W nocy z soboty na niedzielę przestawiamy zegary z godziny 2 na 3. Spać będziemy krócej, ale za to wieczorem dłużej będzie widno.
Za dwa lata prawdopodobnie takiej zmiany dokonamy po raz ostatni. W poniedziałek komisja transportu przy Parlamencie Europejskim głosowała w sprawie zmiany czasu na letni i zimowy na terytorium UE.
Wcześniej w ankiecie prowadzonej na zlecenie UE 84 proc. obywateli państw członkowskich poparło taką zmianę. Wśród Polaków za likwidacją zmiany czasu było 95 proc.
23 europosłów z komisji głosowało za tym, by ze zmianami czasu z letniego na zimowy skończyć. 11 było przeciw.
Według przyjętego projektu zmiana czasu ma zniknąć do 2021 roku. Zanim unijne prawo wejdzie w życie, musi zostać przegłosowane na posiedzeniu plenarnym Parlamentu Europejskiego.
Jeśli projekt zostanie przyjęty, PE rozpocznie negocjacje z Radą Unii Europejskiej, które nadadzą nowym przepisom ostateczny kształt.
Ta ostatnia niedziela
Czas letni i zimowy obowiązuje we wszystkich europejskich państwach, za wyjątkiem Białorusi, Rosji i Islandii.
Jeśli nowe przepisy ostatecznie zostaną wprowadzone, państwa członkowskie podejmą decyzję czy chcą pozostać przy czasie letnim, czy zimowym.
Polska, podobnie jak Portugalia czy Cypr, skłania się w stronę przejścia na czas letni. Z kolei kraje skandynawskie, jak Dania czy Finlandia, wolą czas letni.
Początkowo, projekt nowego unijnego prawa zakładał możliwość wprowadzenia zmian od 2019 roku, co oznaczałoby, że w ostatnią niedzielę marca tego roku, po raz ostatni musielibyśmy przestawiać zegar. Komisja zdecydowała jednak, że na przygotowanie i wybór strefy czasowej da czas do 2021 roku.
Ostatnia zmiana czasu nastąpi zatem albo w ostatnią niedzielę marca 2021 - w przypadku tych, które zdecydują się na czas letni, lub w ostatnią niedzielę października - w przypadku krajów, które na stałe wprowadzą czas zimowy.
Archaiczny wynalazek
Pierwszy raz zmianę czasu z letniego na zimowy wprowadziły Niemcy w 1916 roku. Zmiana miała pomóc w efektywniejszym wykorzystywaniu światłą słonecznego i oszczędności energii.
W Polsce zmiana czasu z letniego na zimowy i odwrotnie obowiązuje od 1977 roku i jest ustalona w ustawie o czasie obowiązującym w Rzeczpospolitej Polskiej. Same zmiany, odpowiednim dekretem, reguluje premier.
Zdaniem ekspertów, przestawianie zegarków po to, by wieczorem później robiło się ciemno, to archaiczny wynalazek, dziś już zupełnie niepotrzebny.
- Od dziesięcioleci taka korzyść jest kompletnie nieaktualna - czytamy w raporcie "Zła zmiana. Negatywne konsekwencje zmiany czasu".
Przeciwnicy przestawiania zegarków wskazują, że zmiana czasu to przeżytek w świetle rozwoju bardziej wydajnych, energooszczędnych technologii, w dodatku stosowanych powszechnie, jak oświetlenie LED.
- Wyraźnie zmierzamy w stronę inteligentnych miast, inteligentnych budynków i inteligentnych rozwiązań, które przyniosą znacznie więcej oszczędności niż zmiany w zegarze - mówił jesienią zeszłego roku wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Maroš Šefčovič.
Duży wysiłek, niewielkie oszczędności
Badania pokazują, że zmiana czasu przynosi co prawda pewne oszczędności energetyczne,jednak są one niewielkie i w dużej mierze zależą od położenia geograficznego.
Według naukowców z Uniwersytetu w Pradze oraz Instytutu Studiów Ekonomicznych czas letni daje średnio 0,34 proc. oszczędności w zużyciu energii w gospodarkach.
To dana mocno uśredniona, jednak w większości krajów Europy jest to jeszcze mniej. Eksperci oceniają, że tak naprawdę są to nieznaczące wartości i zależą w dużej mierze od położenia geograficznego.
Według Europejskiego Stowarzyszenia Operatorów Systemów Przesyłowych ENTSOE , zmiana czasu daje oszczędność energii w gospodarkach od 0,5 proc. do 2,5 proc.
Przeciwnicy przestawiania zegarków pokazują za to negatywne skutki zmiany czasu.
Przedstawiciele Fundacji Republikańskiej, opracowującej raport na potrzeby UE podkreślają, że odbija się ona na całej gospodarce, powodując straty ekonomiczne i społeczne.
Na zmianie czasu tracą firmy. Muszą bowiem inaczej zorganizować pracę swoim pracownikom. A w przypadku cofania zegarów, dopłacić za godzinę nadliczbową
Dobrym przykładem może być też transport. Kolejarze, linie lotnicze czy autobusowe przy przechodzeniu na czas letni mają godzinne opóźnienie. Z kolei przy przechodzeniu na zimowy niemal cały ruch pasażerski musi na godzinę zostać wstrzymany. Wielu przewoźników wprowadza wtedy specjalne rozkłady jazdy.
Problemy mają też banki, które w dni zmiany czasu często wyłączają serwisy transakcyjne, żeby dostosować się do nowych warunków.
Możliwy chaos
Rezygnacja ze zmiany czasu, którą większość przedsiębiorców uważa za niepotrzebną, może się jednak okazać kłopotliwa.
Zgodnie z przyjętym projektem, każdy kraj członkowski UE sam zdecyduje jaki czas będzie na jego terytorium obowiązywał. W przypadku wspólnego rynku może dojść do chaosu.
Zakładając, że kraje nie dogadają się co do ujednolicenia czasu, może się zdarzyć, że jadąc z Warszawy do Paryża przez terytorium Niemiec, zegarek trzeba będzie przestawić nawet kilka razy.
- Europejska gospodarka jest dość mocno zintegrowana. Brak koordynacji czasowej będzie problematyczny - mówi w rozmowie z money.pl dr Maciej Bukowski, prezes Instytutu WiseEuropa. - Weźmy systemy sieci elektrycznej. One muszą ze sobą współpracować, a nie poddawać się prawom fizyki. Dlatego wzajemnie się porozumiewają. Rozbieżności w czasie takie współgranie mogłyby zaburzyć.
Projekt przepisówlikwidujących zmianęczasu ma trafić na posiedzenie plenarne Parlamentu Europejskiego jeszcze w marcu, najpóźniej w kwietniu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez: dziejesie.wp.pl