- Co prawda w tym roku powstanie ok. 270 tys. nowych mieszkań, ale w dużej części są to mieszkania, które później są lokatą kapitału, są niezamieszkałe. To trzeba rozwiązać. Jest pytanie, czy takich mieszkań nie opodatkować. Nie chcesz wynajmować, to będziesz od tego majątku płacił znaczący podatek - mówił w niedzielę w Ostródzie Jarosław Kaczyński.
Podczas naszych rozmów z analitykami rynku pojawiły się różne spekulacje, ale mające wspólny mianownik - jakaś nowa forma opodatkowania zostanie prędzej czy później wprowadzona.
Jak przekazało money.pl Ministerstwo Finansów, obecnie nie są prowadzone prace legislacyjne w zakresie opodatkowania niezamieszkałych lokali. "Natomiast na bieżąco [Ministerstwo Finansów - przyp. red.] analizuje pojawiające się wyzwania związane z gospodarką i kwestiami społecznymi, m.in. dot. niezamieszkałych nieruchomości" - podkreślił resort.
Nowy podatek
Nasi rozmówcy zgodnie przyznają, że od dwóch-trzech miesięcy trwają prace nad "jakąś formą opodatkowania", która ma dotknąć sektor nieruchomości. - Natomiast cały czas znajduje się to w sferze zapowiedzi, co jest marketingiem politycznym, a nie faktycznymi regulacjami. Nie pojawiła się żadna propozycja ustawy - ocenił Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości.
- Zauważono, że dotychczasowe programy mieszkaniowe nie zadziałały, do czego publicznie się przyznano, więc politycy szukają jakiejś alternatywy. Między innymi mowa była o zmianie przeznaczenia obiektów komercyjnych na mieszkania. Pojawiły się również pomysły uporządkowania stanu prawnego gruntów spółdzielni mieszkaniowych. Informacji jest dużo, ale nie ma żadnych konkretów - dodał.
Barbara Bugaj, analityczka sektora nieruchomości, powiedziała, że zapowiedź nowego podatku jest oczekiwanym zagraniem ze strony PiS. - Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że jest to kolejne uderzenie w rynek nieruchomości. Premier zapowiedział wcześniej, że rząd będzie chciał opodatkować fundusze inwestujące w mieszkania na wynajem. Widać, że rynek nieruchomości stał się trochę chłopcem do bicia, jeśli chodzi o nowe podatki - zaznaczyła Barbara Bugaj.
Pustostany czy niezamieszkałe lokale
Podstawowym problemem wspomnianego "znaczącego podatku od niezamieszkałych mieszkań" jest kwestia prawnego uregulowania tego określenia - czy rządzącym chodzi o pustostany, które nie są zamieszkałe i nie spełniają odpowiednich warunków, czy o mieszkania, które zostały kupione lub odziedziczone, i z jakichś powodów nie są dalej wynajmowane.
- Cały czas politycy nawiązują do olbrzymiej liczby pustostanów, jakie rzekomo znajdują się w Polsce. Kilka miesięcy temu przedstawił te dane Główny Urząd Statystyczny. Te informacje zawierają podstawowy błąd - zostały policzone wszelkie obiekty niemieszkalne - na wsiach, w małych miastach, budynki gospodarcze, nienadające się do mieszkania, a w rezultacie - obiekty niespełniające żadnych norm mieszkaniowych - zauważyła w rozmowie z money.pl Zuzanna Wiak z Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
W kogo nowym podatkiem?
Pozostaje pytanie, w kogo miałby zostać wymierzony nowy podatek. W fundusze inwestycyjne? W Kowalskiego, który kupił kilka mieszkań i czeka na odpowiedni moment ze sprzedażą? Bartosz Turek z HRE Investments postrzega tę daninę jako bat na osoby, które kupują mieszkania, aby później je sprzedać, nie inwestując w nie w tym czasie.
- Mówimy cały czas o tym samym, czyli albo o wyższym podatku od nieruchomości, albo o nowej daninie uzależnionej na przykład od wartości potencjalnego czynszu czy wartości nieruchomości. Ma to o tyle sens, że zdarzają się sytuacje, kiedy dana osoba kupuje mieszkanie tylko po to, aby zarobić na wzroście jego wartości. Taka spekulacja i traktowanie mieszkań tylko jako aktywa inwestycyjne jest w mojej ocenie objawem nieefektywności rynku. Taka sytuacja powoduje, że wprowadzenie nowego podatku, jest sensownym rozwiązaniem - ocenił Bartosz Turek.
- Problem polega na tym, że nie wiemy, w jaki sposób będą rozróżniane pustostany. Z jednej strony możemy mieć kogoś, kto kupił 10 mieszkań deweloperskich i nic z nimi nie robi, a z drugiej np. kogoś, kto odziedziczył nieruchomości - a przecież, jak wiemy, sprawy spadkowe potrafią ciągnąć się latami - albo kogoś, kto kupił mieszkania dla dzieci, i żeby zaoszczędzić na robociźnie, samodzielnie remontuje je w wolnym czasie - uzupełnił główny analityk HRE Investments.
Z kolei Zuzanna Wiak zwróciła uwagę, że taka danina może być wymierzona w fundusze inwestycyjne. - Wiemy, że są prowadzone prace nad różnymi obciążeniami finansowymi, które również mogą teoretycznie uderzyć w fundusze inwestycje. Mówi się, że należy obciążyć fundusze, które wykupują Polakom mieszkania, co nie ma potwierdzenia w faktach. W Polsce istnieje 15 mln mieszkań, a raptem 8,5 tys. to lokale funkcjonujące w ramach rynku instytucjonalnego - skomentowała przedstawicielka Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wynajmujący na czarnej liście
Pojawiła się jeszcze jedna kwestia. Rząd zauważył, że rynek najmu zaczął kwitnąć, więc można by poszukać tam oszczędności, o czym mówi nam Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości.
- Od dłuższego czasu trwały prace nad ustawą regulującą funkcjonowanie funduszy REIT, które miały inwestować poprzez giełdę w tzw. najem instytucjonalny (PRS). Fundusze te miały być wsparciem dla programu mieszkaniowego Mieszkanie Plus. Skoro rynek najmu instytucjonalnego miał być unormowany w ustawie, to nie ma w tym nic dziwnego, że pojawiły się fundusze zagraniczne, które zaczęły kupować całe pakiety mieszkań. Nie tylko pojedyncze bloki, ale całe osiedla deweloperskie. Pojawili się na rynku deweloperzy, którzy przestawili się ze sprzedaży klientom indywidualnym na sprzedaż funduszom. Rzeczywiście to zjawisko od zeszłego roku się nasiliło - tłumaczył w rozmowie z money.pl.
- I tu nagle rząd przestraszył się, że rynek mieszkaniowy zmonopolizują fundusze. Pierwszy wyłamał się minister Sasin, który stwierdził, że trzeba opodatkować tych, którzy mają powyżej 10 mieszkań, ale to były tylko zapowiedzi. Wydaje mi się, że to, o czym powiedział prezes Jarosław Kaczyński, to informacja o tym, że rząd szuka przestrzeni, jak zagospodarować rynek najmu, który się ożywił. Moim zdaniem są to działania, które prędzej czy później doprowadzą do opodatkowania - dodaje Tomasz Błeszyński.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.