Ewa Wernerowicz, która w fotelu prezesa Vivus Finance zastąpiła Loukasa Notopoulosa, w rozmowie z money.pl oceniła jakość współpracy sektora bankowego ze start-upami oraz przypomniała, że choć wyprzedzamy Zachód w zakresie bankowości cyfrowej, to nie możemy osiadać na laurach.
Po niespodziewanej rezygnacji Loukasa Notopoulosa ze stanowiska prezesa Vivus Finance jego miejsce zajęła Ewa Wernerowicz. Nowa prezes współtworzyła firmę od samego początku jej istnienia.
- Loukas zakładał Vivusa razem ze mną. Pamiętam czasy, gdy pracowaliśmy 7 dni w tygodniu od godziny 6 do 23. Myślę, że podjęta przez niego decyzja o tym, że musi odpocząć, jest jak najbardziej słuszna. On jest tytanem pracy, więc proszę śledzić informacje z rynku, bo za chwilę wróci w nowej odsłonie - przekonuje Wernerowicz.
Nowa prezes odniosła się także do kwestii współpracy start-upów z bankami, co jeszcze przed kilkoma laty wydawało się niemożliwe. - To już się dzieje, choć na początku nikt nie wierzył, że można w ten sposób współpracować. (...). Największe banki w Polsce miały różne odczucia co do "fintechu", a teraz same zgłaszają się z prośbą o współpracę w ramach rozwoju biznesu. Mają na to swoje własne pomysły. Widać bardzo dużą różnicę w stosunku do czasów, gdy zaczynaliśmy - mówiła Wernerowicz.
Kolejną pozytywną zmianą, na którą wskazała prezes Vivus Finance, jest podejście administracji do innowacyjnych, ale wciąż niewielkich przedsiębiorstw.
Mamy przewagę, ale musimy jej pilnować
- Administracja publiczna upatruje w "fintechach" szansę dla Polski i wydaje mi się to właściwym kierunkiem - mówiła Wernerowicz, ale równocześnie ostrzegała przed zbytnią pewnością siebie.
- Wyprzedzamy zachodni świat, jeśli chodzi o bankowość. Na Zachodzie funkcjonują przestarzałe systemy, ale pytanie brzmi, czy mamy czas i ile go mamy do chwili, gdy nas Zachód dogoni. Musimy skupić się na rozwoju, by uciec do przodu i nie pozwolić na nadrobienie luki technologicznej szybciej, niż my potrafimy się rozwijać - ostrzegła.