Spółki z pograniczna finansów i technologii przejmą rynek i zepchną banki do defensywy? - Tak. Ale te fintechy będą się nazywały ING, mBank, Millenium, PKO - twierdzi Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego. W rozmowie z money.pl przekonuje, że banki nie przeoczą zmian zachowań i potrzeb klientów.
Jednocześnie prezes ING Banku Śląskiego śmieje się, że pojawiła się moda na kupienie jakiejś technologicznej spółki. - Wydawanie pieniędzy, żeby mieć się czym pochwalić w gazecie? Dzisiejsza gazeta jest jutro mało warta. Opinia klientów jest ważniejsza - dodaje.
- Podstawowym elementem w całym układzie jest klient, który korzysta z usług. Jak rynek będzie ewoluował? Tego nie wiem. Twierdzenie jednak, że potrzeby klienta bankowości diametralnie się zmienią, a przy tym banki będą tak głupie, żeby nic nie robić, jest dziwne. Ostatnie lata tego nie potwierdzają - przekonuje. W ten sposób odpiera tezy, że fintechy niebawem zajmą miejsce klasycznych banków.
- Oczywiście może pojawić się na rynku coś, o czym mi się nie śniło. Ale problem innowacji tak nie wygląda. Nigdy to nie jest coś, czego jeszcze nie było. To zawsze wygląda inaczej. Mija czas zanim zdamy sobie sprawę, że wzrost akceptowalności jakiegoś rozwiązania jest duży. Rewolucje dzieją się przez lata - komentuje.
Zaznacza jednak, że w polskiej bankowości pojawiła się moda na kupowanie młodych startupów i chwalenie się tym. - Jest dzisiaj moda na to, żeby banki kupowały udziały w fintechach i twierdziły, że są fajne. W ING widzimy to inaczej. Jesteśmy skromnymi ludźmi, robimy konkretna robotę, bo jesteśmy ze Śląska. Wydawanie pieniędzy, żeby mieć tytuł w gazecie to zły pomysł - mówi.
Jednocześnie ING chętnie współpracuje z dostawcami nowych technologii. Firma chce, by pomogli jej lepiej obsługiwać klientów. - Ale to nie jest powód, żeby tworzyć mit. Celem nie jest fintech, celem jest klient i jego dobrobyt - ocenia.
O przyszłości bankowości z Bruntonem Bartkiewiczem, prezesem ING Banku Śląskiego, money.pl rozmawiał podczas Impact Fintech'17 w Katowicach.