Jeden z najbogatszych Polaków krytycznie ocenia rządowy pomysł Start in Poland. - Jestem bardzo sceptyczny, jeśli chodzi o startupy - mówi w wywiadzie z money.pl Janusz Filipiak, prezes Comarch. - Powinniśmy wspierać małe i średnie przedsiębiorstwa. Biznesmenów, którzy włożyli mnóstwo ciężkiej pracy w rozkręcenie firm, już coś zrobili, mają wyniki i pokazali, że potrafią - przekonuje.
Rząd chce przeznaczyć ok. 3 mld zł na rozwój rozpoczynających działalność firm innowacyjnych. Zdaniem właściciela Comarchu te pieniądze mogłyby być skuteczniej wykorzystane przez małe firmy, które dzięki tym środkom mogłyby łatwiej rozwinąć się w średnie i duże przedsiębiorstwa.
- Startup to często młody człowiek, który ma marzenia. To jest oczywiście bardzo szlachetne, ale wszystko opiera się na kartce papieru i pomyśle, a tak naprawdę ciężka praca jeszcze przed nim - przekonuje Filipiak.
Jak zapewnia, nigdy tego, co Comarch robił nawet na samym początku, nie można by było przyrównać do startupu. - Budowaliśmy firmę na zleceniach i ciężkiej pracy. Zresztą u źródła sukcesu wielu małych i średnich podmiotów jest usługa lub produkt, a nie jakieś pieniądze, które na dzień dobry dostajemy, żeby wytworzyć coś, co nie powstaje w bezpośredniej interakcji z klientem - mówi Filipiak.
Prezes Comarch uważa, że trzeba w podejściu do innowacji wprowadzić znaczące zmiany. W jego ocenie zbyt dużo środków przeznacza się teraz bezpośrednio na uczelnie, które nie są w stanie komercjalizować swoich projektów. - To z definicji nie jest ich misja. Dużo więcej środków powinno zatem iść do przemysłu i do firm średnich i dużych. Te pieniądze i teraz tam trafiają, ale nie są właściwie wykorzystywane, bo wnioski oceniają profesorowie, którzy się na tym nie znają - konkluduje profesor Filipiak.
Zobacz także: Wiceminister Emilewicz zapewnia, że każda innowacyjna firma może liczyć na wsparcie państwa.