Na środę 24 czerwca zaplanowano wizytę prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie, gdzie spotka się z Donaldem Trumpem. Głównymi tematami rozmów ma być m.in. kwestia obronności, współpracy handlowej, energetyki oraz bezpieczeństwa w dziedzinie telekomunikacji.
Agencja Reutera poinformowała na początku czerwca, że rozmowy o zwiększonej obecności żołnierzy amerykański w Polsce nie posuwają się naprzód, bo nasz rząd nie godzi się na wyjęcie amerykańskich żołnierzy spod polskiego prawa.
Czy zapowiedź sfinalizowania rozmów oznacza, że Warszawa jednak zgodzi się na to specjalne traktowanie żołnierzy amerykańskich? Co by to zmieniło w stosunku do obecnie obowiązujących umów?
- Obecnie obowiązujące regulacje NATO-wskie i wynikające z porozumienia między USA a Polską przewidują, że w przypadku przestępstwa amerykański żołnierz sądzony jest przez amerykański sąd, jeśli np. pobije się z innym żołnierzem USA, czy będzie miał z nim stłuczkę - mówi dr Michał Piekarski z Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego.
Wyjątki?
To samo dotyczy zdarzenia, kiedy żołnierz USA na służbie wojskowym pojazdem będzie miał stłuczkę z polskim autem. Jeśli jednak Amerykanin jest po służbie, to teoretycznie przy jakimś wykroczeniu czy przestępstwie polskie organy mogą go ścigać.
- Jednak nie mieliśmy jeszcze takiej sytuacji i trudno powiedzieć, na ile bylibyśmy tu skuteczni. Możliwe jest jednak, że według nowych zasad nie będzie możliwe w ogóle ściganie przez polski wymiar sprawiedliwości żołnierzy amerykańskich - mówi dr Piekarski.
Jak przekonuje, wszędzie na świecie Amerykanie dążą do tego, żeby sprawy, w których żołnierz US Army popełni przestępstwo na szkodę obywatela kraju, w którym wojska stacjonują, miały finał przed amerykańskim sądem.
Jak dodaje dr Piekarski, są jednak od tego wyjątki. Na Okinawie w roku 1995 doszło do przestępstwa dokonanego przez amerykańskich żołnierzy. Ponieważ jednak zdarzyło się to poza bazą, w czasie wolnym od służby, byli sądzeni przez japoński sąd. A jak to wyglądało w Polsce?
Immunitet
- Na razie kolizje drogowe wyjaśniały polskie i amerykańskie służby wojskowe. Były to jednak zdarzenia, w których chodziło o służbowe pojazdy armii USA. Po zmianach może się okazać, że np. pijany żołnierz stacjonujący w Polsce, nawet jadący prywatnym samochodem i po służbie, nie mógłby być ścigany przez polskie sądy. Tak samo może być z innymi przestępstwami - mówi Michał Piekarski.
Zaznacza jednak, że ciężko powiedzieć, jak będzie ten immunitet wyglądał. Na razie to spekulacje i hipotezy. Wszystko będzie jasne, kiedy stosowna umowa zostanie podpisana. Potem już trzeba będzie ją respektować, mimo głosów opinii publicznej.
- We Włoszech głośna była sprawa żołnierza, który skrzydłem samolotu przeciął linę kolejki górskiej. Zginęło 20 osób. Mimo powszechnego oburzenia sprawa miała swój finał przed sądem amerykańskim - mówi ekspert.
Nowy immunitet wojskowych z USA, jak wyjaśnia dr Piekarski, mógłby oznaczać, że gdziekolwiek, by nie byli, mogą być traktowani jedynie jak na terytorium swojej ambasady. Tam nasze prawo nie sięga i byliby sądzeni przez Amerykanów.
Polacy przed sądem USA?
- Amerykanie nigdzie nie jadą, jeśli nie są chronieni prawnie. Zwykle, jak coś się stanie, żołnierz wraca do USA i znika. Sprawa jest zamknięta dla kraju, w którym coś złego wydarzyło się z udziałem tego człowieka. W interesie Polski powinniśmy rozważnie podchodzić do takich regulacji - mówi Mariusz Cielma, ekspert wojskowy i redaktor naczelny "Nowej techniki wojskowej".
Potencjalnie polscy obywatele mogliby być wzywani przez amerykańskie sądy. Jednak, jak zaznacza, nie mielibyśmy żadnego wpływu na to, jak taki proces już w USA przebiega i rozstrzygnięcia mogłyby odbiegać od tych, które zapadłyby przed polskim sądem.
Prof. Michał Królikowski, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego i specjalista międzynarodowego prawa karnego, przekonuje, że rzeczywiście wyjęcie amerykańskich żołnierzy spod prawa państw stacjonowania, jest typowe dla obecności wojsk USA na świecie.
- Razem z większą ich obecnością dostaje się takie wyłączenie spod jurysdykcji niejako w pakiecie. Zatem ewentualne wypadki, pobicia i inne zdarzenia z udziałem amerykańskich wojskowych znajdą się w gestii sadownictwa amerykańskiego. To, czy Polacy w ogóle będą stroną w sądzie, zależeć będzie do szczegółów porozumienia - mówi prof. Królikowski.
Możliwe jest jednak, że w ogóle nawet nie będą przesłuchiwani.
- Tak przecież dla porównania było w głośnej sprawie Nangar Khel. Sprawa ataku polskich żołnierzy na afgańską wioskę toczyła się przed polskim sądem. Żaden Agańczyk nie był stroną tego postępowania - mówi Królikowski.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie