Protest górniczych związków przybiera na sile. Obejmująca parę kopalń Polskiej Grupy Górniczej akcja polega na blokowaniu torów, po których pociągi transportują węgiel. Średnio w dni robocze kopalnie PGG odprawiają ok. 50 składów z węglem na dobę.
Już we wtorek około południa zablokowane zostały torowiska w pobliżu kopalń Piast w Bieruniu i Ziemowit w Lędzinach. Następnie zablokowano także wyjazdy kolejowe z katowickiej kopalni Staszic-Wujek, mysłowickiej Mysłowice-Wesoła oraz z kopalni Sośnica w Gliwicach i ruchu Halemba w Rudzie Śląskiej.
Według zapowiedzi związkowców protest w każdej z kopalń ma trwać dobę od momentu rozpoczęcia. Grupy protestujących ze związkowymi flagami, często w odblaskowych kamizelkach, zajęły torowiska nieopodal kopalń. W niektórych miejscach w pobliżu torów rozpalono ogniska lub ustawiono paleniska do ogrzewania.
Elektrownie odcięte od surowca
Jak podają sami związkowcy, zablokowane pociągi mają przewieźć węgiel przede wszystkim do elektrowni Polskiej Grupy Energetycznej oraz Grupy Tauron. PGG nie informuje o szczegółach dotyczących zatrzymanych transportów.
Skalę tego, ile znaczy blokada kopalni, pokazują statystyki. W sezonie jesienno-zimowym z kopalń PGG miesięcznie wyjeżdża ok. tysiąc pociągów z węglem - w listopadzie w dni robocze było to średnio 49 pociągów na dobę.
Do kolejnego spotkania zarządu PGG ze stroną społeczną, która domaga się podwyżek, dojdzie przy udziale wiceministra aktywów państwowych Piotra Pyzika 28 grudnia. W przypadku braku porozumienia związkowcy zapowiadają całkowitą blokadę wysyłki węgla z kopalń od 4 stycznia przyszłego roku.