Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Grzegorz Siemionczyk
Grzegorz Siemionczyk
|
aktualizacja

Leniwi, nie uczą się, nie pracują? Oto prawda o pokoleniu Zet

145
Podziel się:

Odsetek młodych osób, które nie uczą się i nie pracują, należy w Polsce do najniższych wśród państw Unii Europejskiej. I prawie nigdzie nie malał w ostatnich latach tak szybko, jak nad Wisłą. Przedstawiciele pokolenia Z są zasysani przez rynek pracy, na którym coraz bardziej brakuje pracowników.

Leniwi, nie uczą się, nie pracują? Oto prawda o pokoleniu Zet
Młodzi ludzie na Juwenaliach w Krakowie. Polska jest w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o aktywność zawodową młodych (EAST_NEWS, Jan Graczynski)

Wśród osób w wieku 15-29 lat w Polsce biernych zawodowo – co w tym wypadku oznacza, że się nie uczą i nie pracują – jest 9,1 proc. Odsetek ten niższy jest tylko w dziewięciu państwach UE, w tym w kilku tylko nieznacznie. Najmniej biernych zawodowo młodych jest w Holandii (4,8 proc.) oraz w Szwecji (5,7 proc.). W państwach Europy Środkowo-Wschodniej wskaźnik ten wynosi ok. 10-12 proc., a w Rumunii, która zamyka zestawienie, aż 19 proc. Taki obraz wyłania się z danych, które niedawno opublikował Eurostat.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Folwarczny styl". Prof. Koźmiński szczerze o obecnych liderach - Andrzej Koźmiński w Biznes Klasie

Wynik w okolicy 9 proc. oznacza, że Polska już — kilka lat przed czasem — praktycznie osiągnęła cel dotyczący poziomu aktywności zawodowej młodych w 2030 r., wyznaczony w ramach tzw. Europejskiego Filaru Praw Socjalnych. To swego rodzaju zbiór zaleceń dla państw członkowskich UE, które mają poprawić bezpieczeństwo socjalne mieszkańców.

Odtrutka na stereotypy o młodych

Tym, co w danych Eurostatu zwraca uwagę, jest tempo poprawy aktywności zawodowej wśród młodych osób w Polsce. Jeszcze w 2013 r. odsetek osób w wieku 15-29 lat, które się nie uczą i nie pracują, sięgał nad Wisłą 16,2 proc. Wyprzedzało nas pod tym względem 15 państw Unii. W 2003 r. odsetek ten wynosił niemal 21 proc., gorzej było tylko w Bułgarii, Słowacji i Rumunii. W ciągu dwóch dekad odsetek biernych zawodowo młodych Polek i Polaków zmalał o niemal 12 pkt. proc., bardziej niż gdziekolwiek indziej poza Bułgarią i Maltą.

Na pierwszy rzut oka, dane te stoją w sprzeczności z popularną tezą, że tzw. zetki, czyli przedstawiciele pokolenia Z, nie garną się do pracy. To ludzie urodzeni po 1995 r. (lub 1997 r. w zależności od definicji), którzy wychowali się we względnym dobrobycie. Przez to, według stereotypów, są roszczeniowi i mało zaangażowani w pracę. – Te statystyki można postrzegać jako odtrutkę na te stereotypy – mówi money.pl Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Ale wysoki poziom aktywności zawodowej młodych to nie tylko przejaw ich pracowitości, ale też — a może przede wszystkim — skutek zmian zachodzących na rynku pracy. Osób w analizowanej grupie wieku (15-29 lat) gwałtownie w Polsce ubywa. Jeszcze w 2003 r. było ich ponad 6,8 mln, dzisiaj to niespełna 4,3 mln. Inaczej mówiąc, liczba młodych osób nad Wisłą w dwie dekady spadła o 37 proc., podczas gdy w całej UE tylko o 17 proc.

To w dużej mierze tłumaczy, dlaczego "zetki", jeśli tylko chcą, z łatwością znajdują pracę. Może też w jakimś stopniu wyjaśnić wrażenie części pracodawców, że nowe pokolenie nie garnie się do pracy. Po prostu, z powodów demograficznych, pracodawcy coraz rzadziej mają do czynienia z młodymi ludźmi.

- Nasz rynek pracy w ostatnich dekadach zmienił się chyba najbardziej w całej Unii Europejskiej. Mamy dzisiaj niską stopę bezrobocia, wysoki popyt na pracę, dosyć wysokie płace, dużo więcej stabilnych umów. Zwłaszcza w ostatnich kilku latach mocno spadł odsetek umów czasowych – mówi money.pl Jakub Sawulski, główny ekonomista Fundacji Instrat, autor książki "Pokolenie ’89: Młodzi o polskiej transformacji".

- Moment przejścia od edukacji do rynku pracy jest po prostu o wiele łatwiejszy, a to jeden z trudniejszych momentów w karierze zawodowej – dodaje.

- Nie przywiązywałbym się zanadto do narracji pokoleniowej, wedle której jakieś pokolenia są bardziej pracowite niż inne. To jest trudne do oceny, bo zmieniają się style pracy — pracowitość dzisiaj może oznaczać coś innego niż kiedyś — mówi główny ekonomista Instratu.

Łączenie pracy z nauką wciąż jest niepopularne

Odsetek osób młodych, które nie pracują i nie uczą się, najniższy jest w Polsce w grupie 15-19 lat. W 2023 r. wynosił 2,3 proc., podczas gdy w całej UE 5,3 proc. W każdej wyższej grupie wieku różnica między Polską a unijną średnią jest już mniejsza. To pokazuje, że Polska wyróżnia się przede wszystkim powszechnością edukacji na poziomie średnim – tak było zresztą także w 2003 r. Obecnie lepszym wynikiem może się pochwalić tylko Holandia.

W grupie od 20 do 24 lat odsetek biernych zawodowo i edukacyjnie wynosi w Polsce 11,4 proc., a w grupie od 25 do 29 lat aż 13 proc. W obu przypadkach te odsetki są radykalnie niższe niż dwie dekady temu. Są też niższe niż średnio w UE, ale nie tak wyraźnie, jak wśród osób młodszych. To sugeruje, że moment przejścia od nauki do pracy wciąż bywa kłopotliwy.

- Polska charakteryzuje się bardzo wysokim odsetkiem osób, które kontynuują edukację na poziomie wyższym. To sprawia, że nieuczących się i niepracujących młodych dorosłych w Polsce jest mniej niż średnio w UE. W kwestii wąsko rozumianej aktywności zawodowej aż takiego postępu w Polsce nie ma, jesteśmy blisko unijnej średniej. W szczególności, rzadkie jest u nas łączenie pracy z nauką – zauważa Andrzej Kubisiak. – To nie jest oczywiście przejaw lenistwa młodych, tylko raczej tego, że brakuje u nas pracodawców oferujących elastyczne godziny pracy – dodaje.

Z opublikowanego w grudniu 2023 r. raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego pt. "Odroczona dorosłość" wynika, że w 2022 r. nad Wisłą tylko 14 proc. osób w wieku 20-24 lat kształciło się i pracowało jednocześnie. Średnio w UE ten odsetek wynosił 22 proc. Dane Eurostatu pokazują z kolei, że wskaźnik aktywności zawodowej (to odsetek osób, które pracują lub szukają pracy) w tej grupie wieku wynosi obecnie 58,8 proc., podczas gdy unijna średnia to 61,5 proc. W Holandii aktywnych zawodowo jest zaś aż 86 proc. przedstawicieli tej grupy. Wśród osób w wieku 25-29 lat wskaźnik aktywności zawodowej jest już powyżej średniej, wynosi 88 proc.

Praca zamiast rodzicielstwa

Po 25. roku życia poziom aktywności zawodowej (i edukacyjnej) zaczyna się mocno różnicować ze względu na płeć. Wśród mężczyzn w wieku 25-29 lat odsetek niepracujących i nieuczących się wynosi w Polsce zaledwie 6,6 proc. (średnio w UE to 11,4 proc.), ale wśród kobiet z tej samej grupy wieku już 19,7 proc. (przy średniej unijnej na poziomie 18,9 proc.). Oczywistą przyczyną tej różnicy jest macierzyństwo. Jak wynika z niedawnego raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego, statystyczna matka pierwsze dziecko rodzi obecnie około 28. roku życia – o pięć lat później niż na początku lat 90. XX w.

W wielu krajach UE przeciętny wiek kobiety w momencie urodzenia pierwszego dziecka jest jeszcze wyższy. Tak można wytłumaczyć to, że w Polsce w grupie od 30 do 34 lat nie uczy się i nie pracuje 17,6 proc. kobiet, podczas gdy średnio w UE jest to niemal 21 proc. Spadek dzietności wszędzie jednak oddziałuje w kierunku wzrostu aktywności zawodowej kobiet.

Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(145)
WYRÓŻNIONE
Prawda
6 miesięcy temu
Kiedy w końcu ktoś podejmie słuszną decyzję i pozabiera socjal zdrowym rodzicom zdrowych dzieci!? Z jakiej racji dwoje dorosłych zdrowych ludzi - nieważne czy pracujących czy nie - dostaje co miesiąc 800 plus, rodzinny kapitał opiekuńczy, czyli 12 000 zł rocznie na dziecko, 300 plus wyprawki, becikowe oraz kilka tysięcy co roku zwrotów z podatków na ulgi na dzieci. Kto do tego doprowadził!? Po kilka tysięcy miesięcznie pakuje się w tyłki zdrowych ludzi "na dzieci", a tak naprawdę na zwiększenie wygody ich życia. A ludzie naprawdę potrzebujący, chorzy, samotne osoby pracujące i opiekujące się starszymi rodzicami DOSTAJA JAKIES GROSZE ALBO NIC. DPSY po 7 tysięcy, kogo na to stać!!? Pod czyja opieka samotne osoby mają zostawić ojca czy matkę z demencja na czas pójścia do pracy!?? Kto doprowadził do chorej patologii, w której zdrowi rodzice dostają pieniądze na zdrowe dzieci, wydają je na hybrydy, wczasy w Turcji, kursy rysunków dla dziecka, a ludzie ciężko chorzy i ich opiekunowie walczą o przetrwanie!! DOSŁOWNIE WALCZYMY O PRZETRWANIE!! TO JEST WEGETACJA A NIE ŻYCIE. Jestem sama, pracuje na trzy zmiany, opiekuje się ojcem z demencja, który bez opieki stwarza niebezpieczeństwo dla siebie i mieszkańców bloku, nie mam go z kim zostawić, kiedy idę do pracy, nie stać nas na DPS bo to są jakieś chore ceny ponad 6-7 tysięcy, kogo na to stać!!! Tymczasem dwie sąsiadki z mojego bloku porezygnowaly z pracy, bo dostają z mojej kieszeni tak wysoki socjal, że "nie opłaca im się pracować" i gniją w domach "z dziećmi", które są w wieku przedszkolnym i szkolnym. Te kobiety mogłyby spokojnie pójść do pracy i zarobić na siebie , ale ten chory rząd zabiera z podatków ludzi chorych i samotnych, żeby te kobiety mogły spokojnie siedzieć w domach. Ludzie czy wy to rozumiecie?!! To jest celowe wyniszczanie osób chorych i samotnych, to jest kradzież pieniędzy ludzi samotnych i emerytów żeby młodzi zdrowi ludzie których OBOWIAZKIEM JEST ŁOŻYĆ NA DZIECKO MOGLI WYGODNIE ZYC ZA NASZE PIENIADZE I NIE PRACOWAC. Jak mogło dojść do takiej patologii jak to możliwe że ludzie którzy tak bardzo potrzebują wsparcia są jeszcze okradani, a młode zdrowe konie siedzą w domach za nasze pieniądze! W każdym wiekszym mieście pracodawcy muszą zatrudniać obcokrajowców bo nie ma tak do pracy, tymczasem polskie kobiety siedzą po domach bo mają socjal. Jest tyle pracy w fabrykach, sklepach, jako panie sprzątające, w gastronomii - tym kobietom się nie chce. Mogłyby się utrzymywać same, ale siedzą w domach ZA NASZE PIENIADZE. Zlikwidujcie w końcu socjal dla dzieciatych, budujcie tanie DOBRE DPSY oplacajcie godnie zawodowych opiekunów osób starszych i niepelnosprawnych, bo ten problem będzie narastał - seniorów jest coraz więcej i seniorzy już na siebie zapracowali. Tymczasem niemowlak - którego rodzice MAJA OBOWIĄZEK UTRZYMYWAĆ - dostaje więcej niż senior. Z naszych kieszeni!!! Ja nie chce żadnego socjalu za opiekę nad tata. Ja chcę móc powierzyć go DPSowi, bo jego choroba tego wymaga i koniec! Ale mnie i nikogo kogo znam na to nie stać! Nie chcę socjalu, chce dalej pracować i móc spokojnie iść do pracy bez strachy że tata coś sobie zrobi albo spali blok! Skończcie ta patologie z rozdawnictwem dla dzieciatych i zacznijcie pomagać tym, którzy naprawdę tego potrzebują.
Toma
6 miesięcy temu
Ceny coraz wyższe bo coraz większe jest rozdawnictwo dla rodziców, co pobudza inflację. Tyle że socjal dostają tylko młodzi rodzice a płacić wysokie ceny muszą wszyscy. To jest skrajnie niesprawiedliwe społecznie że całe społeczeństwo się składa na dobrobyt młodych i zdrowych, którzy powinni brać drugi i trzeci etat, jeśli chcą więcej pieniędzy, a nie wyciągać łapę po wspólne pieniądze społeczeństwa z podatków. Służba zdrowia jest w zapaści, operacje są odwoływane, a młode osiemsetplusy za publiczne pieniądze jeżdżą na wakacje... Niech ktoś w końcu przerwie ten koszmar.
Ernest
6 miesięcy temu
Po co maja robić, nagrają jakąś durnote na tiktoku i już sa sławni.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (145)
Janusz
4 miesiące temu
trzeba wziąść pod uwagę że w Polsce kilkukrotnie więcej pracuje w budżetówce niż np w takich Niemczech. Co piąty pracownik w Polsce to budżetówka. Jak ktoś ma ciepłą Państwową posadę to może sobie tak 'pracować', nawet pandemia niestraszna, firma nigdy nie zbankrutuje, a pensja skapuje z budżetu czy się stoi czy się leży.
Nigdy więcej
5 miesięcy temu
Brakuje robotników do pracy. Za to w biurach magistrów którzy nauczyli się czytać i pisać, jedzą piją i udają że pracują. A ta ich tzw.praca jest nikomu niepotrzebna tak jak i oni. Darmozjadów pozwalniać i wysłać do Brukseli.
Gość
5 miesięcy temu
Najbardziej to mnie rozśmieszył wątek to wzroście wykształcenia, bo słupki rosną w górę. Ale refleksji, że jego poziom jest głównie poziomem uczelni typu Collegium Humanum to już nie było.
on z malym
5 miesięcy temu
Białą, parzoną kiełbasę zaś na niezbyt cienkie półplasterki. Cebulę kroimy na jak najmniejszą kostkę, ząbki czosnku na cienkie plasterki. Na patelni rozgrzewamy olej. Wrzucamy cebulę z czosnkiem, lekko solimy, mieszamy i smażymy na średnim ogniu przez minutę. Dodajemy szynkę z kiełbasą, znowu mieszamy i smażymy 2-3 minuty, aż kiełbasa zacznie się rumienić na brzegach. Ziemniaki kroimy na kostkę o boku około 1 cm. Do garnka dodajemy podsmażone składniki oraz ziemniaki. Wlewamy bulion, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy 7-8 minut, aż ziemniaki zmiękną. Dodajemy czubatą łyżkę startego chrzanu, czubatą łyżeczkę suszonego majeranku. Mieszamy i gotujemy 2 minuty. Do kwaśnej śmietany dodajemy słodką śmietankę oraz sporą szczyptę soli. Po wymieszaniu dodajemy kilka łyżek gorącej zupy i ponownie mieszamy. Zahartowane śmietany wlewamy do zupy, mieszamy i na średnim ogniu doprowadzamy do wrzenia. Dodajemy natkę pietruszki, ostatni raz mieszamy i zupę zestawiamy z ognia.
nick
5 miesięcy temu
Młodzi są bierni i roszczeniowi. Przychodzą do pracy i pracują kiepsko, bo kiedy czegoś nie wiedzą, nie mają w zwyczaju pytać. Błąd za błędem i zero refleksji. Jak ich na siłę nie poprawisz, partaczą dalej. Żadnej inicjatywy, jak im palcem nie pokażesz, co jest do zrobienia, i nie wskażesz ich palcem, bo to ich zadanie, udają nietomnych. Generalnie celem tego zombie-pokolenia jest unikanie pracy. Ale oczekują takiego samego wynagrodzenia (a najlepiej wyższego) niż ci faktycznie wykonujący jakieś czynności. Za sukces poczytują sobie młodzi przetrwanie dnia/tygodnia i więcej, bez zajęcia, będąc w pracy. Ci, co pracowali, to ich zdaniem frajerzy. A zapłata na nicnierobienie - ogromne osiągnięcie. Widzę to na co dzień i jeszcze nie spotkałam wyjątku. Bywają nawet tacy, co to wchodzą do pomieszczenia bez przywitania. Albo Ty wchodzisz i nie ma do kogo buzi otworzyć - wszyscy ze słuchawkami na uszach i głowami w telefonach. Generalnie, dziwolągi. Efekt chowu, bo wychowaniem bym tego nie nazwała. Nieliczni, w środowisku starszych i inaczej ukształtowanych, wychodzą w końcu na ludzi. Ale to początkowe zdziwienie, że inni w ogóle ze sobą rozmawiają, bez skargi robią, co trzeba i nie oczekują kokosów za każde kiwnięcie palcem - to wręcz zjawisko. Pokolenie to jest mi kulturowo obce. Tu postawię kropkę.
...
Następna strona