Milion samochodów elektrycznych w ciągu najbliższych sześciu lat? W ubiegłym roku zarejestrowano w Polsce zaledwie 1324 auta elektryczne. Ambitny plan rządzących uda się zrealizować w takim tempie za… 700 lat. I nie jest to statystyka wyłącznie Polska - elektryki sprzedają się bardzo powoli w całej Europie. Powody są oczywiste - wciąż są wyraźnie droższe, wciąż mają wyraźnie mniejszy zasięg.
Milion samochodów elektrycznych w Polsce to nie tylko plan nierealny, ale również podrzucony. Jednocześnie – nikt nie rezygnuje z elektromobilności. Bo na to polską gospodarkę po prostu nie stać.
600 tys. czystych aut
- Polska gospodarka stoi dziś przed wyjątkową szansą. Elektromobilność przebojem wdziera się do otaczającej nas rzeczywistości, otwierając liczne możliwości, ale i wyznaczając nam nowe, ambitne wyzwania. Rosnące zainteresowanie rynku wykorzystaniem nowoczesnych i czystych technologii w pojazdach stanowi znakomitą okazję do rozwoju sektora motoryzacyjnego - przekonuje prof. Maciej Chorowski, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w raporcie "Polska na drodze do elektromobilności". Publikację przygotował Zespół Doradców Gospodarczych TOR oraz NCBiR.
- Zwiększenie liczby pojazdów bezemisyjnych lub niskoemisyjnych na naszych drogach jest z jednej strony marzeniem i ambicją, z drugiej zaś koniecznością wynikającą z troski o środowisko naturalne – dodaje. Ambicja i marzenie nabrała jednak właśnie nowego wymiaru.
"Strategia zrównoważonego rozwoju transportu", która określa plany rozwoju transportu w Polsce do 2030 roku, zdecydowanie urealnia pierwsze ambitne plany rządu. Flota samochodów elektrycznych i hybrydowych w ciągu najbliższej dekady ma wzrosnąć o 600 tys. pojazdów. A warto przypomnieć, że jeszcze na początku kadencji politycy zakładali sprzedaż blisko miliona samochodów - i to wyłączenie elektrycznych. Statystyki nowo rejestrowanych pojazdów wskazują jednak, że tak plany te były po prostu nierealne.
Najlepsze rozwiązanie na najbliższe lata
Jednocześnie politycy zauważyli, że popularność pojazdów o alternatywnym źródle napędu zależy od wielu czynników. Głównym jest dostępność sieci ładowania pojazdów. Nikt nie będzie przecież korzystał z pojazdu elektrycznego na trasie, jeżeli stacje benzynowe nie mają żadnych stanowisk do szybkiego ładowania wozu. Najzwyklejsza podróż w takich warunkach zmienia się w trudną do zniesienia przeprawę.
I politycy zdają sobie już - a może dopiero - z tego sprawę.
W dokumencie zauważają, że "wyzwaniem rozwojowym jest upowszechnienie w Polsce infrastruktury zasilania pojazdów samochodowych o alternatywnym napędzie: sieci ładowania pojazdów elektrycznych, sieci tankowania pojazdów zasilanych gazem ziemnym oraz (w sytuacji osiągnięcia efektywności kosztowej) sieci tankowania wodoru do pojazdów napędzanych ogniwami paliwowymi". To jednak wyzwanie.
Zmiana kierunku rozwoju elektromobilności od miesięcy była postulowana przez ekspertów. Przekonywali konsekwentnie, że na pojazdy elektryczne przyjdzie czas. Dziś jest moment na wszystkie inne możliwości - w tym głównie pojazdy hybrydowe. Dlaczego? Bo już jest to rozwinięta technologia.
Adrian Furgalski, ekspert TOR, jest zdania, że pomijanie samochodów hybrydowych w działaniach na szczeblu rządowym jest błędem. Furgalski jest przekonany, że hybrydy mogą być doskonałym ogniwem łączącym dotychczasowe wozy spalinowe i przyszłościowe samochody elektryczne. To właśnie hybrydy byłyby rozwiązaniem na najbliższe lata. W momencie, gdy samochody elektryczne będą pozwalały na długą jazdę i szybkie ładowanie, staną się naturalnym kolejnym etapem.
Niższe zużycie paliwa, niższe koszty serwisu, cicha, płynna i łatwa jazda, wygoda użytkowania i niezawodność a do tego blisko o 30 proc. wyższe ceny przy sprzedaży używanego samochodu. Świat przyszłości? Właśnie niekoniecznie. To tylko część zalet samochodów hybrydowych, których przybywa na polskich drogach.
Hybrydy wymagają promocji podatkowej jak i niepodatkowej
Jak wynika z badania naukowców z Politechniki Krakowskiej, hybryda korzysta z silnika elektrycznego przez połowę czasu jazdy. Naukowcy udowodnili to wsiadając do najnowszej Toyoty C-HR i sprawdzili, jak i kiedy hybryda korzysta z prądu. W obszarze miejskim i przy prędkości do 56 km/h silnik spalinowy nie jest włączany przez ponad połowę dystansu. Efekt? Spadek emisji spalin od 30 do nawet 91 proc. w zależności od rodzaju szkodliwych substancji!
Eksperci TOR przekonują w swoich raportach, że hybrydy powinny być istotnym elementem polityki elektromobilności. To sposób na oswajanie użytkowników z nowym pojazdem i natychmiastowa korzyść dla środowiska. TOR proponuje, by hybrydy znalazły się na liście promowanych pojazdów za pomocą podatków akcyzowych.
Zdaniem Adriana Furgalskiego hybrydy z perspektywy budżetu są korzystne ze względu na stabilizowanie wpływów z podatków naliczanych przy okazji zakupu paliw. Natychmiastowe przerzucenie się na samochody elektryczne spowodowałoby istotny odpływ środków z budżetu.
Ekspert zwraca też uwagę, że preferencje niepodatkowe dla hybryd są standardem w Unii Europejskiej.
I tak np. pojazdy hybrydowe mogą spokojnie wjeżdżać do stref ekologicznych w centrach miast, skąd konsekwentnie są wyganiane pojazdy z silnikiem diesla.
Jak informują eksperci "Polityka Insight" - właściciele aut elektrycznych i hybrydowych już w tej chwili nie płacą za parkowanie w Katowicach, Gdańsku i Toruniu, a także poza ścisłym centrum Wrocławia. Program ten powinien być rozciągnięty również na pozostałe, mniejsze miasta. I tam przekonywanie do elektromobilności powinno zacząć się zdecydowanie szybciej.
Liczą się dwie marki
Jak wynika z danych flotowych, pozycję numer jeden na polskim rynku samochodów hybrydowych od dawna ma Toyota oraz Lexus - czyli dwie japońskie marki, należące do jednego koncernu.
To właśnie te marki sprzedają zdecydowaną większość pojazdów z napędem hybrydowym nad Wisłą. Z danych Instytutu Samar wynika, że w ubiegłym roku Polacy skusili się na Toyoty ponad 16 tys. razy, z kolei hybrydowych Lexusów w Polsce sprzedało się 2,5 tys. Pozostali producenci sprzedali niewiele ponad kilkaset egzemplarzy.