W ciągu miesiąca od złożenia obietnicy przez ministra Roberta Telusa, udało się wyeksportować zaledwie 800 tys. ton - ustaliła nieoficjalnie "Rzeczpospolita". To zaledwie ułamek z około 4 mln ton zbóż, które miały opuścić kraj, aby zrobić miejsce w silosach na nowe zbiory.
Problemu z ukraińskim zbożem nie tylko nie udało się rozwiązać, ale już rodzi się kolejny. Żniwa bowiem już za pasem. Jak wskazuje dziennik, zbiory rzepaku w Polsce rozpoczynają się na początku lipca, zbóż – od połowy lipca, a kukurydzy w październiku. W Ukrainie o wiele szybciej.
Import zboża z Ukrainy. Będzie kontrola NIK
Jak podkreśla "Rz", musi być jeszcze czas na przygotowanie i dezynfekcję magazynów. Czas więc goni. Tymczasem przed UE trudna decyzja, która będzie miała wpływ na rolników.
"Do poniedziałku 5 czerwca Komisja Europejska musi zdecydować, czy przedłużyć zakaz importu ukraińskiej pszenicy, kukurydzy, nasion słonecznika i rzepaku do Polski oraz czterech innych sąsiadów Ukrainy. We wtorek wchodzi bowiem w życie nowe rozporządzenie UE o bezcłowym handlu z Ukrainą i wygasa decyzja KE o blokadzie importu. Kijów naciska, by blokady nie przedłużać" - pisze dziennik.
Rolnicy już zapowiadają protesty, jeśli blokada nie zostanie przedłużona. Jak mówi na łamach "Rz" Wiesław Gryń, rolnik ze stowarzyszenia Oszukana Wieś, otwarcie szlabanów na produkty z Ukrainy będzie gwoździem do trumny polskiego rolnictwa.