Powódź, która nawiedziła południe Polski, wyrządziła wyjątkowo duże szkody. Samorządy wciąż je szacują, ale wiadomo już, że uszkodzenia infrastruktury idą w setki milionów złotych, jeśli nie w miliardy. Straty ponieśli też właściciele nieruchomości i przedsiębiorcy.
Powódź zniszczyła sklep i cały towar
W Kłodzku całkowicie zniszczony został sklep rowerowy położony przy ulicy Witosa. Pani Ewelina Wąs, córka właścicieli, w rozmowie z money.pl mówi, że żywioł okazał się bezlitosny. I to po raz kolejny, bo jej rodzina straciła majątek w powodzi tysiąclecia 27 lat temu.
Straty są przeogromne. Wartość zniszczonego towaru to 600-700 tys. zł, wraz ze zniszczeniami w samym budynku może nawet milion złotych. Nic nie da się odzyskać. Wszystko jest do wyrzucenia. Wiemy to z wcześniejszej powodzi z 1997 r., bo wówczas też nas zalało. Próby ratowania czegokolwiek - suszenie, mycie przez 2-3 miesiące nic nie dawało. Sama woda nie jest tak groźna. Ale rzeka przyniosła szlam, prawdziwe bagno. Jest wszędzie - mówi nasza rozmówczyni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmówczyni money.pl wyjaśnia, że sytuacja zmieniała się bardzo szybko. - Żywioł nas zaskoczył. Chociaż po powodzi w 1997 zdecydowaliśmy się kupić nieruchomość, która jest położona nieco wyżej. Sądziliśmy, że tu będziemy bezpieczni. Pierwsza woda dotarła do naszego progu i byliśmy przekonani, że najgorsze za nami. Tymczasem nawet tu, 300 metrów od rzeki, znacznie wyżej, domy są zalane po dachy - mówi Ewelina Wąs.
- Kiedy zaczęliśmy ratować towar, zrobiło się niebezpiecznie, woda podnosiła się błyskawicznie, zdążyliśmy wynieść parę rowerów i jakiś stojak - dodaje.
Poszli po pomoc. "Nie dostaniemy nic"
Córka właścicieli sklepu wie, że sytuacja będzie w najbliższej przyszłości wyjątkowo trudna. - Straty są niestety nie do odrobienia. Ubezpieczenie nie jest w stanie pokryć wszystkiego, ono jest zawsze procentowe - wyjaśnia.
Właściciele sklepów boją się szabrowników. "W 1997 r. to był armageddon"
Pani Ewelina mówi, że wielka woda dodatkowo nadeszła w bardzo złym momencie. - Bardzo boimy się o budynki, bo powoli zbliża się zima. Wcześniejsza powódź była w lipcu, w sierpniu jeszcze była szansa, że mury doschną. A nam sprzątanie zajmie pewnie z miesiąc. Będą potrzebne osuszacze, bo na zewnątrz zrobi się 5 stopni. A to koszty - tłumaczy.
Jeszcze poważniejsze obawy wśród lokalnych przedsiębiorców budzą kradzieże. - Nie ukrywam, że w mieście jest też strach przed szabrownikami. W 1997 roku to był prawdziwy armageddon, złodzieje dokonywali jeszcze większych zniszczeń, byle cokolwiek wynieść, nawet jeśli logika wskazywała, że nie da się tego sprzedać, bo jak tu sprzedać zalany telewizor - mówi nasza rozmówczyni.
Problemem jest to, że nie wszędzie jest prąd, nie działają alarmy, nie ma dróg, więc firmy ochroniarskie nie zawsze mogą przyjechać. Ratujemy się jak możemy, ustawiając jakieś skrzynki przy drzwiach, żeby obudziły nas gdy ktoś będzie próbował tu wejść. Plotki o grupach szabrowników krążących z nożami naprawdę nie pomagają - dodaje Ewelina Wąs.
Problem z szabrownikami mają też inne miasta. W Lądku-Zdroju zalanym na skutek pęknięcia tamy w Stroniu Śląskim, włamywacze okazali się wyjątkowo bezczelni. Wśród ofiar kradzieży jest właścicielka sklepu jubilerskiego. Złodzieje splądrowali jej biznes, zabierając wszystko, czego nie porwała woda. - Kobieta, widząc co się stało, płakała godzinami - relacjonował w serwisie X Dariusz Nowakowski z Polsat News, który rozmawiał z mieszkańcami Lądka.
Lokalne firmy z Kłodzka, te które nie ucierpiały, angażują się w pomoc ofiarom powodzi. - Rozumiemy sytuację tych ludzi, wyznaczyliśmy pracowników, którzy pomagają - na przykład przy rozładunku wody dostarczanej w ramach pomocy - mówi w rozmowie z money.pl jedna z właścicielek hurtowni w Kłodzku.
Tu naprawdę wiele osób ma wodę w domu, metr, półtora. To oczywiste, że nie mogą przyjść do pracy - mówi nam kobieta pracująca w innej tego typu placówce.
- Nasza firma uruchomiła pomoc dla powodzian, bo sami przeżyliśmy powódź 27 lat temu. Trudno sobie nawet wyobrazić, jak wielka to tragedia - podkreśla z kolei właścicielka sklepu z Kłodzka. - Wojsko i straż pomogli nam usunąć wodę z zalanego sklepu. Ale na co możemy liczyć, czy dostaniemy jakąś pomoc? Nie mam, szczerze mówiąc, żadnej wiedzy na ten temat - słyszymy natomiast od kolejnej mieszkanki prowadzącej biznes w Kłodzku.
Pomoc dla powodzian. Jaka przysługuje i komu?
Z dotychczasowych informacji wynika, że przedsiębiorcy mogą liczyć na pomoc w postaci opóźnienia należności wobec ZUS-u i fiskusa. Składki za okres od 1 sierpnia do 31 grudnia 2024 r. będą musieli uiścić we wrześniu 2025 r., bez naliczania odsetek za zwłokę - poinformował we wtorek PAP rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Paweł Żebrowski.
Skarbówka również chce pomóc dotkniętym przez powódź przedsiębiorcom. Będzie informować, jak można skorzystać z ulg i odroczenia terminu zapłaty podatku. W tym celu został uruchomiony specjalny numer telefonu.
We wtorek Ministerstwo Rozwoju i Technologii poinformowało, że wspólnie z Ministerstwem Finansów i Bankiem Gospodarstwa Krajowego przygotują plan powrotu aktywności gospodarczej na terenach, które ucierpiały z powodu powodzi.
Poszkodowane osoby fizyczne mogą ubiegać się o pomoc na trzy sposoby. Pierwsza forma to doraźna pomoc społeczna, której kwotę zwiększono z 6 do 8 tys. zł. Dodatkowo przysługuje 2 tys. zł zasiłku powodziowego, zgodnie z ustawą z 2011 roku o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi.
Aby otrzymać wsparcie, należy złożyć wniosek w urzędzie właściwym dla miejsca (MOPS lub GOPS), gdzie poniesiono szkodę w wyniku powodzi. Można również złożyć wniosek w gminie sąsiadującej, jeśli dana osoba przebywa tam po ewakuacji. Do wniosku należy dołączyć oświadczenie o poniesieniu szkody majątkowej wraz z określeniem jej wartości oraz informację, że nie ubiegano się o zasiłek w innej gminie.
Decyzja w sprawie przyznania zasiłku musi zostać podjęta w ciągu dwóch dni od złożenia wniosku. Władze lokalne otrzymają środki na wypłatę zasiłków od wojewodów, na podstawie złożonych do nich wniosków.
To nie wszystko - przewidziano również wsparcie w kwocie do 100 tys. zł na remont mieszkania lub odbudowę pomieszczeń gospodarczych oraz do 200 tys. zł na odbudowę budynków mieszkalnych. Wszystkie wnioski będą realizowane po zweryfikowaniu skali zniszczeń przez urzędników.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl