Przypomnijmy: 26 kwietnia 2020 r. właściciel sieci sklepów Biedronka poinformował w mediach o nadzwyczajnej promocji pod hasłem "biała noc". Sieć obiecywała, że przy zakupie 20 produktów trzy można dostać gratis. Miały to być trzy najtańsze produkty, ale coś poszło nie tak.
Najprawdopodobniej wskutek błędu w systemie informatycznym zamiast najtańszych produktów, klienci dostawali za darmo te najdroższe. Ludzie wychodzili więc ze sklepów obładowani drogimi towarami, w tym elektroniką, za które praktycznie nic nie płacili.
- Pracowałem wtedy na nocnej zmianie - mówi nam pan Jarek, pracownik ochrony w Biedronce w Aleksandrowie Kujawskim. - Po zakończeniu zmiany, a było to ok. godziny 3.30 nad ranem, też zrobiłem zakupy w promocji. Wszyscy dookoła mówili, że to "przebojowa promocja". Myślałem, że pracodawca zrobił taką ekstra akcję i dał niskie ceny na najdroższy towar specjalnie, nie przypuszczałem, że to jest błąd systemu. Dopiero później się dowiedziałem, że to był wypadek przy pracy. Od razu przyniosłem zakupy do sklepu, by je zwrócić - mówi nam ochroniarz.
Zobacz: Niedziele handlowe. "Powinny wrócić na ten i kolejny rok"
W ochronie pracuje od wielu lat. Ma sukcesy w łapaniu sklepowych złodziei. Pracodawca podpisał z nim umowę na trzy lata. Teraz dowiedział się, że najprawdopodobniej straci pracę 1 czerwca. - Nie rozumiem, dlaczego chcą mnie zwolnić? Zrobiłem zakupy jak każdy klient sklepu, byłem już po godzinach swojej pracy. Codziennie robię zakupy w tym sklepie i dotąd nikomu to nie przeszkadzało, że zostawiam tam część swojej wypłaty. Dlaczego nie mogłem więc zrobić zakupów tego dnia? - pyta rozgoryczony.
Pan Jarosław nie jest jedynym, który zadaje sobie takie pytania. Pracodawca, portugalska spółka Jerónimo Martins, postanowił rozstać się z wieloma osobami, które pracowały tej nocy. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, część zwolnionych osób (głównie kierownicy i kasjerzy) dostała wypowiedzenia z pracy z zachowaniem okresu wypowiedzenia, inne dostały nagany z wpisem do akt pracowniczych.
Pani Dorota przez 16 lat była kierowniczką Biedronki na Śląsku. Miała dyżur w "białą noc przecen". Od 1 maja jest bezrobotna. Umowę o pracę z siecią rozwiązała sama pod wpływem strachu. Kierownik regionu miał dać jej do zrozumienia, że będzie wnioskował o ukaranie jej najwyższą możliwą karą za to, że biernie przyglądała się, jak czterech mężczyzn kupuje w nocy dziecięce pampersy za bezcen.
– Mieliśmy przez całą noc tylko jeden przypadek takich zakupów w promocji. Dopiero następnego dnia o godz. 9 rano dowiedziałam się od kierownika regionu, że to był błąd systemu. Również zrobiłam zakupy tamtej nocy, ale natychmiast zwróciłam towar do sklepu. Sieć non stop urządza promocje, nie nadążamy już z pracą. Jesteśmy przemęczeni. Nie czuję się winna, bałam się dyscyplinarki, dlatego się zwolniłam – mówi była już pracownica Biedronki.
Utrata zaufania
Money.pl dotarł do uzasadnienia zwolnienia jednego z pracowników, który chce pozostać anonimowy. Mowa jest w nim o utracie zaufania do pracownika w związku z nierzetelnym wykonywaniem przez niego obowiązków służbowych. Władze spółki zarzuciły podwładnym, że ci nie powiadomili w nocy serwisu technicznego firmy (helpdesku) o błędzie w systemie oraz sami skorzystali, kupując za bezcen najdroższe towary z sekcji non food, czyli inne niż żywność.
Alfred Bujara, szef sekcji handlowej NSZZ "Solidarność", stoi murem za zwalnianymi. - Apelujemy do pracodawcy, by przemyślał swoje nieetyczne i niesprawiedliwe postępowanie wobec zwalnianych osób - mówi związkowiec.
Jego zdaniem sieć zachęcała społeczeństwo do skorzystania z nadzwyczajnej promocji nocnej, przyciągając ludzi do sklepów atrakcyjnymi cenami. Pracownicy też mieli prawo z niej skorzystać jako klienci, tym bardziej że niektórzy z nich zostawiają w kasach supermarketu nawet połowę swojej miesięcznej wypłaty.
Związkowiec zwraca uwagę, że był środek nocy. - Niektórzy próbowali alarmować helpdesk, że są problemy, ale nic to nie dało. Na poziomie sklepu nie można zmienić cen, one są programowane centralnie - tłumaczy Bujara. - Jak ci ludzie mieli powstrzymać sprzedaż? Zamknąć sklepy? Wówczas pracodawca zwolniłby ich za jeszcze większe starty - podkreśla.
Zdaniem Bujary pracodawca, który uruchamia akcję promocyjną na taką wielką skalę, powinien był wcześniej sprawdzić, czy wszystko działa prawidłowo. Ponosi on odpowiedzialność i ryzyko związane z wdrażaniem takich promocji i nie powinien teraz przerzucać odpowiedzialności za to, co się stało, na pracowników.
Jak udało się nam ustalić, część pracowników nie próbowała kupować towaru za bezcen, ale "ratowała" pracodawcę. W niektórych sklepach podejmowano decyzje o chowaniu do magazynu najdroższych produktów. Pracownicy nie mogli zmienić cen, więc decydowali się na "ukrycie" towaru. Były też jednak przypadki, w których pracownicy po tym jak skończyli pracę, wykupywali towar w swojej placówce, po czym w środku nocy jechali do kolejnej Biedronki.
Powinni dostać dyscyplinarki
Sławomir Paruch, radca prawny i partner zarządzający w kancelarii prawa pracy PCS Paruch Chruściel Schiffter, nie ma wątpliwości, że Jerónimo Martins miało prawo zwolnić pracowników nawet w trybie dyscyplinarnym. Przyczyną zwolnienia nie był sam błąd informatyczny, ale udział w procederze zakupu po zaniżonych cenach, choćby przez bierną obserwację, a niekiedy przez czynny udział w zakupach.
Nie zgadza się z argumentem związków zawodowych, że pracownicy to też klienci i że mogli zrobić zakupy jak każdy.
- Jeśli pracownik był świadom, że pracodawcy wyrządzona jest szkoda i nie zareagował odpowiednio, kiedy najdroższy towar był wykupowany po najniższej cenie, naruszył podstawowe obowiązki pracownicze. Jego obowiązkiem było zablokowanie dalszej sprzedaży. Korzystanie z okazji i robienie w takich okolicznościach prywatnych zakupów jest skrajnie ciężkim naruszeniem obowiązków, mogącym wypełniać znamiona przestępstwa. Przedstawione okoliczności mogą potwierdzać, że niektórzy pracownicy świadomie działali na szkodę zatrudniającej ich firmy - uważa prawnik.
Zwróciliśmy się z prośbą o stanowisko do Jerónimo Martins. Właściciel Biedronki nie komentuje zwolnień.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl