Postojowe należy się przedsiębiorcy, jeśli w następujących jego przychody spadły o co najmniej 15 proc. w miesiącu poprzedzającym miesiąc, w którym składany jest wniosek. A co w sytuacji, gdy przez dwa miesiące przedsiębiorca w ogóle nie świadczył usług, bo jego działalność została odgórnie wstrzymana przez ustawodawcę?
Tłumacząc literalnie: nie spełnił wymogu, bo nie różnicy między przychodem w dwóch kolejnych okresach (wynosił on zero złotych). Takie podejście wyklucza jednak z pomocy przedsiębiorców, którzy choćby chcieli, to żadnych usług świadczyć nie mogli – więc jest niezgodne z pomysłem, który przyświecał autorom ustaw antykryzysowych.
Mając do wyboru dwa podejścia, które wybrał olsztyński ZUS? Właśnie to pierwsze, więc pozbawiona postojowego powódka – trenerka fitnessu – poszła do sądu. Sprawę opisuje "Rzeczpospolita".
Sąd przy ocenie sytuacji spojrzał szerzej. Przypomniał, że celem świadczenia była pomoc dla osób najbardziej dotkniętych epidemią, czyli wykonujących pracę na podstawie umów cywilnoprawnych oraz prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą.
To prawodawca zakazał prowadzenia zajęć fitness i uniemożliwił wnioskodawczyni osiąganie przychodów, a więc ostatecznie – zaspokajania podstawowych potrzeb bytowych.
W tej sytuacji nie można karać kobiety za to, że podporządkowała się przepisom i przez kilka tygodni powstrzymywała od wykonywania pracy.
Sąd Okręgowy w Olsztynie zmienił więc zaskarżoną decyzję i przyznał trenerce prawo do świadczenia postojowego.
Wyrok skomentował dla "Rz" Andrzej Radzisław, radca prawny z Kancelarii Goźlińska, Petryk i Wspólnicy
– Sąd spojrzał na sprawę przychylniejszym okiem niż ZUS, który jest związany dosłownym brzmieniem przepisów. Jednak osoby, które wiosną nie zarabiały i nie wystąpiły o świadczenie, kierując się brzmieniem przepisów, już nie mogą tego zrobić. Liczy się bowiem przychód uzyskany w miesiącu poprzedzającym miesiąc złożenia wniosku o postojowe – zauważył mecenas.
Sygnatura akt: IV U 1195/2