Heckler & Koch to główny dostawca broni do niemieckiej armii, ale karabiny firmy są używane na całym świecie, również przez polskie siły specjalne.
Firma powstała po II wojnie światowej i zyskała sporą renomę w czasach "zimnej wojny". Ostatnio jednak dostała zadyszki i popadła w długi. Dlatego teraz, jak donoszą niemieckie media, przygotowuje się na sprzedaż.
Jak informuje magazyn "Focus", nabywcą ma być konsorcjum złożone z firm z różnych stron świata: m.in. z Barbadosu, USA, Nowej Zelandii, Malty i Luksemburga. Na czele konsorcjum ma stać Francuz Nicolas Walewski.
Media podają, że niemiecki rząd o tych planach ma wiedzieć już od roku. Od tego czasu międzynarodowe konsorcjum na sprawdzać też niemiecki wywiad. Jednak żadnego oficjalnego stanowiska władz Niemiec w tej sprawie jeszcze nie było.
Sprawa jednak budzi kontrowersje. Reinhard Houben, poseł z partii FDP, zaleca "szczególną ostrożność" przy sprzedaży tak ważnej firmy zbrojeniowej. - Przejęcie [H&K] przez koncern z któregoś kraju z UE byłoby mniej problematyczne. Jednak taka transakcja z udziałem inwestorów z innych części świata przyprawia mnie o ból brzucha - powiedział Houben.
Firma H&K już kiedyś byłą własnością zagranicznego inwestora - w latach 90. trafiła w ręce brytyjskiego koncernu BAE Systems. W 2002 r. Brytyjczycy się jednak wycofali, a producent broni przejął niemiecki inwestor - Andreas Heeschen.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl