Co dobija małe przedsiębiorstwa po dwóch latach? Składka ZUS. I to ma się zmienić. Jeszcze w tym miesiącu do Sejmu trafi ustawa o mniejszych składkach dla najmniejszych firm - zapowiada w rozmowie z money.pl Jadwiga Emilewicz. Przyznaje jednak, że przedsiębiorcy zapłacą mniej dopiero w 2019 roku. Jednocześnie ma nadzieje, że posłowie poprą projekt. Tym bardziej, że akceptację na zmiany wyraził już Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
"Małe przychody, mały ZUS" - na to rozwiązania czeka blisko 325 tys. firm w Polsce. Mniej płacić mieliby przedsiębiorcy osiągających miesięczny przychód poniżej 2,5-krotności minimalnego wynagrodzenia. W tym roku to 5 tys. złotych. Ministerstwo Rozwoju zamierzało wprowadzić niższe składki od 1 stycznia 2018 roku. Miało. Jest już pewne, że tak się nie stanie.
- Projekt nie upadł - przekonuje w rozmowie z money.pl Jadwiga Emilewicz, wiceminister rozwoju. O propozycji dla najmniej zarabiających przedsiębiorców z wiceminister rozmawialiśmy podczas Impact FinTech'17 w Katowicach.
- Przed nami dwa posiedzenia Sejmu i chcemy, żeby na ostatnim posiedzeniu ten projekt znalazł się w pierwszym czytaniu. Projekt jest gotowy, jest po konsultacjach z Ministerstwem Zdrowia i Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Jesteśmy gotowi, żeby go implementować - zapewnia Emilewicz.
Dla kogo ma być rozwiązanie? – Dla przysłowiowego małego krawca, kosmetyczki i fryzjerki, których system dziś nie widzi. Może się tak dziać z dwóch powodów. Albo po dwóch latach małego ZUS po prostu wypadli z płacenia lub biznesu, albo nigdy nie byli w tym systemie. Chcemy, by mali przedsiębiorcy prowadzili legalnie działalność. Chcemy, by zbierali niewielką, ale jednak składkę do emerytury - przekonuje.
Emilewicz zaznacza, że na tym etapie nie sposób wskazać, ile osób skorzysta z tego rozwiązania. - Trudno mówić o wyliczeniach czegoś, czego nie jesteśmy pewni - tłumaczy.
Zmiany mogą wejść od 1 stycznia 2019. Mogą, ale nie muszą. Pomysł ma przeciwników m.in. w ministerstwie rodziny, pracy i polityki społecznej. Minister Elżbieta Rafalska przekonywała na Forum Ekonomicznym w Krynicy Zdrój, że takie zmiany wykorzystają cwani przedsiębiorcy.
- Będą tak ustawiać miesięczne przychody, że nie załapią się nigdy na wyższą składkę. Teraz będą korzystać, a za kilkadziesiąt lat skończą z dramatycznie niską emeryturą – tłumaczyła money.pl kilka miesięcy temu. Minister Rafalska wskazywała, że przedsiębiorcy kombinują już m.in. przy programie "Rodzina 500+".
Co na to resort rozwoju?
- Mieliśmy trudne dyskusje z Ministerstwem Rodziny na ten temat. Musimy jasno i otwarcie komunikować, że ten okres z małym ZUS odbije się na emeryturach. I z tym się zgadzamy. Niezgodność w ocenie faktów jest gdzieś indziej. My zakładamy, że system dzisiaj i tak łoży na te osoby środki finansowe. Jeżeli są zarejestrowane jako osoby bezrobotne, to i tak mają podstawowy pakiet medyczny zapewniony, mają minimalną emeryturę – zaznacza.
Jej zdaniem zamiast finansować takie osoby w 100 proc. z budżetu, lepiej zachęcić je do legalnego biznesu. I część kosztów wtedy wezmą na siebie.
Emilewicz wyjaśniała też, że na zmianę krytycznym okiem patrzyli m.in. urzędnicy. - Przekonywali, że osoby z małymi zarobkami powinny wyjechać do innego miasta. W końcu mamy rynek pracownika, pensje idą do góry. W dużych ośrodkach faktycznie jest problem z pracownikiem, ale ciągle mamy spore plany bezrobocia na mapie Polski. Te osoby nie wyjadą dla wyższej pensji, bo nie stać ich na przeprowadzkę z całą rodziną – tłumaczy.
- Jak jest gdzieś pan Józio, który maluje płoty w okolicy i robi to nielegalnie, to powinniśmy zrobić wszystko, by robił to legalnie. I opłacał małe składki - mówi Emilewicz.
Jej zdaniem nie powinno być problemu z poparciem projektu. Dlaczego? - Podpis pod nim złożył m.in. Jarosław Kaczyński, prezes PiS. To jest taka reforma, za którą opowiedzą się wszyscy posłowie, nawet opozycja. Trudno znaleźć argumenty przeciwne tym zmianom - wyjaśnia Emilewicz.