Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Zmiana "pariasa". Zachód odwraca się od Rosji, a oczy znów kieruje w stronę Iranu

Podziel się:

Inwazja Rosji na Ukrainę doprowadziła do niespotykanego dotąd zjednoczenia szeregu krajów sprzeciwiających się tej agresji. Sankcje wobec Kremla, odcięcie od międzynarodowych systemów bankowych, zakazy lotów, bojkot rosyjskich produktów sprawiają, że Rosja staje się "pariasem" świata. - Jest wiele krajów, które mogłyby wykorzystać tę szansę - zaznacza Dorota Sierakowska, analityk BOSSA. Jak dodaje dr Henryk Borko z Uczelni Łukaszewski, nastąpi przegląd sankcji, co umożliwi powrót do gry choćby izolowanemu dotąd Iranowi.

Zmiana "pariasa". Zachód odwraca się od Rosji, a oczy znów kieruje w stronę Iranu
Mural "PutIn - PutOut" będący karykaturą rosyjskiego prezydenta. Rosja po ataku na Ukrainę może stać dla wielu krajów "pariasem", jakim do tej pory był choćby Iran. (East News, Tomasz Kawka)

- Rosja w coraz większym stopniu staje się ekonomiczną wyspą - mówiła Janet Yellen sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych Ameryki USA, podkreślając, że zachodnie sankcje już odnoszą efekt. Rosja powoli staje się "pariasem" świata, od którego dystansują się kolejne kraje.

Na agresję Władimira Putina aktywnie odpowiedziała nie tylko Unia Europejska, USA i Wielka Brytania, ale też również Japonia, Kora Południowa, Australia, Singapur, a nawet neutralna Szwajcaria. Rosję opuścili również dotychczasowi sprzymierzeńcy, którzy nie poparli wojny na Ukrainie, jak Kazachstan czy Azerbejdżan, nie ma wsparcia z Uzbekistanu i Kirgistanu, a Gruzja, która pierwotnie odmówiła wprowadzenia sankcji na Rosję, zdecydowała, że wyśle pomoc humanitarną dla Ukrainy. Coraz bardziej dystansują się również Chiny, które proponują swoją rolę jako mediatora.

Rosja już została odcięta od systemu bankowego SWIFT, zamrożono aktywa banków, nałożono sankcje na oligarchów. Zamknięto przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów, zatrzymywane są statki, ale też nie brakuje oddolnych inicjatyw, jak na przykład bojkot produktów powiązanych z rosyjskim kapitałem czy wykluczenie z rozgrywek sportowych.

Zobacz także: Sklepy wycofują rosyjskie produkty. "Oddolny odpowiednik sankcji"
Choć nie ma jeszcze oficjalnych sankcji na surowce z Rosji, międzynarodowi traderzy omijają szerokim łukiem Rosję, obawiając się kolejnych sankcji i problemów z płatnościami. Z Rosji wycofują się kolejne firmy. To pokazuje, że również sankcje pośrednie działają na ten rynek - zauważa w rozmowie z money.pl Dorota Sierakowska, analityk surowcowy z BOSSA.

Szef rosyjskiego MSZ Sergiej Ławrow w rozmowie z telewizją "Al Jazeera" przekonywał, że Rosja była przygotowana na sankcje gospodarcze, ale nie spodziewała się, że dotkną one również sportowców, intelektualistów, aktorów i dziennikarzy.

- Sytuacja Rosji porównywana jest dziś do Korei Północnej. To, co się wydarzyło, ta solidarna reakcja, to ewenement. Mało kto na rynku inwestycyjnym spodziewał się, aż takiej reakcji. Do tej pory Moskwie wiele rzeczy uchodziło niemal bezkarnie - dodaje Dorota Sierakowska.

Następuje reorganizacja świata

- Najazd Rosji na Ukrainę zmienia spojrzenie na geopolitykę - stwierdza w rozmowie z money.pl dr Henryk Borko adiunkt z Uczelni Łukaszewski. - Nastąpi przegląd zachodnich sankcji nałożonych do tej pory na inne kraje - podkreśla ekspert od rynków wschodnich podkreślając, że Zachód, a zwłaszcza Europa, potrzebuje nowych źródeł dostaw gazu czy ropy.

Jak dodaje Dorota Sierakowska z BOSSA, jest wiele krajów, które w tej izolacji Rosji może wypatrywać swojej szansy.

- Świat jest w stanie się zreorganizować. Są kraje, w których są olbrzymie zasoby, które da się uruchomić, ale wymaga to czasu i woli politycznej. Czasem jednak wiąże się to z koniecznością wyjścia poza dotychczasowe sentymenty i konflikty. Już robimy interesy z Arabią Saudyjską, której działania bywają przecież wątpliwe etycznie. Duże złoża surowców mają wcale niedemokratyczne Chiny, gaz łupkowy dostępny jest w Brazylii, przychylnej dotąd Rosji - wylicza ekspertka.

Wśród takich kontrowersyjnych kierunków jest również Iran, który przez swój program atomowy został ponownie objęty poważnymi sankcjami w 2018 roku przez administrację Donalda Trumpa. Dziś oczy Zachodu znów kierują się w jego stronę, jako alternatywnego dostawcy surowców energetycznych.

Od końca ubiegłego roku trwają rozmowy z Teheranem o powrocie do porozumień atomowych z 2015 roku osiągniętych za czasów prezydenta Baracka Obamy. Jak donosił na początku lutego br. Reuters, Waszyngton uchylił już sankcje zabraniające międzynarodowej współpracy nuklearnej z Iranem.

W związku z kryzysem gazowym w Europie, a teraz również z wojną w Ukrainie, kolejne rozmowy dotyczące współpracy znacznie przyspieszyły. To oznacza, że Iran będący do tej pory "pariasem" dla Zachodu ma szansę wrócić do gry.

Był zagrożeniem, jest szansą

Negocjacje w Wiedniu to kolejny element potwierdzający aspiracje Iranu, aby powrócić na międzynarodowe rynki. Warto zaznaczyć, że dopiero co prezydent tego kraju uczestniczył w szczycie Forum Państw Eksportujących Gaz, którego przewodnim tematem była rosyjska agresja na Ukrainę oraz potencjalna rezygnacja z rosyjskich dostaw LNG na Stary Kontynent na korzyść surowca pochodzącego innych państw (w tym Iranu właśnie).

Poprawa stosunków z Iranem dziś uważana jest za szansę. Kraj ten ma bowiem potężne złoża ropy naftowej i gazu ziemnego. Według raportu BP Statistical Review of World Energy zasoby dobrej jakościowo lekkiej ropy sięgają 21,8 mld ton. Złoża błękitnego paliwa szacowane są na 33,5 bln m sześc. stanowią ponad 18 proc. światowych zasobów.

Iran to kraj z dużym potencjałem. Ma ogromne zasoby gazu ziemnego, jedne z największych na świecie. Przed sankcjami uznawany był za jednego z największych producentów ropy na świecie i drugiego producenta w OPEC - potwierdza Dorota Sierakowska.

Przed wprowadzeniem embarga Iran wydobywał ponad 4 mln baryłek ropy dziennie, z czego sprzedawał za granicę około 2,5 mln. W OPEC wyprzedzała go jedynie Arabia Saudyjska.

Powrót Iranu do gry mógłby oznaczać zasilenie rynku ponad milionem baryłek ropy dziennie, co obniżyłoby szybujące ceny. Kuszą również zasoby gazu.

- Polityka jest brutalna. Jak widzimy, sytuacja potrafi się odwrócić diametralnie. Do tej pory izolowany, "wrogi" Iran, bierze się pod uwagę, jako tego, który mógłby niemalże "wjechać cały na biało" na rynek ropy naftowej z odsieczą dla Europy skonfliktowanej z Władimirem Putinem - zaznacza ekspertka BOSSA.

Co warto podkreślić, Iran nie poparł również Rosji w ONZ. Jego przedstawiciele wstrzymali się od głosu w trakcie głosowania nad rezolucją potępiającą Rosję za agresję na Ukrainę.

Nie będzie łatwo "wejść w buty Rosji"

Dorota Sierakowska studzi jednak entuzjazm. Nie tylko z powodów politycznych jest to niełatwe zadanie (sprzeciw Izraela, program atomowy Iranu). Problemem jest bowiem również infrastruktura. Już sześć lat temu Iran zapowiadał jej rozbudowę do takiej skali, która umożliwi eksport gazu ziemnego na poziomie 30 mld m sześc. w 2030 r. W planach było też zbudowanie pięciu kolejnych terminali LNG, w tym obiekt do skraplania gazu. Jednak ciosem dla wielu inwestycji okazały się sankcje Donalda Trumpa.

Przez ostatnie lata irański sektor naftowy był duszony sankcjami. Bardzo podupadł infrastrukturalnie. Trudno byłoby Iranowi z miejsca "wejść w buty Rosji" i ją zastąpić na rynku europejskim. Nie będzie w stanie w sposób skokowy przywrócić dostaw ropy - zaznacza nasza rozmówczyni.

Potwierdza to również dr Borko, który zaznacza, że nawet rychłe porozumienie atomowe z Iranem, a po nim surowcowe, nie przyniesie szybkiego rozwiązania.

- Trzeba zwrócić uwagę na drogi transportowe. Uruchomienie szerokiego strumienia dostaw, dostosowanie infrastruktury trwałoby co najmniej dwa lub trzy lata. Nie jest to rozwiązanie na szybko, ale z dłuższą perspektywą - podkreśla.

Chodzi między innymi o korytarz umożliwiający przesył gazu ziemnego z Iranu do Gruzji a dalej przez Morze Czarne do Rumunii, jak również dość problematyczne ze względów politycznych połączenie gazociągiem tureckim do Grecji i dalej przez Albanię do Włoch.

Jak podkreślają eksperci, z którymi rozmawiał money.pl, po ataku Rosji na Ukrainę, sytuacja stała się bardzo dynamiczna. Wymusiła organizowanie nowych szlaków i dostaw energetycznych do Europy.

Choć gaz i ropa wciąż jeszcze płyną z Rosji, należy brać pod uwagę zarówno ryzyko odwetu ze strony Kremla za sankcje w postaci zakręcenia kurków, jak również kolejnych gospodarczych uderzeń Zachodu w postaci wprowadzenia embarga na surowce z Rosji. Stąd też zawiązywanie kolejnych porozumień i gwarancji dostaw z różnych, czasem kontrowersyjnych kierunków.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl