- Podmiot, o którym mowa, już nie istnieje. Teraz są całkowicie nowi właściciele, całkowicie niepowiązani z poprzednimi – podkreśla w rozmowie z money.pl Łukasz Mazur. To biznesmen znany z działalności w sferze doradztwa podatkowego, były prezes Górnika Zabrze.
"Zatokę Sztuki" przejął pod koniec 2019 roku. Tłumaczy, że pojawiła się okazja i ją po prostu wykorzystał. Odmawia podania kwot transakcji, zasłaniając się tajemnicą handlową i umowami. Dziś o jego lokalu znów zrobiło się głośno za sprawą emitowanego w TVP filmu dokumentalnego "Nic się nie stało". Abstrahując od jego wartości i tego, czy coś nowego wnosi do sprawy, opisywanej w 2016 roku przez Bożenę Aksamit i Piotra Głuchowskiego w książce "Zatoka Świń", o sopockim lokalu znów się mówi. I to w negatywnym kontekście.
- Jak to wpływa na interesy? – pytamy. Łukasz Mazur chwilę myśli. – Z pewnością jest medialna burza i pomimo faktu, że nie mamy nic wspólnego z "Zatoką Sztuki" i wszystkim, co się tam działo, rykoszety też w nas trafiają. Ale żeby to jakoś wpływało na biznes? Zainteresowanie "Nową Zatoką" jest, rezerwacji nikt nie odwołuje – mówi w rozmowie z money.pl.
Jedynym punktem, w którym dało się zauważyć spadek obrotów, są imprezy dla firm, szczególnie międzynarodowych koncernów. Biznesmen wskazuje, że opinie gości i klientów o "Nowej Zatoce" są pozytywne – dotyczy to mediów społecznościowych, jak i serwisów rezerwacyjnych. Podkreśla, że nie jest "słupem Turczyńskich" – czyli poprzednich właścicieli "Zatoki Sztuki". Ale fala nienawiści i tak się na niego wylała.
- Ja się nawet nie nadaję na słupa. Mam swój życiorys, który za mnie świadczy, swoje biznesy. Mimo to, czasem znajduję takie określenia – całkowicie bzdurne i bezpodstawne. Większość klientów i firm jest jednak wręcz oburzona taką krytyką, jaka niekiedy na nas spada – mówi Mazur.
Przypomina, że udało mu się zmienić opinię o tym miejscu, zrobić z niego miejsce dla rodzin z dziećmi, nie imprezownię.
- Zmienił się koncept, sposób prowadzenia biznesu, mamy plany rozwoju i plan wydarzeń rozrywkowych, kulturalnych i naukowych, jakie chcę zorganizować. Ale jeśli dziś dziennikarze pytają mnie, kiedy będą jakieś wydarzenia – a ja nie umiem podać daty, bo przecież mamy pandemię koronawirusa – a potem piszą, że nic nie mam w planach, to jest niepoważne – mówi Łukasz Mazur.
Tłumaczy, że miejsce samo w sobie nie jest niczemu winne. Zrzucanie winy na budynek jest rzeczą kuriozalną.
– Gdyby tak myśleć, powinniśmy zburzyć na przykład wieżę lubelskiego zamku. Przecież była tam katownia Gestapo, potem NKWD, a następnie ubecji. Ale nikt nie myśli o tym, żeby tę wieżę zlikwidować. Albo zburzyć zamek w Malborku. To budynek, poza nim wymieniliśmy wszystko – mamy nową załogę, biznesem kieruje moja żona, pomagają jej nasze dzieci – mówi Łukasz Mazur. Dodaje, że ich najstarsza córka pracuje w "Nowej Zatoce". A sam biznes z powodzeniem można nazwać rodzinnym interesem.
Sprawa z Sopotem
Emisja dokumentu Latkowskiego to niejedyny problem nowych właścicieli lokalu. W toku jest bowiem spór z władzami miasta, które rozwiązały umowę na dzierżawę budynku.
- Sprawa jest w sądzie i dopiero sąd stwierdzi, czy umowa obowiązuje czy nie. Sopot już kiedyś przegrał podobną sprawę o korty tenisowe, trwała 11 lat. Ostatnio sąd poprosił strony o propozycję ugody i ja na nią jestem absolutnie gotowy. Jestem człowiekiem ugodowym, ten obecny stan rzeczy nie przynosi korzyści ani miastu, ani nam. Lepiej byłoby dojść do konsensusu i robić wspólnie fajne rzeczy, staramy się zresztą współpracować z miastem na różnych polach. Ja jestem niekonfliktowy, ugoda zawsze jest lepsza, niż kłótnia - podkreśla Łukasz Mazur.
Dodaje, że proponował nawet miastu cesję dzierżawy z firmy na jego osobę. Wtedy odpowiadałby za wszystko w pełnym zakresie, całym swoim majątkiem.
- Gmina Miasta Sopotu w dniu 30 stycznia 2019 roku wypowiedziała spółce Artm. Invest sp. zoo, sp. komandytowa umowę na dzierżawę budynku. W Sądzie Okręgowym w Gdańsku toczą się dwa postępowania sądowe o wydanie i ustalenie. Pierwsze posiedzenie wyznaczono na dzień 24 czerwca 2020 roku - informuje nas Anna Dyksińska z sopockiego magistratu.
Władze miasta w marcu zabrały spółce koncesję na sprzedaż alkoholu, uznając, że wypowiedzenie umowy jest do tego dobrym powodem.
- Gmina cofnęła koncesję na sprzedaż alkoholu spółce Art. Inwest sp z o.o. sp.k. z powodu braku tytułu prawnego do lokalu. Strona odwołała się od tej decyzji, a Samorządowe Kolegium Odwoławcze utrzymało ją w mocy, potwierdzając tym samym słuszność decyzji gminy. W administracyjnym toku instancji ta decyzja jest ostateczna - informują władze Sopotu.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie