Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Zwolnienia w budżetówce nawet o 20 proc.? "To absurd, bo nam już teraz brakuje ludzi"

669
Podziel się:

Redukcje zapowiadane przez rząd zdumiewają i niepokoją związkowców. - Przecież u nas ludzie nawet na nadgodzinach nie wyrabiają - mówi Beata Wójcik, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników ZUS. Pojawia się też obawa, że redukcje odczujemy wszyscy, bo na decyzje KAS czy ZUS czekać będziemy jeszcze dłużej.

Zwolnienia w budżetówce nawet o 20 proc.? "To absurd, bo nam już teraz brakuje ludzi"
Przed ZUS często ostawiają się długie kolejki. Jak moga one wyglądać po zwolnieniach pracowników? (money.pl, Rafał Parczewski)

Szczegółowy plan odchudzenia administracji oraz cięcia kosztów Mateusz Morawiecki ma przedstawić we wrześniu. Zgodnie z zapowiedziami redukcja etatów może sięgnąć nawet poziomu 15-20 proc. Jak już pisaliśmy, cięcia kadrowe mają dotknąć m.in.: administrację rządową, skarbówkę czy pracowników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Poprosiliśmy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o więcej szczegółów zapowiadanych działań. Zapytaliśmy, czy będą to realne zwolnienia, czy "odchudzanie" będzie miało bardziej formę wygaszania etatów.

W takiej sytuacji na miejsce przechodzących na emeryturę nie zatrudnia się kolejnych pracowników. Niestety do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Zobacz także: Zobacz także: E-biznes. Coraz więcej kobiet podejmuje wyzwanie. Duża zmiana w profilu działalności

Praca w weekendy

- Znaleźliśmy się w tej grupie [planowanych zwolnień - red.], ale nie powinniśmy w niej być, bo tak naprawdę to nam pracowników bardzo brakuje. Przy tej kadrze nie jesteśmy w stanie wykonywać naszych obowiązków, a nowi ludzie się jakoś do nas nie garną - mówi Beata Wójcik.

Jak zauważa, łatwo też teraz zwolnić, a potem trudno będzie zatrudnić i przeszkolić nowych pracowników ZUS.

- Ponadto, zanim przedstawiono te plany cieć, to my już pytaliśmy o politykę odtwarzania zasobów ludzkich w ZUS. Przecież u nas ludzie nawet na nadgodzinach nie wyrabiają i trzeba pracować w weekendy - mówi Beata Wójcik.

Jak przekonuje, ten nawał pracy związany był z pracą przy tarczach i dodatku solidarnościowym.

- Pracodawca przyjął te nowe obowiązki, ale to my pracowaliśmy w soboty i niedziele. Miałam sygnały, że naruszano maksymalny dobowy czas pracy. W niektórych oddziałach były kontrole PiP i to się potwierdziło - mówi Wójcik.

List do premiera

Dlatego związek wystosował oficjalne pismo do prezes ZUS i premiera, w którym apeluje o wyłączenie ZUS z kręgu jednostek przewidzianych do cięć.

W piśmie związkowcy przekonują, że zmniejszenie zatrudnienia "może jedynie pogłębić problem związany z terminową realizacją wszystkich zadań. Pracodawca ma pełną świadomość, że liczba zatrudnionych w Zakładzie jest niewspółmierna do ilości realizowanych zadań".

Nieoficjalnie od jednego z pracowników ZUS usłyszeliśmy, że redukcje w Zakładzie mogą się rządzącym odbić czkawką. - Niech to się stanie i zobaczymy, co będzie. Przecież to może oznaczać całkowity paraliż tej ważnej instytucji w państwie - mówi pragnący zachować anonimowość urzędnik ZUS z Wrocławia.

Pismo do ministra finansów wysłała też Federacja Związków Zawodowych Pracowników Skarbowych.

Kogo tu zwalniać?

- To absurd, bo nam już teraz brakuje ludzi. Na nabory nikt się nie zgłasza. Jeśli już, to popracuje rok i idzie do sektora prywatnego, mając w papierach, że pracował w KAS. Kadra się starzeje, na nowe miejsca nie ma ludzi. Za chwilę i bez tego rządowego cięcia, nie będzie komu pracować - mówi przewodnicząca Federacji Teresa Raczyńska-Wiśniewska.

Jak wylicza, również i KAS ma coraz więcej pracy w trudnych czasach pandemii.

- Przecież zaraz ulgi przyznawane przez ZUS będzie kontrolował KAS i będzie jeszcze więcej pracy. Podatnicy o zwroty VAT występują coraz częściej, urzędy muszą to robić szybko. Jednak bez kontroli, tego się nie da zrobić, a ten zwrot musi iść w terminie. Dlatego po zapowiadanych cięciach nasze zadania będą niewykonalne - mówi Raczyńska-Wiśniewska.

Niebezpieczne naciski

Zaniepokojeni są też celnicy.

- Ja sobie nie wyobrażam, żeby mogło dojść do zwolnień, chyba żeby komuś zależało na pogorszeniu ściągalności należności do budżetu. Jak w innych miejscach w budżetówce i u nas krucho z pracownikami - mówi Sławomir Siwy, przewodniczący Związku Zawodowego Celnicy PL.

Nasz rozmówca liczy, że minister finansów będzie skutecznie stawał w obronie celników, bo on najlepiej wie, że "cięcia zatrudnienia nie mają sensu". - Mogą się jednak pojawić naciski i tego można się obawiać. Może jednak tylko utną wakaty i nie trzeba będzie tych pieniędzy przekazywać nam z budżetu, może tak to się uda rozwiązać - zastanawia się Siwy.

Związkowiec podkreśla jednak, że obawy są.

- Jesteśmy przyzwyczajeni do nierozważnych działań różnych decydentów z różnych opcji politycznych. Dlatego, jeśli jednak do redukcji dojdzie, to spotka się to z naszą odpowiedzią, ale szczegółów nie zdradzę - mówi Sławomir Siwy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
wiadomości
gospodarka
praca
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(669)
WYRÓŻNIONE
realista
4 lata temu
Ci co nie mają tzw. pleców harują jak woły , a zatrudnieni po różnych koneksjach partyjnych czy rodzinnych biorą olbrzymią kasę za nic nie robienie . Tak to wygląda .
Sony
4 lata temu
Żeby dać emerytom te 13 14 15 docisną ludzi pracujących a potem zdziwienie że coraz.mniej dzieci się rodzi jak ludzie do 50 roku życia tak mają dokręcana śrubę że już nie mają siły na dzieci...
Kris
4 lata temu
Szukają oszczędności, niech zlikwidują połowę stanowisk typu zastępca dyrektora, zastępca zastępcy, wice itp. to będą oszczędności i jeszcze wystarczy na podwyżki dla szeregowych pracowników, którzy faktycznie coś robią. Odbywałem staż w jednym z Wydziałów Urzędu Miasta w Poznaniu - 8 dyrektorów i 3 osoby pracujące.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (669)
emeryt
4 lata temu
Przed II WŚ w Polsce było ok 60 000 urzędników, teraz jest ponad 600 000. Pracowałem w szkole. Ok 40 lat temu w sekretariacie pracowała 1 sekretarka - pani Irenka. Wpadłem do sekretariatu na przerwie ze słowami: pani Irenko potrzebuję takie to a takie pismo - pani Irenka: proszę przyjść na następnej przerwie - pismo napisane na maszynie do pisania czekało. Dziś w sekretariacie jest 2,5 etatu. Wpadam na przewie: pani Aniu potrzebuję takie to a takie pismo - odpowiedź: jutro po długiej przerwie będzie - pismo z komputera i drukarki. (w szkole dawniej i teraz ok 800 uczniów)
obserwator
4 lata temu
Iloścc etatów zarówno wq budrzetówce jak i samorządach można i należy znacznie zmniejszyc, kwestia tylko ,które etaty ? Jest wiele całkowicie czbędnych stanowisk ,jak też takie gdzie ludzie sa przepracowani.Sam jestem świadkiem jak biurwy cywilne w wojskowości całe dniówki układają pasjanse na monitorach. Ale to żony ,kochanki i córki oficerów wyższego dowodzenia(mamy najwięcej generałow na świecie na liczbężołnierzy!)
Danek
4 lata temu
NIe brakuje Wam ludzi do pracy w Urzędach. Jest was po prostu za duużo. Z praca nie wyrabiacie, bo urzędnik z natury swojej jest nie wydajny w pracy to raz. Dwa: idiotyczne przepisy wymuszają zbędna i nikomu nie potrzebna pracę. Stosy papierów, głupich wniosków i formularzy tworzących pracę głupiego- wypełniania dla samej idei wypełniania. Gdyby Wam odchudzic tę rozpasana do granic absurdu biurokracjo-papierologie, to można byłoby z łatwościa odchudzic kadrowo administracje nie tylko o 20% ale wręcz poczatkowo o jakieś 50%, by póżniej zwolnic kolejne chmary urzedasów i pozostawić administracje odchudzona o 80%. Zwolnionych musiałaby sie wziac za porządna robotę.
Pes
4 lata temu
Zwolnić tych co mają już emerytury i zajmują etaty młodszym. Nie dość że pobierają podwójną pensję , często są na wyższych stanowiskach , mało już kumają i wysługują się młodszymi często lepiej wykształconymi. I jeszcze jako emeryci na każdym kroku mają profity i ulgi. Dosyć tej obłudy i samochwalstwa.
Stefan
4 lata temu
Unettowic place, i zliikwidowac ZUS.
...
Następna strona