W związku z formowaniem 18. Dywizji Zmechanizowanej wojsko uruchomiło bowiem nabór do zawodowej służby wojskowej w dowództwie dywizji oraz batalionie dowodzenia w garnizonie Siedlce. - Poszukiwani są kandydaci do służby we wszystkich korpusach osobowych – słyszymy jednak od oficera kontaktowego.
Ile ma liczyć nowa, czwarta w polskiej armii dywizja? Według informacji MON, 7,8 tys. żołnierzy, a w tym 750 oficerów, 2,16 tys. podoficerów i około 4,86 tys. szeregowych. Powoływany jest sztab, a tworzona od podstaw brygada i pułk dowodzenia mają osiągnąć gotowość do 2022 r. Z kolei do 2026 do dywizji z innych jednostek dołączą batalion rozpoznania, pułki artylerii, przeciwlotniczy i logistyczny.
W sumie koszt utworzenia tzw. "Żelaznej Dywizji" pochłonie 27 mld zł. Mimo że już na tę chwilę MON wydaje niemal czwartą część całego swojego budżetu na płace, zdaniem ekspertów od wojskowości, koszty osobowe nowo formowanej dywizji nie będą relatywnie wysokie.
- Tworzenie nowej jednostki to zawsze ogromny wydatek - jedna z najdroższych rzeczy, jaką można zrobić w wojsku – zaznacza w rozmowie z money.pl Michał Likowski, redaktor naczelny branżowego magazynu "Raport WTO". - Przy czym koszty osobowe nie będą tu jednak szczególnie wysokie. Zwłaszcza, że nie mówimy o 7 czy 8 tysiącach nowych etatów, które mają składać się na tworzoną dywizję. Nie mówimy nawet o pełnej brygadzie. Dwie brygady już istnieją i będą włączone do 18. dywizji zmechanizowanej. Ta jeszcze nieuformowana będzie miała jeden-dwa bataliony wyciągnięte z innych jednostek. Tak naprawdę więc, jeśli chodzi o jednostki liniowe, nie będzie to wielki przyrost etatów.
Zobacz również: Utworzenie nowej brygady pochłonie kilka miliardów złotych. MON musi wybrać między liczebnością a jakością
Ilu więc nowych żołnierzy potrzeba do formowanej dywizji? - Na nowo będzie trzeba sformować jeden, najwyżej dwa bataliony – czyli do tysiąca żołnierzy. Ale do tego będzie trzeba sformować dowództwo dywizji, dowództwo brygady, pułk artylerii, jednostki przeciwlotnicze i służb. Nie wiadomo, jak bardzo będą skadrowane te jednostki, ale szacować można, że - na czas pokoju - potrzeba będzie stworzyć dwa do trzech tysięcy nowych etatów – wyjaśnia ekspert wojskowy.
Jak informuje MON, w II kwartale 2019 r. ruszy kolejny nabór, tym razem do nowo formowanej brygady w Lublinie oraz w garnizonach Chełm i Zamość.
Do 200 mln zł rocznie
Uzupełnienie składu osobowego to nie, jak przy zakupie sprzętu, wydatek jednorazowy. To stałe koszty, które MON musi uwzględniać w długoletniej perspektywie.
- Zakładając, że średnie uposażenie żołnierzy zawodowych wyniesie 4875 zł, plus dodatkowe koszty pracodawcy, to średni koszt żołnierza możemy ocenić na około 6 tys. zł. Mnożąc to przez 2,5 tys. etatów - roczne koszty osobowe pochłoną jakieś 180 mln zł. – szubko szacuje Michał Likowski.
Tak więc po rozwinięciu jednostki koszty osobowe można oszacować na jakieś 150 do 200 mln zł rocznie. - To relatywnie niewielka część kosztów formowania nowej dywizji – zaznacza ekspert wojskowy.
Gdzie więc są największe koszty utworzenia nowej dywizji? Olbrzymie pieniądze pochłonie sprzęt, który w założeniu ma być zakupiony nowy w ramach programu Narew. Jak przekonują eksperci wojskowi, choć 27 mld zł może wydawać się kwotą zawrotną, trzeba wziąć pod uwagę koszty wszystkich formacji wsparcia, zabezpieczania służb, ćwiczeń i infrastruktury – budynki, poligony i place ćwiczeń.
- Spójrzmy tylko na artylerię. Dywizjon armato-haubic Krab, czyli 24 działa, to koszt około miliarda złotych. Tego typu jednostki powinny powstać na szczeblu brygady i dywizji, czyli mnie mniej niż dwa dywizjony. Do tego potrzebne są jeszcze moździerze Rak i systemy przeciwlotnicze. Przy założeniu, że sprzęt ma być nowy, koszty liczyć trzeba już w miliardach – wyjaśnia Litowski.
A, jak zaznacza, nie mamy w tym policzonych jeszcze żadnych wozów bojowych, ani nawet parku samochodowego.
Nowa dywizja zmechanizowana, według Mariusza Cielmy, redaktora naczelnego branżowego magazynu "Nowa Technika Wojskowa”, opierać się ma na kołowych transporterach opancerzonych Rosomak. - Trzeba zakupić co najmniej 400 tych pojazdów. Jeden kosztuje kilkanaście milionów zł – komentował w money.pl.
Dodatkowo cała struktura dowodzenia wymaga szczególnie kosztownego sprzętu informatycznego – potwierdzają eksperci wojskowi.
- Patrząc więc w ten sposób, kwota 27 mld zł rozłożona na dekadę wydaje się adekwatna – konkluduje Michał Litowski.
Nie tylko "Żelaźni ludzie"
Jednak Wojskowe Komisje Uzupełnień czekają nie tylko na przyszłych ”Żelaznych”, ale - jak zapewnia oficer kontaktowy w garnizonu Siedlce - potrzebni są żołnierze niemal każdej specjalności. Jeśli ma się za sobą 3 miesięczną służbę przygotowaczą i przysięgę wojskową, można zgłaszać się do WKU.
MON bowiem pod koniec roku ruszył z kampanią "Zostań Żołnierzem Rzeczypospolitej", o której pisaliśmy w money.pl.
Cel to powiększyć „stan osobowy” polskiej armii we wszystkich jej obszarach. To znaczy, że poszukiwani są kandydaci do wszystkich rodzajów sił zbrojnych: wojsk lądowych, specjalnych, lotnictwa, marynarki wojennej i obrony terytorialnej, w służbie zawodowej i w rezerwie oraz we wszystkich korpusach osobowych: szeregowych, podoficerów i oficerów.
Czytaj także: Rekordowe podwyżki dla wojska. 656 zł dla żołnierza
Ile można zarobić? Po podwyżce, którą jesienią podpisał prezydent, uposażenie zasadnicze żołnierzy zawodowych w tym roku wzrosło o ok. 655 zł, z 4875 zł do 5530 zł brutto. Do tej pory, uposażenie szeregowego wynosiło 3,2 tys. zł, starszego sierżanta 4 tys. zł, kapitana ok. 5 tys. zł, pułkownika ok. 8 tys. zł, a generała - zależnie od stopnia - od blisko 10 do ponad 15 tys. zł brutto.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl