Co roku to samo. Spada śnieg, drogi są śliskie i zasypane, a pługopiaskarki na ulice wyjeżdżają zbyt późno. To wersja kierowców.
Tym razem padło m. in. na Wrocław, gdzie w czwartkowy poranek ulice zamieniły się w tafle lodu. Ucierpiało również wiele autobusów. Te przegubowe na przykład kręciły na jezdni takie figury, że tył pojazdu na zakręcie wyprzedzał szoferkę kierowcy.
Służby natomiast zapewniają, że robią wszystko, co w ich mocy. - W związku z opadami śniegu, które rozpoczęły się ok. godz. 7 rano na wrocławskie ulice niezwłocznie wyjechał cały sprzęt przeznaczony do zimowego utrzymania jezdni - na teren miasta wyruszyło łącznie 69 pługosyparek, w tym 45 szt. jezdniowych oraz 24 szt. chodnikowych - informowała dziennikarzy Dorota Witkowska, rzeczniczka spółki Ekosystem, która odpowiada za utrzymanie wrocławskich ulic.
Drogowcy mają sporo czasu
Postanowiliśmy sprawdzić, jak to wygląda w polskich miastach. Okazuje się bowiem, że służby mają sporo czasu, by doprowadzić miejskie jezdnie do stanu używalności. Ile? To już zależy od miasta.
- Samorządy mają dowolność w ustalaniu systemu zimowego utrzymania miasta. Czas podjęcia działań i ich trwania nie jest narzucony zewnętrznymi przepisami - mówi money.pl Magdalena Niedziałek, specjalistka ds. komunikacji społecznej warszawskiego Zarządu Oczyszczania Miasta. Centralnie regulowane są tylko rodzaje środków, których można używać podczas prac.
Wrocław daje służbom 4 godziny od zakończenia opadów. Wtedy śnieg musi być uprzątnięty z drogi.
W Warszawie, gdzie na razie śniegu nie ma, wygląda to następująco: w przypadku obfitych opadów służby mają 4 godziny na odśnieżenie wszystkich kluczowych tras. Czas również liczy się dopiero od momentu zakończenia opadów.
Jeśli chodzi o działania prewencyjne, czyli posypywanie solą, to akcja musi się zakończyć w ciągu 3 godzin (w przypadku dróg) albo 1,5 godziny (w przypadku tzw. niebezpiecznych odcinków - mostów, wiaduktów czy stromych ulic) od momentu wystąpienia opadów.
Co istotne, Zarząd Oczyszczania Miasta odpowiada tylko za główne drogi w mieście. Te gminne leżą już w gestii dzielnic, a ekspresówki - Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
W Krakowie natomiast kluczowe arterie miejskie oraz miejsca reprezentacyjne (rynek, większe place) muszą być odśnieżone w ciągu 2 godzin. Błoto pośniegowe może pozostać natomiast do 4 godzin od zakończenia opadów. W przypadku dróg, po których poruszają się pojazdy komunikacji miejskiej, są to 4 godziny na usunięcie śniegu, a 6 - błota.
Pozostałe drogi nie muszą być sprzątane aż tak szybko. Na tych gminnych służby mają od 6 do 10 godzin, a na wewnętrznych - nawet 12 godzin.
Pół roku w gotowości
Przedstawiciele wszystkich pytanych przez nas magistratów zapewniają, że piaskarki, solarki i inne maszyny wyjeżdżają na drogi natychmiast po rozpoczęciu opadów.
Wykonawcy muszą być w pełnej gotowości przez cały sezon, który trwa zazwyczaj pół roku. To zależy od zapisów w umowach. Na przykład w Warszawie - od 15 października do 14 kwietnia. W tym czasie piaskarki, solarki i pługi muszą być na każde wezwanie zleceniodawcy. Czyli Zarządu Oczyszczania Miasta.
Jak wygląda procedura wysyłania drogowców na ulice? Przedstawiciele odpowiedniego organu (ZOM w Warszawie, MPO w Krakowie czy Ekosystemu we Wrocławiu) analizują dane meteorologiczne ze stacji pogodowych, prognozy synoptyków, radary meteorologiczne oraz obserwują rzeczywisty stan nawierzchni.
Gdy z analizy wynika, że niedługo należy spodziewać się opadów, na ulice wyjeżdżają maszyny. Inna kwestia, że zdaniem kierowców i tak zawsze dzieje się to zbyt późno.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl