z w przygranicznym Penkun. Stacja benzynowa z Ueckermünde zauważyła natomiast wzrost sprzedaży papierosów o ok. 50-60 proc.
Niemieccy sprzedawcy z regionu przygranicznego obserwują też inny trend - klienci coraz częściej kupują tytoń i sami skręcają sobie papierosy. Olbrzymią popularnością cieszą się na przykład bibułki do tytoniu, a także niewielkie nabijarki, które pozwalają na robienie amatorskich papierosów.
- Papierosy są u nas bardzo drogie, więc ludzie muszą sobie jakoś radzić. Jeśli chodzi o taki sprzęt, to coraz częściej trzeba umieszczać zawieszki: "wyprzedane" - mówią lokalni sprzedawcy "Nord Kurierowi".
Gazeta też cytuje mieszkańców pogranicza, którzy liczą, że pomogą im pracownicy z Polski, którzy znów mogą pracować w Niemczech. - Znam trochę ludzi ze Szczecina, którzy znowu codziennie przyjeżdżają do zakładów do Löcknitz. Sądzę, że mogę na nich liczyć, jeśli chodzi o papierosy - mówi rozmówca niemieckiej gazety.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie