Według nieoficjalnych informacji "Rzeczpospolitej" zatrzymanie Romana Giertycha ma związek ze śledztwem prowadzonym od 2017 roku, w sprawie rzekomego wyprowadzania pieniędzy ze spółki Polnord.
Głównym udziałowcem był wtedy Roman K., którego także zatrzymano, a jego doradcą były minister edukacji Roman Giertych.
Według informacji gazety, zatrzymani mieli brać udział w wyprowadzeniu ze spółki 70 mln złotych przy okazji inwestycji w warszawskim Wilanowie.
Część zarzutów dotyczy też skupowanie przez Polnord działek w Wielkopolsce po zawyżonych cenach. Na ich terenie budowano osiedla mieszkaniowe.
Jak wynika z raportów giełdowych, firma generowała w latach 2010-2014 spore zyski, w przeciwieństwie do innych, którymi zarządzał Ryszard K.
Jak mówi anonimowy rozmówca "Rzeczpospolitej", Giertych miał kierować transakcjami, które zostały uznane przez śledczych za podejrzane.
O zatrzymaniu Giertycha jako pierwsza poinformowała jego córka na Twitterze. Później dodała, że w trakcie przeszukania Roman Giertych zasłabł. Karetka zabrała go do szpitala.
"Zostałem dziś zatrzymany pod zarzutem działania na szkodę jakiejś spółki, skuto mnie kajdankami w przeddzień sprawy aresztowanej L. Czarneckiego, którego jestem jedynym obrońcą. Nie pozwólcie, żeby moje zatrzymanie przykryło katastrofę epidemiczną rządu PiS, bo taki jest tego cel" - napisał na Twitterze sam Roman Giertych.
Przypomnijmy, że w piątek jest posiedzenie aresztowe związane z Leszkiem Czarneckim, właścicielem Idea Banku. Chodzi o śledztwo dotyczące tzw. afery GetBack. Roman Giertych miał w nim uczestniczyć. Teraz biznesmena będzie reprezentował mec. Piotr Zapadka.