- Jesteśmy zdecydowani na elektromobilność i na to, by stać się producentem aut elektrycznych. Zabieramy wszystkich ze sobą w elektryczną przyszłość: naszych dealerów, naszych klientów, nasze modele - zadeklarował na kameralnym spotkaniu z pięciorgiem polskich dziennikarzy w Warszawie.
W ostatnim czasie kilka największych marek ogłosiło zmianę strategii elektryfikacji. Planowały przejść na produkcję aut wyłącznie elektrycznych już na kilka lat przed tzw. zakazem silników spalinowych w UE od 2035 r. Teraz jednak Mercedes, Volvo, Ford i Volkswagen już się tak nie spieszą. Opel dwa lata temu zadeklarował, że od 2028 r. będzie oferował w Europie już tylko modele elektryczne. Zapytałem Huettla o to, czy i Opel bierze jednak pod uwagę rewizję swojej strategii, patrząc na to, co dzieje się na rynku.
- Jestem głęboko przekonany, że dla producenta takiego jak Opel, który chce zapewniać mobilność dla każdego na masową skalę, jedynym sposobem na to jest samochód elektryczny. Wierzymy w to. Pytanie nie brzmi, co stanie się na końcu naszej drogi, ale jak do tego celu dotrzeć - stwierdził CEO Opla, odpowiadając na pytanie money.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Widzimy, że elektryfikacja nie przebiega w tym samym tempie, więc dziś jesteśmy w stanie zaproponować wersje hybrydowe lub z silnikiem spalinowym tym klientom, którzy nie są dziś gotowi z różnych przyczyn. Jednocześnie tym, którzy chcą je mieć, jesteśmy w stanie zaproponować modele elektryczne - wyjaśnił.
Podkreślił, że w strategii Opla każdy nowy model (lub nowa generacja) debiutujące na rynku od 2025 r., będą już tylko samochodami elektrycznymi (BEV). Do 2028 r. nadal jednak mają być oferowane warianty spalinowe i hybrydowe na bazie generacji wcześniejszej. Portfolio marki ma stanowić ma na razie pięć modeli: Corsa, Astra, Mokka, Grandland czy powracająca w nowej odsłonie Frontera.
Opel zamierza - podobnie jak pozostali producenci - dostosować się do krok po kroku zaostrzanych norm emisji CO2 we wprowadzanych na rynek samochodach. To właśnie one de facto wprowadzą zakaz nowych aut z silnikami spalinowymi od 2035 r. Kary za generowane przez nie emisje będą tak wysokie, że producentom przestaną się po prostu opłacać.
- Europejskie przepisy dotyczące emisji CO2 i kroki zmierzające do osiągnięcia celu zostały już ustalone i są znane od wielu lat. Dokonaliśmy niezbędnych, czasami trudnych wyborów, aby być na te wymagania gotowym, zrezygnowaliśmy z niektórych modeli, jak np. z Insignii. Zainwestowaliśmy w badania i rozwój, platformy, które pozwalają nam produkować auta elektryczne, w fabryki. Wykonaliśmy niezbędną pracę, by być gotowymi na kolejny krok w zakresie przepisów dotyczących CO2 - zapewnił Huettl na spotkaniu w Warszawie.
Unia Europejska się nie cofnie?
Włoski rząd chce, aby Komisja Europejska rok wcześniej dokonała zaplanowanego przeglądu przepisów, które de facto zakazują sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035 r. w UE. Taka rewizja miałaby nastąpić już w przyszłym roku.
- Zakaz dotyczący nowych samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 roku jest absurdalny i należy go zmienić - powiedział włoski minister energii Gilberto Pichetto Fratin. Rzym może liczyć na poparcie Berlina. Równie wiceminister rozwoju Ignacy Niemczycki zadeklarował, że "Polska jest otwarta na propozycję Włoch w sprawie przyspieszenia przeglądu dotyczącego zakazu sprzedaży nowych aut z silnikami spalinowymi od 2035 r.".
- Samochody elektrycznie w naszym kraju nie cieszą się dużym zainteresowaniem, co tylko potwierdzają statystyki. Udział tych samochodów w rynku wynosi nieco ponad 3 proc., co oznacza, że na 100 sprzedanych samochodów w Polsce tylko trzy stanowią elektryki. Dla porównania średni udział aut elektrycznych w Europie wynosi 15,5 proc. W Niemczech jest to około 20 proc. a w Norwegii 90 proc. - komentuje Bartosz Chojnacki, wiceprezes Superauto.pl.
Brukselę może być jednak trudno przekonać do zmiany zdania.
- Jest wiele wniosków, aby dokonać przeglądu celów, a w szczególności dat. Słyszeliście państwo wytyczne pani przewodniczącej Ursuli von der Leyen na nową kadencję. W tych wytycznych politycznych nic nie wskazuje, że wprowadzimy późniejszą datę końca silnika spalinowego w Europie - powiedział Eddy Liegeois z Dyrekcji Generalnej ds. Mobilności i Transportu w Komisji Europejskiej podczas Kongresu Nowej Mobilności w Łodzi.
Transport stał się ofiarą własnego sukcesu. Popyt na transport będzie rosnąć, tymczasem sektor transportu reprezentuje jedną czwartą światowych emisji CO2. Celem jest redukcja o 90 proc. do 2050 r. - podkreślił Liegeois.
Przypomniał, że w połowie lipca, gdy Ursula von der Leyen została wybrana na drugą kadencję na urzędzie przewodniczącej KE, potwierdziła, że "cele dotyczące neutralności klimatycznej samochodów od 2035 r. zostaną utrzymane".
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl