Jak przypomniano, nowe przepisy przewiduje projekt ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Ma on na celu wdrożenie dyrektywy UE 2022/2041 w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych, którą powinniśmy implementować do 15 listopada br. Na wejście w życie regulacji w tym terminie trudno już liczyć, bo ministerstwo wciąż nad nimi pracuje - napisano.
W opinii pracodawców projekt jest bardzo niejasny. Wynika to m.in. z wprowadzenia nowej procedury, nazwanej "aktualizacją minimalnego wynagrodzenia" - czytamy w dzienniku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ma ona następować co najmniej raz na cztery lata i będzie operacją odrębną od ustalania płacy minimalnej. Pod tym ostatnim pojęciem kryje się dokonywana co roku podwyżka płacy minimalnej - informuje "DGP".
Podkreślono, że aktualizacja najniższej krajowej to zaś zupełna nowość, którą narzuca nam Unia Europejska. Jednak sposób, w jaki MRPiPS chce implementować prawo UE, budzi wyraźny sprzeciw pracodawców.
Nawet eksperci gubią się w przepisach
Przepisy dotyczące aktualizacji są na tyle nieprecyzyjne, że eksperci dochodzą do odmiennych wniosków w tak fundamentalnej kwestii jak to, na czym właściwie polega aktualizacja i jaki będzie jej efekt - a zwłaszcza czy będzie ona dodatkową formą podwyższania płacy minimalnej - czytamy w dzienniku.
Rząd zamrozi płacę minimalną? Oto szczegóły projektu
Jakby tego było mało, sprawa jest jeszcze bardziej zagmatwana, bo projekt przewiduje, iż płacę minimalną mamy teraz odnosić do średniego wynagrodzenia - i to dwojako. Z jednej strony mówi, że co roku będziemy oceniać, czy wysokość minimalnego wynagrodzenia sięga 55 proc. prognozowanej przeciętnej płacy. Z drugiej - przeciętna płaca (ogłoszona przez GUS) będzie odniesieniem dla wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę w procedurze aktualizacji - napisano w "Dzienniku Gazecie Prawnej".