Badania Eurostatu zdają się potwierdzać stereotypowe przekonania o szefach, którzy drenują swoich pracowników. Większość Polaków postrzega najwyraźniej swoich pracodawców jako tyranów.
Jak inaczej tłumaczyć fakt, że 58,6 proc. pracowników uważa za niemożliwe wzięcie dnia wolnego lub choćby kilku godzin, by zaopiekować się chorym dzieckiem. Albo za mało kochamy swoje dzieci, albo boimy się, że nas wyrzucą i stracimy źródło dochodu. A wtedy i dzieci ucierpią.
Zaledwie 7,3 proc. pracowników deklaruje, że ma poczucie, iż może wziąć wolne (zarówno cały dzień, jak i kilka godzin), by zaopiekować się chorym dzieckiem. To niemal najniższy wskaźnik w Europie.
Zobacz też: Polska jako wzór etyki biznesowej?"To zależy od perspektywy"
Gorzej tylko na Cyprze
Jeśli chodzi o możliwość zwolnienia się na kilka godzin lub na cały dzień dla chorego dziecka, to gorzej w Europie jest tylko na Cyprze. Aż 58,7 proc. ludzi nie wierzy tam, żeby była taka możliwość. Również odsetek tych, którzy oceniają, że mogą bez kłopotu zwolnić się, by zająć się dzieckiem, jest niższy na Cyprze niż w Polsce. Porównywalne wskaźniki mają jeszcze Węgry.
Największe zrozumienie dla sytuacji pracownika, któremu zachorowało dziecko, jest w: Islandii, Słowenii, Finlandii, Danii, Estonii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i Holandii. Co się dziwić, że Polacy emigrujący do tych dwóch ostatnich krajów wcale nie chcą wracać - nie tylko pensja, ale i ludzkie podejście do pracownika mają tu najwyraźniej moc wpływania na ich decyzje.
Co ciekawe, Polacy uważają, że łatwiej o cały dzień wolny na chore dziecko niż kilka godzin. Możliwość swobodnego brania wolnych godzin (niekonieczne całego dnia) bez żadnych konsekwencji w pracy widzi zaledwie około 12 proc. Polaków. To nawet gorzej niż na Cyprze. Pełną swobodę wyjścia po chore dziecko na "parę godzin" ma tam 18 proc. osób.
Czy to się może zmienić? Prawdopodobnie im dłużej będzie się utrzymywało niskie bezrobocie, tym częściej pracownicy będą zmieniali pracę w poszukiwaniu lepszych warunków.
Na razie jesteśmy jednymi z najrzadziej zmieniających miejsce pracy w Europie. Dane Eurostatu z 2017 roku wskazują, że co roku pracę w Polsce zmienia zaledwie 2 proc. osób. To czwarty najniższy wskaźnik w Unii. Bardziej przywiązani do swojego miejsca zatrudnienia są tylko Rumuni, Grecy i Słowacy.
W wielu miejscach w kraju być może nie ma po prostu alternatywy, szczególnie tam, gdzie jest największe bezrobocie, czyli w województwie warmińsko-mazurskim (8,7 proc bezrobocia) i podkarpackim (7,8 proc.).
Nadzieja w tym, że rozwój infrastruktury transportowej i tam wkrótce wiele zmieni, a pracownik będzie miał większą siłę przebicia, bo po prostu zwiększy się liczba pracodawców lub dostęp do nich. Najlepszym przyjacielem pracownika nie jest bowiem drugi pracownik, ani urzędnik w urzędzie pracy, ale inny pracodawca, który chce go zatrudnić za większe pieniądze, czy choćby oferując lepszą atmosferę w pracy. Im więcej pracodawców, tym większa szansa, że pracownik będzie traktowany podmiotowo, a nie przedmiotowo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl