Tak uznał Sąd Najwyższy, który zajamował się sprawą górnika zatrudnionego w Kopalni Krupiński - pisze "Rzeczpospolita". Mężczyzna pracował jako sztygar zmianowy. Przychodził na godzinę przez rozpoczęciem 7-godzinnej dniówki. Z dołu wyjeżdżał jako ostatni i miał obowiązek złożenia raportu z przebiegu dniówki.
Okazało się teraz, że mężczyźnie należy się kilkadziesiąt tysięcy złotych za nadgodziny, a także wyrównanie w górę czternastek i barbórek.
Sprawa trafiła najpierw do sądu rejonowego, a potem okręgowego. Na każdym etapie sędziowie przyznawali rację górnikowi, tłumacząc że należą mu się dodatkowe pieniądze. Węglowa spółka jedna nie składała broni.
Ostateczne, korzystne orzeczenie nie oznacza, że górnicy dostaną pieniądze z automatu. O dodatkowe pieniądze za nadgodziny muszą się oni upomnieć przed sądem pracy. Ponadto, przepisy ograniczają takie roszczenia do trzech lat wstecz.
To przełomowy wyrok. Jeśli kolejni górnicy zwrócą się po roszczenia, kopalnie będą musiały wypłacić miliony złotych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl