Adam Glapiński, szef NBP, podczas lipcowej konferencji prasowej mówił, że wynik wyborów może być "nieszczęśliwy", mając na myśli wygraną opozycji. Niejednokrotnie za to zachwalał działania rządu Zjednoczonej Prawicy, który wyniósł go na to stanowisko. Część ekonomistów i komentatorów rynku krytykuje prezesa za jego zaangażowanie polityczne, któremu dał wyraz nie raz na sympozjach i w wywiadach dla prawicowych mediów.
Teraz komentatorzy polityczni (np. prof. Antoni Dudek w "Didaskaliach") mówią, że NBP może stać się ośrodkiem krytyki ekonomicznych poczynań nowej koalicji rządzącej. Jak jednak zmiana władzy wpłynie na politykę banku? Odpowiedź na to pytanie jest wciąż otwarta, choć wiele podpowiedzi daje już samo zachowanie inflacji w Europie.
Zmiana władzy. Co zrobi Narodowy Bank Polski?
Zdaniem wielu ekspertów RPP w listopadzie po raz kolejny obniży stopy procentowe. Prognozy analityków są zbieżne i wskazują na wartość 25 pb. Dla prof. Glapińskiego będzie to pierwsza decyzja podjęta w nowym środowisku politycznym. Od 2016 r., czyli od momentu, gdy objął on fotel szefa NBP, rządziła Zjednoczona Prawica. Teraz się to zmieni. Dlatego też bankowcy podkreślają, że kolejne decyzje Rady są trudne do przewidzenia.
Niemniej w październiku tego roku inflacja wylądowała na poziomie 6,5 proc. i ma to być jej lokalny dołek. Dalsze spadki nie będą już tak proste.
Ekonomiści pozostają zgodni - spadek inflacji spowolni. Październikowy odczyt będzie najpewniej należał do ostatnich z tak wyraźnym obniżeniem dynamiki cen. Inflacja nadal będzie spadać, ale już nie tak gwałtownie. Podyktowane jest to m.in. wygaśnięciem zeszłorocznych szoków i wysokich baz odniesienia. Obecnie konsensus zakłada, że w 2024 r. inflacja kształtować się będzie na poziomie 5,8 proc., zaś w kolejnych latach na poziomie 3,7 proc., 3,0 proc. oraz 2,7 proc. Prognozy wciąż obarczone są sporym ryzykiem, obejmującym m.in. zmiany administracyjne - wyjaśniają w swoim najnowszych raporcie eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Szczególnie, że w krajach regionu ścieżka inflacji jest rewidowana w górę, czyli szacunki są wciąż podnoszone, a nie obniżane. Innymi słowy, problem wzrostu cen nie jest tak prosty do rozwiązania.
Jak podkreślają ekonomiści PIE, wyniki prognozowane na początku roku sugerowały wyraźniejsze wyhamowanie tempa wzrostu cen. Prognozy inflacji na 2023 r. dotyczące Węgier zostały podniesione z 15,7 proc. do 17,8 proc., a na 2024 r. z 4,9 proc. do 5,3 proc.
"Podobne rewizje widoczne były także w pozostałych państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Prognozowana inflacja w Czechach w 2023 r. została podniesiona z 8,8 proc. do 10,8 proc., w państwach bałtyckich - z 8,5 proc. do 9,7 proc." - wyliczają. Polska pod tym względem nie jest więc osamotniona.
Głosy dot. inflacji są różne
Głosy, co zrobi dalej NBP, są różne. - Nie ma powodu utrzymywać bardzo wysokich stóp i dławić gospodarkę w sytuacji, kiedy mamy wyraźną tendencję szybkiego spadku inflacji i zbliżania się jej do celu - ocenia w rozmowie z ISB News Grażyna Ancyparowicz, była członkini RPP, a obecnie doradczyni szefa polskiego banku centralnego.
Innego zdania jest prof. Joanna Tyrowicz, jedna z najbardziej "jastrzębich" członkiń w Radzie. To właśnie ona wraz z Przemysławem Litwiniukiem i Ludwikiem Koteckim głosowała 6 września przeciw obniżce stóp o 75 pb, co doprowadziło do skokowego osłabienia złotego i zmusiło rząd oraz sam NBP do interwencji.
"Konsekwentnie wskazuję, że przy kolejnych projekcjach NBP, pomimo założeń optymistycznych dla ścieżki inflacji, nie wracamy do celu (2,5 proc. inflacji - przyp. red.). Ściślej: w pięciu kolejnych projekcjach tylko coraz bardziej nie wracamy do celu. Od pierwszej Rady (w październiku 2022 r.) opowiadam się za wyższymi stopami procentowymi. Wskazywałam także konsekwentnie, że poziom 7,75 proc. wydaje mi się pomocny dla powrotu do celu i w związku z tym realizacji naszego mandatu (przy dzisiejszych danych)" - pisze na LinkedIn prof. Tyrowicz.
Ekonomistka uważa, że nie można tego sprawdzić w praktyce, ale gdyby RPP nie zakończyła serii podwyżek we wrześniu 2022 r. na poziomie 6,75 proc. oraz gdyby bank centralny poprawił swoją komunikację, "inflacja byłaby nie tylko niższa, ale także oczekiwania inflacyjne byłyby dużo bliższe celowi inflacyjnemu NBP".
Goldman Sachs ocenia
Z kolei według analityków amerykańskiego banku Goldman Sachs Narodowy Bank Polski stanie się ostrożniejszy w obniżkach stóp niż do tej pory. Zwracają uwagę, że "wyniki głosowania prof. Glapińskiego były znacznie bardziej 'jastrzębie' pod rządami Platformy Obywatelskiej", kiedy był on jednym z członków RPP, a nie jej przewodniczącym, jak to miejsce obecnie.
Dlatego też spodziewają się oni przerwy w obniżkach stóp procentowych do początku 2024 r. "Istnieje jednak znaczna niepewność i być może krótkoterminowo NBP utrzyma bardziej gołębi ton" - szacują w ostatniej nocie dot. odczytu inflacji w Polsce eksperci banku.
Patrząc w dalszą przyszłość, w roku 2024, w którym inflacja będzie systematycznie spadać, spodziewamy się, że NBP dokona istotnej obniżki stóp procentowych - kończą.
Z kolei specjaliści ING Banku Śląskiego przewidują, że pauza w dostosowywaniu stóp procentowych może się wydłużyć, gdyż Rada będzie prawdopodobnie chciała zapoznać się z wpływem decyzji administracyjnych na kształtowanie się inflacji na początku 2024 r.
"W efekcie na kolejny spadek stóp być może przyjdzie nam poczekać do marcowej projekcji Narodowego Banku Polskiego. Kluczowy dla oczekiwań rynkowych w odniesieniu do przyszłej ścieżki stóp procentowych będzie wydźwięk listopadowej konferencji prasowej prezesa Glapińskiego" - dodają.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl