Szczegółowy plan odchudzenia administracji oraz cięcia kosztów Mateusz Morawiecki ma przedstawić we wrześniu. Zgodnie z zapowiedziami redukcja etatów może sięgnąć nawet poziomu 15-20 proc. Jak już pisaliśmy, cięcia kadrowe mają dotknąć m.in.: administrację rządową, skarbówkę czy pracowników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Poprosiliśmy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o więcej szczegółów zapowiadanych działań. Zapytaliśmy, czy będą to realne zwolnienia, czy "odchudzanie" będzie miało bardziej formę wygaszania etatów.
W takiej sytuacji na miejsce przechodzących na emeryturę nie zatrudnia się kolejnych pracowników. Niestety do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Praca w weekendy
- Znaleźliśmy się w tej grupie [planowanych zwolnień - red.], ale nie powinniśmy w niej być, bo tak naprawdę to nam pracowników bardzo brakuje. Przy tej kadrze nie jesteśmy w stanie wykonywać naszych obowiązków, a nowi ludzie się jakoś do nas nie garną - mówi Beata Wójcik.
Jak zauważa, łatwo też teraz zwolnić, a potem trudno będzie zatrudnić i przeszkolić nowych pracowników ZUS.
- Ponadto, zanim przedstawiono te plany cieć, to my już pytaliśmy o politykę odtwarzania zasobów ludzkich w ZUS. Przecież u nas ludzie nawet na nadgodzinach nie wyrabiają i trzeba pracować w weekendy - mówi Beata Wójcik.
Jak przekonuje, ten nawał pracy związany był z pracą przy tarczach i dodatku solidarnościowym.
- Pracodawca przyjął te nowe obowiązki, ale to my pracowaliśmy w soboty i niedziele. Miałam sygnały, że naruszano maksymalny dobowy czas pracy. W niektórych oddziałach były kontrole PiP i to się potwierdziło - mówi Wójcik.
List do premiera
Dlatego związek wystosował oficjalne pismo do prezes ZUS i premiera, w którym apeluje o wyłączenie ZUS z kręgu jednostek przewidzianych do cięć.
W piśmie związkowcy przekonują, że zmniejszenie zatrudnienia "może jedynie pogłębić problem związany z terminową realizacją wszystkich zadań. Pracodawca ma pełną świadomość, że liczba zatrudnionych w Zakładzie jest niewspółmierna do ilości realizowanych zadań".
Nieoficjalnie od jednego z pracowników ZUS usłyszeliśmy, że redukcje w Zakładzie mogą się rządzącym odbić czkawką. - Niech to się stanie i zobaczymy, co będzie. Przecież to może oznaczać całkowity paraliż tej ważnej instytucji w państwie - mówi pragnący zachować anonimowość urzędnik ZUS z Wrocławia.
Pismo do ministra finansów wysłała też Federacja Związków Zawodowych Pracowników Skarbowych.
Kogo tu zwalniać?
- To absurd, bo nam już teraz brakuje ludzi. Na nabory nikt się nie zgłasza. Jeśli już, to popracuje rok i idzie do sektora prywatnego, mając w papierach, że pracował w KAS. Kadra się starzeje, na nowe miejsca nie ma ludzi. Za chwilę i bez tego rządowego cięcia, nie będzie komu pracować - mówi przewodnicząca Federacji Teresa Raczyńska-Wiśniewska.
Jak wylicza, również i KAS ma coraz więcej pracy w trudnych czasach pandemii.
- Przecież zaraz ulgi przyznawane przez ZUS będzie kontrolował KAS i będzie jeszcze więcej pracy. Podatnicy o zwroty VAT występują coraz częściej, urzędy muszą to robić szybko. Jednak bez kontroli, tego się nie da zrobić, a ten zwrot musi iść w terminie. Dlatego po zapowiadanych cięciach nasze zadania będą niewykonalne - mówi Raczyńska-Wiśniewska.
Niebezpieczne naciski
Zaniepokojeni są też celnicy.
- Ja sobie nie wyobrażam, żeby mogło dojść do zwolnień, chyba żeby komuś zależało na pogorszeniu ściągalności należności do budżetu. Jak w innych miejscach w budżetówce i u nas krucho z pracownikami - mówi Sławomir Siwy, przewodniczący Związku Zawodowego Celnicy PL.
Nasz rozmówca liczy, że minister finansów będzie skutecznie stawał w obronie celników, bo on najlepiej wie, że "cięcia zatrudnienia nie mają sensu". - Mogą się jednak pojawić naciski i tego można się obawiać. Może jednak tylko utną wakaty i nie trzeba będzie tych pieniędzy przekazywać nam z budżetu, może tak to się uda rozwiązać - zastanawia się Siwy.
Związkowiec podkreśla jednak, że obawy są.
- Jesteśmy przyzwyczajeni do nierozważnych działań różnych decydentów z różnych opcji politycznych. Dlatego, jeśli jednak do redukcji dojdzie, to spotka się to z naszą odpowiedzią, ale szczegółów nie zdradzę - mówi Sławomir Siwy.