We wrześniu roczna dynamika inflacji konsumenckiej CPI w Czechach wzrosła do najwyższego od końca 1993 roku poziomu 18 proc. i tym samym stała się wyższa niż ta sama miara tempa inflacji w Polsce (+17,2 proc.). Ekonomiści spodziewali się, że w październiku roczna dynamika CPI w Czechach lekko spadnie do poziomu 17,9 proc.
"Wyraźne spowolnienie inflacji konsumenckiej w październiku wynika głównie ze znacznego spadku rocznej dynamiki cen administracyjnych w wyniku działań rządu mających na celu amortyzację wysokich cen energii" - przekonuje czeski bank centralny.
Inflacja spada. Oto co zrobili Czesi
I tak w jesiennej projekcji Bank Czech zakładał inflację w październiku na poziomie 17,4 proc. Tymczasem obniżyła się ona do 15,1 proc. Wzrost cen administrowanych spadł z 27,7 proc. rok do roku (r/r) do zaledwie 8,1 proc. r/r. Wszystko za sprawą działań rządowych.
Czescy politycy dopłacają bowiem z publicznej kasy do rosnących rachunków za prąd do końca 2022 r. Znieśli też opłatę OZE do końca 2023 r. Czeski bank przekonuje, że gdyby nie te działania, inflacja nad Wełtawą byłaby o 3,5 pkt. proc. wyższa.
Widać to zresztą w pozostałych składowych CPI. "Inflacja bazowa obniżyła się tylko nieznacznie w październiku i pozostaje wysoka, odzwierciedlając jedynie powolny spadek inflacji cen produkcji przemysłowej za granicą oraz osłabienie popytu krajowego" - pisze bank centralny Czech.
"W połowie 2023 r. inflacja spadnie do poziomu jednocyfrowego. Sprzyjać temu będzie dalsze łagodzenie presji kosztowej, ochłodzenie zagranicznego wzrostu gospodarczego oraz popytu wewnętrznego i rynku pracy, odzwierciedlające m.in. zaostrzenie polityki pieniężnej" - przewiduje.
W Polsce NBP spodziewa się, że inflacja zejdzie do poziomu jednocyfrowego w IV kw. przyszłego roku i ma wynieść ok. 8 proc. - podał podczas czwartkowej konferencji prasowej prof. Adam Glapiński.