W czym objawia się dziś brak współpracy między Zakładem Ubezpieczeń Społecznych i Narodowym Funduszem Zdrowia? Wyższymi kosztami. - W praktyce wygląda to tak, że pacjent najpierw czeka miesiącami na zabieg, a następnie na rehabilitację, a w tym czasie pobiera zasiłek chorobowy, który kosztuje system czasem kilkukrotnie więcej, niż wynosi koszt zabiegów medycznych niezbędnych do powrotu tej osoby do zdrowia - mówiła prof. Anna Wilimowska-Pietruszyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Orzecznictwa Lekarskiego.
"Trzeba dążyć do tego, aby pacjenci szybko wracali do pracy"
Jej zdaniem "trzeba dążyć do tego, aby pacjenci szybko wracali do pracy, zamiast pobierać latami zasiłki" i wskutek długotrwałej choroby stali się niezdolni do pracy. - To są bardzo wysokie koszty dla budżetu państwa - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Reforma ZUS
To kolejny etap reformy systemu ubezpieczeń społecznych, wiążący się z funkcjonującymi od 2019 r. elektronicznymi zwolnieniami lekarskimi. - ZUS dzięki systemowi elektronicznemu ma dostęp do statystyk i widzi to od strony świadczeń pieniężnych - powiedziała prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS. Wskazała, że dostęp do danych na temat leczenia i wypłaconych świadczeń "stanowiłby ogromny przełom".
"DGP" zwraca uwagę, że połączenie baz danych obu instytucji pozwoli oszacować, ile kosztowało leczenie danej osoby i jaka była kwota wypłaconych świadczeń w czasie jej niezdolności do pracy. A to sprawi, że będzie można podjąć działania zmierzające do ograniczenia tych kosztów.
Może być więc tak, że po sprawdzeniu ogólnych kosztów powrotu pacjenta do zdrowia, będzie się opłacało zaordynować droższe leczenie finansowane z NFZ, które przyniesie znaczne oszczędności w ZUS przez skrócenie wypłaty zasiłku chorobowego - czytamy.
Pracodawcy płacą za zwolnienia lekarskie
Według dziennika docelowo reforma może doprowadzić do połączenia ubezpieczenia zdrowotnego i chorobowego w jeden fundusz zajmujący się sprawnym przywróceniem do zdrowia osób czasowo niezdolnych do pracy. Lekarze orzecznicy ZUS mogliby zyskać nowe uprawnienia, w tym do kierowania leczeniem długotrwale niezdolnego do pracy pacjenta. Obecnie jest to niemożliwe.
Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, zwraca uwagę, że z roku na rok rosną koszty nieobecności pracowników wywołane chorobą. W 2021 r. zasiłek chorobowy finansowany przez pierwsze 33 dni nieobecności z powodu L4 wyniósł 9,7 mld zł, a w 2022 r. już ponad 10,9 mld zł. Koszty wypłaty reszty zasiłku przez ZUS zmalały z 14,8 do 14,6 mld zł.