Nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw, która zawiera także zmiany w ubezpieczeniu wypadkowym, ma wejść w życie już od 1 kwietnia 2021 r.
Przepisy dotyczące ubezpieczenia wypadkowego najbardziej dotkną 150 tys. przedsiębiorców zatrudniających co najmniej dziesięciu pracowników. Będą oni mieli tylko 11 miesięcy na skorygowanie w ZUS informacji o wypadkach przy pracy, jakie u nich się wydarzyły. Po tym terminie nic nie będzie można już zrobić. Dlaczego to takie ważne?
Od informacji wysyłanej do ZUS zależy właśnie wysokość składki na ubezpieczenie wypadkowe. Jak przypomina "Rz", wystarczy jeden poważny wypadek przy pracy i przedsiębiorca musi płacić składkę wyższą o np. 1 pkt proc. W skali dużej firmy oznacza to dodatkowe kilkaset tysięcy, jeśli nie kilka milionów złotych rocznie.
Jak jest teraz
Do tej pory było tak, że firmy musiały zgłosić do końca stycznia na specjalnym druku ZUS IWA zarówno ciężkie, jak i śmiertelne wypadki. Na podstawie tego dokumentu ZUS wyliczał im składkę wypadkową. Im wyższa wypadkowość, tym wyższa była składka.
Pracodawca mógł taką deklarację w każdym momencie jednak skorygować. Zdarzało się bowiem i tak, że jakieś zdarzenie było omyłkowo zakwalifikowane jako wypadek przy pracy lub zostało zakwalifikowane jako wypadek ciężki, a takim nie było, a to z kolei rzutowało na wysokość składki. Takie procedury są zwykle bardzo rozciągnięte w czasie.
Jak będzie?
Po wejściu w życie nowych przepisów płatnik będzie mógł korektę deklaracji złożyć maksymalnie do końca roku następującego po roku, za który ZUS IWA została złożona. Ograniczenie to dotyczy jednak tylko przedsiębiorców. ZUS może nadal dokonywać zmian bez ograniczeń czasowych.
Po co wprowadzono tę zmianę? Według prawników, z którymi skontaktowała się "Rz", chodzi o to, że ZUS musi zwracać składki wypadkowe przedsiębiorcom nawet po kilku latach, gdy okaże się, że pracownik, który pierwotnie uległ wypadkowi uznanemu za ciężki, w wyniku rehabilitacji powrócił do zdrowia i do pracy.
Tyle że ZUS odmawia zwrotu nadpłaty w wielu takich sytuacjach. Sporne sprawy będą więc, zdaniem ekspertów, trafiać do sądów, którym przybędzie pracy. W grę bowiem wchodzą czasami bardzo wysokie kwoty.