W czasie środowego posiedzenia senackiej Komisji Finansów i Budżetu senatorowie zadawali przedstawicielom resortu finansów pytania dotyczące Polskiego Ładu.
Jedno z pytań dotyczyło tego, dlaczego przedsiębiorcy, którzy nie zintegrują swoich terminali płatniczych z kasami fiskalnymi online do lipca przyszłego roku, zostaną ukarani maksymalną karą, czyli 5 tys. zł, skoro dotychczasowe przepisy pozwalają tę grzywnę miarkować (kara jest do 5 tys. zł).
Odpowiedział Paweł Selera, dyrektor Departamentu Podatku od Towaru i Usług w Ministerstwie Finansów. Stwierdził, że czas, jaki resort finansów daje ponad 700 tysiącom firm w Polsce na dostosowanie się (czyli do lipca przyszłego roku - red.), jest wystarczający.
Wszyscy dostaną takie same kary
Zaznaczył przy tym, że miarkowania kary nie będzie, gdyż wymagałoby to od urzędników Krajowej Administracji Skarbowej przeprowadzania indywidualnych postępowań, a te są "zbyt trudne i uznaniowe, więc wszyscy będą karani tak samo". Jak podkreślił dyrektor Selera: "wymiar kary jest adekwatny i zapewnia skuteczność".
Zdaniem Piotra Wołejki, prawnika z Pracodawców RP, eksperta procesów legislacyjnych, cyfryzacji i rozwoju e-administracji oraz prawa gospodarczego, argumentacja resortu finansów jest niedopuszczalna.
- Podejście rządu jest nie do przyjęcia. Te słowa można zinterpretować tak: nie chce się nam pracować, to damy wszystkim najwyższą grzywnę i nie będziemy jej miarkować. Podstawą nakładania takich kar jest ich miarkowanie, bo sytuacja różnych przedsiębiorców jest różna – przypomina prawnik.
Dodaje, że administracja podatkowa miała być przyjazna dla podatników. Obowiązuje również Konstytucja Biznesu, gdzie "domniemuje się uczciwości przedsiębiorców".
- Gdzie jest to domniemanie uczciwości przedsiębiorcy, jeśli traktuje się go z góry jako podejrzanego, czy wręcz przestępcę, którego się już skazało zaocznie i dopiero po wyroku może się on od niego odwołać? – pyta retorycznie prawnik.
Paradoksalnie urzędnicy mogą mieć jednak więcej pracy
I podaje przykład: - Co by było, gdyby to sądy powszechne zaczęły stosować takie sztywne taryfikatory kar lub stawek odszkodowań bez indywidualnego rozpatrywania każdej sytuacji? – komentuje nasz rozmówca i dodaje, że chcąc zaoszczędzić sobie pracy, urzędnicy KAS paradoksalnie mogą jej sobie tylko dodać.
- Jeśli maksymalna kara będzie nakładana na przedsiębiorcę z automatu, bez miarkowania, bez wnikliwego zbadania jego sytuacji, to taki podatnik będzie mógł dochodzić swoich praw później przed sądem i wówczas urzędnicy będą tylko chodzić po sądach, zamiast pracować – ocenia Wołejko.
Również Bartosz Rodak, adwokat i doradca podatkowy Kancelaria Prawna Mariański Group, uważa, że przepis dotyczący karania nie ma nic wspólnego z praworządnością, jest stworzony chyba tylko po to, by zapewnić urzędnikom możliwość szybkiego karania i wyciągania pieniędzy od przedsiębiorców.
- Mechanizm sankcji opiera się na ramach postępowania podatkowego i nie podlega żadnemu miarkowaniu – organ nie może orzec np. kary mniejszej, gdy zobaczy, że do nieprawidłowości doszło w sposób niezawiniony. Wręcz przeciwnie, nieważne są przyczyny i skutki naruszenia przepisów – sankcja jest tylko jedna – mówi Bartosz Rodak.
Nie ma mocy, by zdążyć z przerobieniem terminali
Podkreśla, że w sytuacji, gdy na wprowadzenie zmian czasu będzie niewiele, może to doprowadzić do skrajnie niesprawiedliwych decyzji, gdy np. brak współpracy z terminalem będzie wynikał z braku dostępności określonych urządzeń na rynku lub windowaniem ich cen przez producentów.
O sytuacji opisywanej przez adwokata Rodaka mówił w Senacie również prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz.
– Na rynku jest ponad 600 tysięcy terminali, które nie współdziałają z kasami online. Dostosowanie wszystkich tych urządzeń we wszystkich sektorach gospodarki w tak krótkim terminie, jaki narzucił rząd, jest niewykonalne. Mówię to w imieniu setek tysięcy przedsiębiorców – zaznaczył Pietraszkiewicz, który jest również w Radzie Przedsiębiorczości.
Z opinią bankiera zgadza się Piotr Chronowski, przewodniczący Sekcji Dostawców Fiskalnych Urządzeń Rejestrujących Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji. W rozmowie z money.pl podkreśla, że dotychczas terminale nie musiały współpracować z kasami online, nie było takiego wymogu. Większość używanych na rynku terminali nie ma więc tej funkcji.
Na rynku jest tylko kilku (5-6) dostawców terminali, które są dostosowane do pracy z kasą online. Niestety nawet one nie współpracują ze wszystkimi kasami online.
- Nie wszystkie kasy online mają możliwość współpracy z terminalem w taki sposób, jak wymaga tego konstrukcja terminala. W kasach tych trzeba by było przeprowadzić rehomologację, czyli zgłosić je w Urzędzie Miar do ponownych badań - tłumaczy. - Natomiast co do samych terminali, to nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jakie byłyby koszty ich dostosowania i terminy. Na rynku jest też mnóstwo terminali, które nie mają żadnej możliwości współpracy z kasami online. Takie terminale musiałyby zostać wymienione – wylicza Chronowski.
Tyle że byłby to dla ich użytkowników spory problem, gdyż mają oni podpisane umowy dzierżawy na okres np. 2 lat i nawet jeśli kupią nowy terminal współpracujący z kasami online, to i tak będą musieli wnosić opłaty miesięczne za stary. Miesięcznie to wydatek ok. 50 zł, którego państwo im nie zwróci.
Polski Ład. Prof. Męcina: Rząd zachęca do cwaniactwa
Jest jeszcze jedna ważna kwestia. Chodzi o traktowanie podatników. Kas online na rynku jest ok. 700 tysięcy, a wszystkich urządzeń od 1,6 do 2 milinów. Jednak obowiązek zintegrowania terminala z kasą online dotyczy tylko posiadaczy kas online. I tylko im grożą grzywny po 5 tysięcy złotych.
– Posiadacze kas offline, czyli setek tysięcy urządzeń, które nie mają możliwości przesyłania danych do Centralnego Repozytorium Kas, są z nowego obowiązku zwolnieni. To ponad milion podatników, którym rząd nie nakazuje przechodzenia na kasy online. To jest nierówne traktowanie podmiotów na rynku – uważa Chronowski.
W najbliższą środę w Senacie odbędzie się kolejne posiedzenie w sprawie pakietu ustaw podatkowych Polskiego Ładu. Dowiemy się wówczas, które uwagi przedsiębiorców senatorowie uwzględnili, a które odrzucili.