Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Damian Szymański
|
aktualizacja

Zbliża się cios w portfele Polaków. Oto gospodarcze skutki wojny na Ukrainie

Podziel się:

Wyższe ceny w sklepach oraz spowolnienie wzrostu PKB. Takie będą pierwsze skutki gospodarcze wojny na Ukrainie - przewidują ekonomiści. Wielką niewiadomą jest zachowanie się Rady Polityki Pieniężnej ws. wysokości rat kredytów w kraju. Rynek spodziewa się znacznie większych podwyżek stóp, co jeszcze mocniej uderzy Polaków po portfelach.

Zbliża się cios w portfele Polaków. Oto gospodarcze skutki wojny na Ukrainie
Polska gospodarka mocno odczuje skutki wojny na Ukrainie. (East News, ARKADIUSZ ZIOLEK)

Wojna na Ukrainie w pełnej skali stała się faktem. Media podają dramatyczne informacje o ofiarach agresji Rosji na naszego wschodniego sąsiada. Sekretarz generalny NATO powiedział, że państwa należące do sojuszu są w trybie przygotowań do pełnej mobilizacji. Z terenu Białorusi z kolei zostały wystrzelony cztery rakiety balistyczne - informuje ukraińskie ministerstwo obrony. W ukraińskich bankomatach z kolei brakuje już gotówki.

Starcie pomiędzy Kijowem a Kremlem oznacza dla polskiej gospodarki nie lada problemy. Może nas czekać coś na kształt scenariusza stagflacyjnego, w którym wysokie ceny spotkają się ze spadającym wzrostem gospodarczym. Rynek obecnie wycenia także jeszcze wyższe podwyżki stóp procentowych, co uderzy kredytobiorców nad Wisłą po portfelach.

Gospodarcze skutki wojny na Ukrainie. RPP w niezwykle trudnej sytuacji

"W nocy czasu polskiego wojska rosyjskie przekroczyły granicę z Ukrainą i rozpoczęły operację militarną na pełną skalę. Z gospodarczego punktu widzenia jest to realizacja jednego z najgorszych scenariuszy. Łączny wpływ zahamowania wymiany handlowej z Rosją i Ukrainą (te dwa kraje odpowiadają za ok. 5 proc. polskiego eksportu) należy szacować na 1-1,5 proc. polskiego PKB, ale główny kanał oddziaływania na polską gospodarkę ma charakter cenowy i jest związany ze wzrostem cen surowców energetycznych i płodów rolnych" - przewidują ekonomiści Banku Pekao.

Ich zdaniem należy liczyć się z dalszym wzrostem inflacji w tym roku oraz większą skalą podwyżek stóp procentowych. Jeśli chodzi o działania RPP zdania wśród ekonomistów są podzielone. W obliczu wojny i spowolnienia gospodarczego może bowiem się okazać, że Rada nie będzie tak skora do podwyżek stóp. Tak przynajmniej oceniają to niezwykle trudne położenie władz monetarnych w kraju specjaliści z Banku Gospodarstwa Krajowego.

"W naszej ocenie eskalacja konfliktu na Ukrainie będzie mieć negatywne przełożenie na perspektywy tempa wzrostu polskiej gospodarki. Czynnik ten powinien zachęcić RPP do większej ostrożności w zacieśnianiu polityki monetarnej i do złagodzenia retoryki" - napisali w porannej nocie.

"Tym samym spodziewamy się redukcji oczekiwań rynkowych dotyczących skali podwyżek stóp procentowych i w konsekwencji położenia krzywych IRS PLN oraz FRA PLN" - dodali.

Rynek jednak jest pewny swego i wycenia wzrost stóp o ponad 100 proc. wobec obecnego poziomu 2,25 proc. "Najbliższa decyzja RPP może być jedną z trudniejszych. Rynek wycenia już 3M Wibor za pół roku na 5 proc." - zauważa na Twitterze analityk rynkowy Dawid Kostecki.

Inflacja w górę

Jednego może być pewni. Inflacja poprzez wzrost cen surowców dostała niewyobrażalnego paliwa do zwyżek. Ropa naftowa kosztuje już ok. 100 dol. za baryłkę.

"Z gospodarczego punktu widzenia jedno jest jasne – konflikt oznacza nowy impuls inflacyjny. W oczywisty sposób wynika to ze wzrostu cen niemal wszystkich istotnych surowców, przede wszystkim surowców energetycznych. Natomiast bardzo istotne będą też dalsze komplikacje logistyczne, z którymi globalna gospodarka i tak borykała się od dłuższego czasu. Ten impuls jest wolniejszy, ale trudniejszy do zwalczenia" - wyjaśnia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.

Zobacz także: Orędzie Putina. Jak zareagował Kijów? "Potwarz dla narodu ukraińskiego"

Wzrosły także ceny kukurydzy i pszenicy, która jest najdroższa od 10 lat. W praktycznie wszystkich scenariuszach ceny żywności pójdą w górę - mówi nam dr Jakub Olipra, starszy ekonomista banku Credit Agricole.

Jak wyjaśnia, poziom podwyżek zależeć będzie od rozwoju sytuacji na Ukrainie, ale też sankcji nakładanych na Rosję. Podkreśla przy tym, że na ceny żywności wpływ będą miały też ceny nośników energii: gazu i ropy, ale też np. nawozów, których Rosja "jest znaczącym eksporterem". Podwyżki mogą dotknąć też pasze dla zwierząt, a to z kolei przełoży się na produkcję w rolnictwie.

- Co do kierunku cen żywności nie ma wątpliwości: będzie drożej - wskazuje ekonomista.

Pięć kanałów oddziaływania wojny na polską gospodarkę

Ekonomiści ING zwięźle podsumowują wszystkie skutki wojny na Ukrainie oraz wymieniają pięć kanałów, którymi je odczujemy. Oddajmy głos specjalistom pomarańczowego banku.

Pierwszym kanałem jest handel zagraniczny. Jak wylicza ING, Rosja odpowiada za 2,8 proc. polskiego eksportu, a Ukraina nieco ponad 2 proc.. W 2014 eksport na Ukrainę spadł o 20 proc., a do Rosji o 13 proc..

W 2015 eksport do Rosji obniżył się o 27 proc.. Powtórka z 2014 przy obecnej skali obrotów handlowych z tymi krajami dałaby negatywny wpływ na PKB rzędu ok. 0,6 pkt proc., ale sytuacja jest nieporównywalna. Ukraińska gospodarka została obecnie sparaliżowana, a sankcje na Rosję i reperkusje gospodarcze będą szersze. Przy założeniu spadku eksportu do obu krajów o 50 proc., może to odjąć od polskiego PKB 1,3 pkt. proc.. Szacunki wykonaliśmy w sytuacji niezmienionych innych warunków (bez jednoczesnego spadku importu, bez uwzględnienia wzrostu eksportu kanałami pośrednimi jak w 2014-15 roku, bez reakcji polityki budżetowej itp.)

Ekonomiści obawiają się także pośrednich skutków, tj. pogorszenia nastrojów, wydatków gospodarstw domowych i inwestycji firm z "powodów przezornościowych", w sytuacji kiedy zagrożenie militarne znajduje się blisko granic Polski, a atak Rosji na Ukrainę odbywa się na pełną skalę.

Energetyka i rynek pracy

Trzecim kanałem oddziaływania wojny na polską gospodarkę jest energetyka przez wspomniane już przez nas ceny i ciągłość dostaw.

"Ciągłość dostaw: od 2014 roku Europa zwiększyła swoje powiązania energetyczne z Rosją. UE importuje więcej gazu (w pandemicznym 2020 o 44 proc. więcej niż w 2014, w 2019 było to o 57 proc. więcej), a Polska importuje więcej węgla z Rosji (w 2020 o 44 proc. więcej niż w 2014, szczyt wystąpił w 2018). Zakładamy jednak, że przerwy dostaw surowców będą raczej wynikać z działań wojennych niż sankcji. Przez Ukrainę płynie 4 proc. gazu, który trafia do UE" - antycypują analitycy ING.

Co więcej ich zdaniem z drugiej strony, nieco spadnie presja popytowa w polskiej gospodarce, a tarcze pewnie zostaną przedłużone do końca roku.

Czwartym kanałem są finanse:

Od 2014 roku Rosja zmniejszyła swoją powiązania finansowe z Zachodem, a Zachód z Rosją. Rosyjskie banki i rząd istotnie ograniczyły finansowanie w walutach obcych, ale nie przedsiębiorstwa. Wciąż udział zagranicznych inwestorów w rosyjskim rynku długu w rublach to 19,3 proc. wobec 23,9 proc. w 2013 roku. Ten dług jest objęty obecnie sankcjami. Wciąż jednak złoty może pełnić rolę proxy hedga dla inwestorów, którzy nie mogą zamknąć pozycji w rosyjskim długi więc będą zabezpieczać się przez krótkie pozycje w złotym.

Otwartą kwestią zostaje także sytuacja na rynku pracy. Według specjalistów ING, aneksja Krymu istotnie przyczyniła się, że do Polski trafiło około 1,5 mln Ukraińskich pracowników/emigrantów ekonomicznych, w 2021 roku do Polski trafiło 0,25 mln pracowników z Białorusi.

"Tym razem czeka nas zapewne fala emigrantów ekonomicznych, ale także uchodźców wojennych. Proces absorpcji zajmie pewien czas, ale to czynnik istotnie wspierający polską gospodarkę, która cierpi na istotny niedobór pracowników" - podsumowuje ING.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl