W konsultacjach jest w końcu długo zapowiadany projekt ustawy o ubezpieczeniach artysty zawodowego. Ministerstwo Kultury, które stoi za projektem, chce włączenia artystów do powszechnego systemu ubezpieczeń z jednoczesnym zapewnieniem im wsparcia przy opłacaniu składek.
Co więcej, każdej osobie żyjącej z działalności artystycznej, która potwierdzi, że ma udokumentowany dorobek artystyczny lub jest absolwentem studiów drugiego stopnia uczelni artystycznej, przysługiwać będą określone uprawnienia. Jednym z nich ma być możliwość uzyskania wsparcia w okresach braku lub znacznego obniżenia dochodów.
I tak, każdy artysta, który nie ma środków z innego źródła, np. działalności gospodarczej czy stosunku pracy, opłacałby składki na poziomie tych odpowiadających płacy minimalnej.
Jednocześnie artyści, których łączne dochody ze wszystkich źródeł - wliczając te spoza działalności artystycznej - nie przekraczają 80 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, otrzymaliby na osobiste konta ubezpieczeń społecznych dopłatę. Ta, w zależności od dochodów, mogłaby mieć wysokość od 20 do 80 proc. składki. Pozostałą kwotę artyści wpłacaliby samodzielnie.
Dopłaty, jak przewiduje projekt, mają być finansowane z tworzonego ustawą Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych. Skąd zaś miałyby płynąć środki do Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych? Z opłaty reprograficznej.
System nie obciąży podatnika? Rząd swoje, branża swoje
Podstawowym źródłem finansowania systemu wsparcia dla artystów jest tzw. opłata reprograficzna, czyli opłata od urządzeń umożliwiających dozwolony użytek utworów chronionych, obecnie uregulowana w Polsce w sposób nieodpowiedni - czytamy w uzasadnieniu ustawy.
- System nie obciąży podatnika, ma być finansowany z rekompensaty reprograficznej - przekonywała wiceminister kultury Wanda Zwinogrodzka w rozmowie z PAP. - Chcemy, żeby była pobierana - jak to ma miejsce w większości krajów europejskich - od urządzeń, które dzisiaj są naprawdę powszechnie kupowane i eksploatowane, czyli np. komputerów, tabletów, dysków twardych - mówiła.
Zdaniem wiceminister byłoby sprawiedliwe, gdyby producenci i importerzy tych urządzeń podzielili się swoją marżą z twórcami, skoro "możliwość korzystania z rozmaitych dóbr kultury znacząco zwiększa popyt na ich produkty".
W podobnym tonie w rozmowie z "Money. To się liczy" wypowiadała się Ilona Łepkowska, scenarzystka filmowa i serialowa. - Nie tylko my, ale wiele krajów w Europie ma opłatę reprograficzną. Tego typu opłaty są związane z pewnym wyższym celem społecznym - przekonywała Łepkowska.
Jednak zdaniem branży zajmującej się dystrybucją i sprzedażą urządzeń elektronicznych, koszty będą i poniosą je konsumenci. - Należy się dokładnie zastanowić nad zasadnością obciążania konsumentów dodatkową opłatą, zwłaszcza że w dobie cyfryzacji wprowadzenie nowych opłat wpływa negatywnie na upowszechnianie się urządzeń mobilnych - mówił money.pl Wojciech Wieroński, członek zarządu Media Markt.
Artysta zawodowy, czyli kto?
Projektowana ustawa umożliwia wyodrębnienie artystów zawodowych z potwierdzonymi uprawnieniami jako oddzielnej grupy zawodowej. Kto by się do niej wliczał?
Jak tłumaczyła w rozmowie z PAP wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Wanda Zwinogrodzka, by skorzystać z uprawnień, jakie dawać ma ustawa, "trzeba będzie przedstawić dyplom uczelni artystycznej bądź poświadczenie prowadzenia profesjonalnej działalności artystycznej, które wystawi wybrane przez artystę stowarzyszenie czy związek twórczy o charakterze reprezentatywnym".
Z kolei absolwenci studiów drugiego stopnia, jednolitych studiów magisterskich uczelni artystycznych lub ogólnokształcących szkół baletowych przez 5 lat od ich ukończenia będą mogli, zamiast dorobku, przedłożyć dyplom ukończenia uczelni.
System nadzorować ma Polska Izba Artystów. Izba będzie niewielką państwową osobą prawną, zatrudniającą do 40 osób, czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy. Znajdą się w niej reprezentanci organizacji artystycznych, ale także resortów kultury, rodziny oraz ZUS-u.
Po co to wszystko? Po co włączać artystów do systemu i zapewniać im dopłaty? Ministerstwo powołuje się tu na dane, z których wynika, że w Polsce działalność artystyczną - łącznie z absolwentami szkolnictwa artystycznego - wykonuje ok. 67 tys. osób. Sytuacja większości jest trudna lub bardzo trudna. Około 60 proc. ma przychody poniżej średniej krajowej, a ok. 30 proc. poniżej minimalnego wynagrodzenia. Gros artystów musi przy tym samemu opłacać ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Efekty?
"Ponieważ jedynie mniej niż 13,9 proc. tej grupy zawodowej pozostaje w stosunku pracy, duża część artystów albo w ogóle nie jest ubezpieczona, albo korzysta z ubezpieczenia przez pracodawcę członka rodziny, albo uczestniczy w patologicznych rozwiązaniach z zakresu szarej strefy" – tłumaczy ministerstwo kultury w ocenie skutków regulacji.