Stało się. Po latach polskie złoto wróciło do kraju. Nie całe, ale prawie połowa. Około 100 ton przyleciało kilkoma samolotami z Banku Anglii. Operacja koordynowana przez kilkuset pracowników NBP, polegająca na ulokowaniu sztab w kilkunastu skarbcach, zakończyła się sukcesem.
- W roku, w którym świętujemy stulecie polskiego złotego jako fundamentu siły gospodarczej naszego kraju, udało się zwiększyć strategiczne rezerwy złota i podjąć działania w celu repatriacji znacznej części polskiego złota do kraju. Realizując nasze konstytucyjne, ustawowe i po prostu patriotyczne zobowiązanie nie tylko budujemy siłę gospodarczą państwa polskiego, ale też tworzymy rezerwy, które będą strzegły jego bezpieczeństwa finansowego - podkreśla Adam Glapiński, prezes NBP. Szef banku centralnego tłumacząc decyzję o sprowadzeniu znacznej ilości sztab złota do Polski, wskazał na światowy trend i oczekiwania społeczeństwa.
Jego poprzednik ani nie krytykuje, ani nie chwali tej decyzji. W rozmowie z money.pl Marek Belka sugeruje, że to marketing.
Zobacz: Ukryte złoto Hitlera
- Powrót złota do Polski to zabieg głównie PR-owy. Narodowy Bank Polski stał się jeszcze bardziej narodowy, bo ozłocony - ironizuje Marek Belka. Dodaje, że rezygnując z przechowywania blisko 100 ton kruszcu w Banku Anglii, straciliśmy kilka przywilejów z tym związanych.
Przede wszystkim w Banku Anglii można było tym złotem handlować. Podobnie jak lokaty w banku, przynosiło to może niewielkie, ale jednak wymierne korzyści. W Polsce będzie ono po prostu leżeć. NBP w 2018 roku z lokat w złocie zainkasował ponad 11 mln zł.
- Niektórzy żartują, że skoro NBP sprowadził złoto, to chyba wojna idzie. A jest zupełnie odwrotnie. W takim przypadku należałoby je wywieźć w bezpieczniejsze miejsce. Pokazuje to przykład 1939 roku - przypomina.
Złota przybywa, ale potęgą nie jesteśmy
Pod względem wielkości rezerw w złocie Polska na tle innych krajów europejskich osiągnęła poziom średni. Zarówno pod względem nominalnej wartości, jak i udziału kruszcu w całości rezerw dewizowych, które mają zabezpieczać finanse państwa. Udział ten jest blisko 10 proc.
Profesor Marek Belka podkreśla, że ostatnie zakupy złota nie mają najmniejszego znaczenia. To dalej niewielki procent całkowitych rezerw Polski. Nie przeceniałby też znaczenia kruszcu.
- Wbrew powszechnemu mniemaniu złoto jest bardzo ryzykownym aktywem. Ostatnie lata pokazują, że jego cena potrafi się mocno zmieniać - zauważa.
- Teraz akurat cena kruszcu poszła w górę, co jest z korzyścią dla banków centralnych. W związku z tym, że inne aktywa mają niewielkie stopy zwrotu, inwestycja w złoto wydaje się być atrakcyjna. Warto zauważyć, że nie wszystkie banki ostatnio kupowały złoto. Polska pod względem zakupów kruszcu przyłączyła się do krajów takich jak Rosja, Turcja i Chiny, a więc raczej egzotycznych - wskazuje były prezes NBP.
Zwrot w NBP
NBP z prezesem Adamem Glapińskim na czele dali duży rozgłos akcji sprowadzenia złota do Polski, podkreślając wagę wydarzenia i wskazując na same korzyści wynikające z tego faktu. Warto jednak przypomnieć, że jeszcze dwa lata temu stanowisko banku było takie, że nie ma co liczyć na powrót kruszcu do kraju.
"Przechowywanie zasobów złota w głównych centrach obrotu tym kruszcem, czyli w Londynie i Nowym Jorku, zwiększa możliwości zarządzania nim, ułatwiając rozliczanie transakcji związanych z jego fizyczną dostawą i pozwalając uniknąć kosztów transportu i ubezpieczenia. Przechowywanie kruszcu w Polsce praktycznie ograniczałoby możliwość jego inwestowania, utrudniając realizację podstawowych celów utrzymywania rezerw dewizowych" - tłumaczył wówczas NBP.
Rząd PiS od tematu wtedy uciekał, choć o złoto pytał m.in. w interpelacji poseł Kukiz'15 Paweł Szramka. Blisko 2-stronicowa odpowiedź ministra finansów sprowadzała się do tezy, że za decyzje w sprawie miejsca przechowywania złota odpowiada NBP.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl