- Zażądaliśmy sporządzenia uzasadnienia na piśmie, wtedy będziemy mogli w stopniu szerszym zapoznać się ze stawianymi zarzutami - powiedział podczas pikiety pełnomocnik Kołodziejczaka. - Zachodzi szereg wątpliwości co do prawidłowości postępowania organów ścigania - dodał, wskazując na ujawnienie wizerunków protestujących przez policję.
- Są to przestępstwa w ujęciu kodeksowym i grozi za nie nawet kara pozbawienia wolności - przyznał prawnik.
Michał Kołodziejczak zadeklarował, że działacze Agrounii przyjeżdżają na protesty w Warszawie "pokojowo". - Gdybyśmy coś chcieli zrobić, to ja nie ukrywam, że zdolności są niemałe i dalibyśmy radę pomimo wszelkich starań różnego rodzaju organów - stwierdził po przesłuchaniu w komendzie, przed którą trwała pikieta rolników.
- Od tygodnia mówi się, że spłonął jakiś sygnalizator za 16 tys., a ja mogę tutaj na palcach jednej ręki pokazać osoby, które mają setki tysięcy strat z powodu nieudolności prawa w Polsce - mówił lider Agrounii. - Kiedy my mamy miliony złotych strat, to nikt o tym nie mówi - dodał.
Zarzuty niszczenia mienia dotyczą przede wszystkim uszkodzenia nawierzchni pl. Zawiszy w Warszawie. Według Kołodziejczaka uszkodzona została nawierzchnia, która i tak "nadawała się pod wymianę".
- Już dzisiaj ogłaszam, że za 9 dni widzimy się na rondzie Zawiszy. Nawet jeszcze dziś będziemy kierować dokumenty do urzędu miasta na legalną manifestację właśnie w tamtym miejscu - zapowiedział lider Agrounii. - Zapraszamy wszystkich od 7 rano - dodał.
- Nigdy nie będziemy posuwać się do tak haniebnych strajków, manifestacji, jakie robią w Polsce kolejne grupy zawodowe i społeczne, czyli L4, zwolnienia lewe, szantażowanie całego kraju - powiedział Kołodziejczak.
- Jesteśmy dumą tego kraju i nie będziemy tego ukrywać. Będziemy jasno protestować z głową uniesioną o góry przy "Rocie" i innych pieśniach patriotycznych, a nie jak szczury w domach nie będziemy się chować - zapowiedział Kołodziejczak, nawiązując wprost do strajków policjantów i nauczycieli.
- Tutaj pan dziennikarz powiedział "pana zamkną". Nie, przyjdzie taki czas, że wszystkich tych, którzy przyczyniają się do zdrady polskiej racji stanu, to by będziemy zamykać, a nie ktoś będzie zamykał nas - ostrzegł Michał Kołodziejczak.
Szef MSWiA Joachim Brudziński po proteście 13 marca zapowiadał, że "każdy z przedstawicieli tej chuliganerii, która sprowadziła realne zagrożenie zdrowia i życia uczestników ruchu drogowego musi ponieść konsekwencje wynikające z polskiego prawa".
Dwa dni później stołeczna policja opublikowała zdjęcia twarzy 30 uczestników głośnej akcji Agrounii na pl. Zawiszy w Warszawie. Poprosiła o pomoc w ich identyfikacji. Przyjęła też od Zarządu Dróg Miejskich wniosek o ściganie sprawców uszkodzenia nawierzchni jezdni w miejscu protestu.
Jak poinformowała policja, straty oszacowane zostały na prawie 34 tysięcy złotych. Karolina Gałecka, rzecznik prasowy ZDM, wyjaśnia money.pl, że 34 tys. zł to straty materialne w infrastrukturze drogowej, a kolejne 150 tys. zł to koszty przygotowania projektu organizacji ruchu i materiałów.
- Razem daje to kwotę 184 tys. zł. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Policja podała w komunikacie tylko i wyłącznie straty materialne - wyjaśniała Gałecka.
Podczas samego protestu policji udało się zatrzymać tylko osiem osób, które zwolniono po postawieniu im zarzutów chuligańskiego zakłócania spokoju, tamowania ruchu i zanieczyszczania drogi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl