W trzecim kwartale odsetek wakatów, czyli stosunek wolnych miejsc pracy do liczby wszystkich zatrudnionych, spadł w Polsce do 0,7 proc. z 1,1 proc. w analogicznym okresie rok temu - podał w grudniu Eurostat.
Procenty procentami, ale ten wynik stawia nas w ogonie UE. Remisujemy z Portugalią, a niżej w zestawieniu jest tylko Grecja, czyli kraje o dużym bezrobociu.
- Mała liczba wolnych miejsc pracy oznacza mniejsze szanse na znalezienie stałego zatrudnienia. Można również zaryzykować tezę, że te wolne miejsca pracy są rozłożone nierównomiernie w skali kraju i prawdopodobnie nie pokrywają się z obszarami o wyższym bezrobociu – uważa Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
W ostatnich miesiącach nie raz słyszeliśmy, że udało nam się uniknąć czarnego scenariusza na rynku pracy, a Polska i Czechy mają najniższą stopę bezrobocia w UE.
Ale jednocześnie pozostają na dwóch przeciwstawnych końcach skali pod względem odsetka nieobsadzonych miejsc pracy, co widać na wykresie poniżej. Wygląda więc na to, że poszukujący pracy w Czechach są w znacznie lepszej sytuacji (choć pracodawcy już niekoniecznie).
Czesi od lat mają największy odsetek wakatów i jednocześnie niskie bezrobocie. Przy czym ten wynik udaje im się utrzymać przy wyższym niż w Polsce poziomie aktywności zawodowej, czyli lepiej wykorzystanym "zasobie ludzkim”.
- Na kwestię wolnych wakatów musimy patrzeć także pod kątem napływu cudzoziemców. Czechy mają bardzo restrykcyjną politykę migracyjną - zauważa Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora ds. badań i analiz w Polskim Instytucie Ekonomicznym. - Napływ cudzoziemców jest tam mocno ograniczany, są narzucane tzw. kwoty, czyli górne limity. Drugą gospodarką, która wyróżniała się przed pandemią, a która odnotowała wyraźny spadek puli wolnych miejsc pracy, są Niemcy. Jednak wraz ze spadkiem wakatów bezrobocie w Niemczech wzrosło dużo bardziej niż w naszym kraju – dodaje.
Rynek pracownika?
Trzeba pamiętać, że już przed pandemią odsetek wakatów był w Polsce znacznie poniżej europejskiej średniej. Z jednej strony w Polsce mówiło się o rynku pracownika, z drugiej – odsetek wolnych miejsc pracy wcale nie był wysoki na tle innych krajów.
Czy szukający zatrudnienia faktycznie mogli przebierać w ofertach? Otóż rynek pracownika wprawdzie istniał, ale raczej w odniesieniu do pewnych branż i sektorów.
- Przed pandemią w Polsce za niemal 2/3 wakatów odpowiadały cztery sektory gospodarki: głównie budownictwo i produkcja, a także logistyka i handel. To w tych sektorach tak naprawdę brakowało rąk do pracy. Również do tych sektorów, poza rolnictwem, napływało najwięcej cudzoziemców, którzy wypełniali lukę wakatową – mówi Andrzej Kubisiak.
Jak zauważa Monika Fedorczuk, niski wskaźnik wolnych miejsc pracy oznacza też, że polski rynek posiada dużą efektywności w rekrutacji pracowników i obsadzaniu wakatów.
– Z jednej strony to efekt systematycznie podnoszonej sprawności działów HR, które w okresie "przedkovidowym” doskonaliły metody pozyskiwania pracowników, a z drugiej strony – cały czas znaczącej obecności na polskim rynku pracy pracowników z zagranicy, którzy cechują się dużą mobilnością przestrzenną – ocenia ekspertka Lewiatana.
W reakcji na kryzys firmy ograniczyły rekrutacje, przez co wskaźnik wolnych miejsc pracy obniżył się, choć wcześniej i tak był on już dość niski na tle innych krajów.
- Pierwszą reakcją rynkową, jaką obserwowaliśmy w Polsce po wybuchu pandemii, był radykalny spadek nieobsadzonych miejsc pracy. Firmy skupiły się na tym, żeby utrzymać zatrudnienie, przy zmniejszonym często wymiarze czasu pracy, niepełnych etatach i przy wykorzystaniu tarcz kryzysowych - mówi Kubisiak.
Dodaje, że jesteśmy w ciekawym punkcie. Z jednej strony mamy prawie najniższą stopę bezrobocia w UE, z drugiej – prawie najniższy odsetek wolnych wakatów.
- Interesujący obraz rynku. Pokazuje on pewnego rodzaju nasycenie cudzoziemcami oraz to, że firmy są w stanie zrealizować obniżony popyt na pracę w warunkach krajowych - mówi.
Druga fala pandemii też odcisnęła piętno na rynku pracy, chociaż jeszcze nie wiemy, jak silne. Pierwsze dane, które płyną z firm konsultingowych czy z portali ogłoszeniowych wskazują, że popyt na pracę ze strony firm jest słabszy, ale nie aż tak słaby, jak był na wiosnę.