Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
aktualizacja
Płatna współpraca z PGE Polską Grupą Energetyczną

Zielona energia to tańsza energia? Tak, choć nie od razu

Materiał powstał w ramach ekologicznej akcji WP naturalnie.
Podziel się:

Ceny prądu rosną, a kolejne działania chroniące Polaków przed podwyżkami obowiązują do końca roku. Na stałe rachunki za prąd może obniżyć transformacja energetyczna, m.in. dlatego, że nie generuje kosztów związanych z emisją CO2. Produkcja zielonej energii wymaga jednak wielomiliardowych inwestycji.

Zielona energia to tańsza energia? Tak, choć nie od razu
(Adobe Stock)

Od lipca rachunki Polaków za prąd wzrosną z powodu stopniowego odmrażania cen. Dotychczas obowiązująca stawka – 410 zł/MWh netto za pierwsze 1,5 MWh – to kwota z grudnia 2021 r. Obecna taryfa – zatwierdzona przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki – to 622,80 zł/MWh netto (obowiązuje w drugiej połowie tego roku i w 2025 r.). Podwyżki dla odbiorców będą mniejsze dzięki zamrożonym cenom energii, a dla najuboższych, dzięki bonowi energetycznemu, nawet niezauważalne. Zgodnie z nowymi regulacjami do końca roku cena maksymalna za energię elektryczną wyniesie 500 zł/MWh i to niezależnie od zużycia.

Co więcej, będzie można skorzystać z dodatkowych ulg: bonu energetycznego dla ok. 3,5 mln odbiorców o najniższych dochodach (od 300 do 1200 zł, kwota wsparcia będzie zależała od liczby osób w gospodarstwie domowym oraz rodzaju ogrzewania), a także zawieszenia tzw. opłaty mocowej (jednej z opłat dystrybucyjnych) dla wszystkich odbiorców.

Maksymalna cena energii dla instytucji samorządowych i podmiotów użyteczności publicznej, m.in. żłobków, przedszkoli, szkół czy szpitali, została utrzymana na dotychczasowym poziomie – 693 zł/MWh. Tyle samo zapłacą też małe i średnie przedsiębiorstwa.

Inwestycje liczone w setkach miliardów

Działania osłonowe – obecne będą obowiązywały przez sześć kolejnych miesięcy – to rozwiązanie doraźne. Jedynym sposobem na długotrwałe powstrzymanie wzrostu cen jest transformacja polskiej energetyki w kierunku źródeł zeroemisyjnych – OZE, energetyki jądrowej i magazynów energii. To jednak wymaga wielomiliardowych inwestycji, które poniosą przede wszystkim spółki energetyczne. Według prognoz EY to nawet 600 mld zł do 2030 r.

Realizacja tak ogromnych inwestycji możliwa jest tylko z udziałem finansowania zewnętrznego oraz pochodzących z zysków spółek energetycznych środków własnych na pokrycie części kosztów i późniejszej spłaty zobowiązań. Obecna taryfa, a więc wspomniane już 622,80 zł/MWh, odzwierciedla realne koszty zakupu energii. I choć rząd zrekompensuje spółkom różnicę, to brak zysków ze sprzedaży energii oznacza ograniczanie możliwości inwestycji w transformację energetyczną.

Tymczasem produkcja prądu ze źródeł odnawialnych nie tylko uniezależni Polskę od zagranicznych surowców energetycznych, ale też sprawi, że spółki nie będą ponosiły wysokich kosztów uprawnień do emisji CO2 (co narzuca unijny system ETS). To ważne, bo koszt ten ma duży udział w strukturze naszych rachunków. Tylko w 2023 r. PGE Polska Grupa Energetyczna wydała na zakup uprawnień do emisji 25 mld zł. Trzeba przy tym pamiętać również o systemie ETS2 (wchodzi w życie 1 stycznia 2027 r.), który wymusza wdrożenie podatku od emisji dwutlenku węgla przez budynki mieszkalne.

OZE i magazyny energii

Czym jest owa transformacja energetyczna? To nic innego jak zastąpienie konwencjonalnych źródeł energii (elektrowni węglowych) źródłami zero- i niskoemisyjnymi (elektrowniami jądrowymi i odnawialnymi źródłami energii, m.in. elektrowniami wiatrowymi na lądzie, elektrowniami wiatrowymi na morzu, farmami fotowoltaicznymi, fotowoltaiką prosumencką i elektrowniami wodnymi).

Równie ważna jest modernizacja i rozbudowa sieci dystrybucyjnej, co pozwoli przygotować ją do obsługi zwiększonego zapotrzebowania na energię elektryczną (będzie to związane z coraz większą elektryfikacją w różnych sektorach gospodarki). Zmodernizowana sieć umożliwi też sprawne przyłączanie nowych źródeł wytwórczych OZE.

Potrzebujemy także magazynów energii: bateryjnych oraz wielkoskalowych elektrowni szczytowo-pompowych – mogą one odegrać niebagatelną rolę w stabilizowaniu sieci. OZE produkują energię zależnie od pogody i pory dnia, dlatego konieczne jest jej gromadzenie w czasie nadprodukcji, przechowywanie i uwalnianie w czasie zwiększonego popytu. Tylko do połowy maja ilość nieodebranej energii ze źródeł odnawialnych przekroczyła 330 GWh, ponad cztery razy więcej niż w całym 2023 r. – wyliczyli eksperci podczas Kongresu PV 2024. To strata dla całej gospodarki. W tej chwili nacisk na budowę magazynów, także przez prosumentów (chociażby w programie "Mój Prąd"), jest coraz większy. W magazyny inwestują też największe polskie spółki energetyczne. Do 2030 r. PGE chce wybudować jednostki magazynowania energii o łącznej mocy co najmniej 800 MW.

Transformacja energetyczna kosztuje i bez funduszy pozyskanych z Unii Europejskiej oraz pochodzących z zysków spółek nie uda jej się skutecznie przeprowadzić. Z kolei bez transformacji nie tylko nie wypełnimy celu osiągnięcia neutralności klimatycznej, ale też nie zatrzymamy wzrostu cen prądu.

Płatna współpraca z PGE Polską Grupą Energetyczną

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl