W centrum Kijowa ok. godz. 7 czasu lokalnego (godz. 6 w Polsce) korespondent PAP słyszał dwie głośne eksplozje. "Wybuchy w mieście. Działa obrona powietrzna. Pozostańcie w schronach!" – zaapelował mer stolicy Witalij Kliczko.
"Rakieta manewrująca na Lwowszczyźnie porusza się w stronę granicy z Polską" – ostrzegły Siły Powietrzne ukraińskiej armii.
Po godz. 6 polskiego czasu ukraińska armia wydała komunikat o tym, że rakieta ta zmieniła kurs. "Rakieta, która leciała w stronę granicy z Polską, zmieniła kurs i porusza się w kierunku centrum obwodowego (Lwowa)" – napisał Kozycki na Telegramie o godz. 7.16 czasu lokalnego (godz. 6.16 w Polsce).
Siły ukraińskie doniosły także, że rosyjskie pociski manewrują na granicy obwodów lwowskiego, tarnopolskiego i iwano-frankowskiego.
Szef władz wojskowych obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow poinformował, że rakiety trafiły w cele w jednej z dzielnic Charkowa na północnym wschodzie Ukrainy, uszkadzając obiekty infrastruktury. "W tej chwili nie ma poszkodowanych" – napisał na Telegramie.
Na rosyjskie ataki na terytorium Ukrainy zareagowało dowództwo polskiej armii.
"Informujemy, że obserwowana jest intensywna aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, związana z uderzeniami rakietowymi na terytorium Ukrainy. "Wszystkie niezbędne procedury mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej zostały uruchomione, a Dowództwo Operacyjne RSZ na bieżąco monitoruje sytuację" - czytamy we wpisie opublikowanym przez Dowództwo Operacyjne na portalu X (d. Twitterze) w środę rano.
DORSZ poinformowało też, że w związku z rosyjskimi atakami lotniczymi na Ukrainę aktywowano "polskie i sojusznicze statki powietrzne, co może wiązać się z występowaniem podwyższonego poziomu hałasu, zwłaszcza w południowo-wschodnim obszarze kraju"