- Zgodnie z przyjętym regulaminem zwolnień grupowych, wypowiedzenia otrzymało 432 pracowników. Pracownikom przysługują odprawy, zarówno określone ustawowo, jak i pozaustawowo: dodatkowe świadczenia przyznane przez pracodawcę dla osób, którym na dzień 30 września brakować będzie nie więcej niż rok do osiągnięcia wieku emerytalnego - poinformowała Anna Janocha, rzeczniczka spółki Boryszew, cytowana przez "Wyborczą".
Likwidacja Walcowni Rur Andrzej została podjęta "ze względu na m.in. przewidywaną utratę zdolności zakładu do konkurowania na rynku, z uwagi na przestarzałą technologię produkcyjną, wysokie koszty utrzymywania działalności". Oceniono także, że nakłady na remonty i unowocześnianie technologii produkcji są "nieuzsadnione technologicznie i ekonomicznie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Likwidacja Walcowni Rur Andrzej. Koszt? 25 mln zł
Walcownia Rur Andrzej to największy pracodawca w liczącym 6 tys. mieszkańców Zawadzkiem. Janocha przekonuje, że od ogłoszenia likwidacji trwa intensywny proces pozyskania nowego inwestora dla zakładu. To on ma zadecydować o losie majątku walcowni.
Grupa Boryszew na początku sierpnia oszacowała koszt likwidacji walcowni na 25 mln zł. Ponad 330 zwalnianych pracowników to mieszkańcy powiatu strzeleckiego. Pozostali dojeżdżają z okolicznych miejscowości i sąsiednich powiatów, czyli lublinieckiego i oleskiego.
Samorząd deklaruje, że zwalniani pracownicy nie zostaną bez pomocy lokalnych władz.
- Na podstawie danych z firmy przeanalizowaliśmy potencjał pracowniczy - wiemy, w jakim są wieku, jakie mają kwalifikacje. Miejsc pracy jest tyle, że w pierwszej transzy zwolnień wszyscy pracodawcy będą zainteresowani pracownikami. Będziemy też oferować pracownikom dowozy z Zawadzkiego w kierunku strefy ekonomicznej. Pracownicy nie zostaną sami - deklarował starosta strzelecki Waldemar Gajda.