Jak pokazują dane ZUS, nie wszyscy korzystali z narzędzi pomocowych, takich jak postojowe i zwolnienie ze składek do ZUS, zgodnie z przepisami. Stowarzyszenia przedsiębiorców mówią jednak, że grono podmiotów, które próbowały wyłudzić pieniądze, nie jest duże.
- Szczególnie w początkowej fazie pandemii pomoc miała charakter powszechny. Podmioty, które chciały z niej skorzystać, miały więc taką możliwość. Wsparcie było przyznawane nie tylko wtedy, gdy firma mocno ucierpiała z powodu COVID-19, ale też wówczas, gdy negatywne skutki epidemii były dla niej mniej dotkliwe. Przeważnie jednak wszystko odbywało się w granicach prawa - komentuje Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
ZUS idzie do sądów w sprawie postojowego. Czasem wraca na tarczy
Dziennik dowiedział się, że jedna z toczących się spraw dotyczy nienależnie pobranych świadczeń postojowych przez 18 płatników składek (reprezentowanych przez tę samą osobę) i 140 ubezpieczonych. ZUS walczy o ponad 760 tys. zł. Według Zakładu dochodziło m.in. do zawierania pozornych umów cywilnoprawnych z datą wsteczną, często ze studentami i uczniami, werbowanymi przez serwisy społecznościowe.
Nie zawsze jednak ZUS wygrywa w sądach. Przegrał m.in. w Sądzie Okręgowym w Olsztynie. Domagał się zwrotu 3942 zł postojowego od zleceniobiorcy. ZUS twierdził, że nie doszło do przestoju w firmie, z którą ten zawarł umowę. Skarżący podkreślał, że doszło do spadku zapotrzebowania na jego usługi od czerwca 2020 r., co przełożyło się na mniejszą liczbę wypracowanych godzin. Sąd przyznał mu rację.
ZUS ma pięć lat na wydanie decyzji zobowiązującej do zwrotu nienależnie pobranego świadczenia z tarczy. W sądzie sprawa może odbywać się zarówno w postępowaniu cywilnym, jak i karnym - w tym drugim przypadku chodzi o przestępstwo wyłudzenia, czyli działanie umyślne.