- To nie jest uderzenie w nikogo. Zniesienie limitu 30-krotności składek na ZUS to likwidacja dziwnej konstrukcji, w której lepiej zarabiający płacą de facto mniejsze podatki czy mniejsze obciążenia niż ci, którzy zarabiają mniej - powiedział w TVN24 wicepremier Jacek Sasin, który w nowym rządzie obejmie resort zajmujący się spółkami Skarbu Państwa.
Limit 30-krotności zakłada, że zarabiający ponad 10 tys. zł miesięcznie nie płacą już składek na ZUS powyżej tej kwoty, bo odkładane przez nich pieniądze oznaczałyby, że w przyszłości ZUS musiałby wypłacić im gigantyczne emerytury, a na to nie ma pieniędzy. - Nie zakładajmy, że państwa nie będzie stać na wypłacanie im emerytur, mówimy o przyszłości. Rozwiązanie będzie sprawiedliwe dla mniej zarabiających, ale dla tych najlepiej zarabiających też, bo dostaną bardziej adekwatne emerytury - podkreślił Sasin.
Problem w tym, że koalicjanci PiS w Zjednoczonej Prawicy, głównie politycy Porozumienia Jarosława Gowina, mówią stanowcze "nie" dla takiego rozwiązania. - Przekonanie naszych koalicjantów jest możliwe. Gdybyśmy ze wszystkim się zgadzali, to byśmy byli w jednej partii. To nie oznacza, że nie możemy popierać nawet trudnych rozwiązań - dodał wicepremier.
Czytaj także: ZUS. Od stycznia zmiany w przepisach
- To nie jest tak, że trzeba zwoływać jakieś specjalne spotkania z koalicjantami. Dementuję, że nie wiedzieli, projekt skierowany przez posłów PiS jest konsekwencją wcześniej przyjętych dokumentów, podpisanych również przez polityków koalicji. Spotkania robocze w tej sprawie się odbywają, z premierem Gowinem na pewno będziemy rozmawiać i przekonywać do przyjęcia tego rozwiązania - podsumował Jacek Sasin.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl