Narodowy Bank Polski wraz z Komisją Nadzoru Finansowego wystartowały z zapowiadaną już wcześniej kampanią informacyjną. Instytucje ostrzegają przed ryzykiem związanym z inwestowaniem w "waluty" wirtualne, takie jak bitcoin. "Niektóre oferowane formy inwestowania mogą mieć charakter piramidy finansowej".
Jeszcze siedem lat temu bitcoiny kosztowały grosze. Traktowano je jak eksperyment. Miały stanowić alternatywę dla tradycyjnych pieniędzy. Upraszczając - to rodzaj "cyfrowego pieniądza" przechowywanego w specjalnej aplikacji w smartfonie lub komputerze, którym można dokonywać płatności i którym handluje się na giełdach. Tak jak tradycyjnymi walutami. Ich wartość jest umowna (podobnie jak tradycyjnych pieniędzy), zależy od tego, ile faktycznie ludzie chcą za nią zapłacić.
W ostatnich dniach padają rekordy wartości bitcoinów. Jedna "bit-moneta" warta jest blisko 60 tys. zł. Tylko w tym roku jej notowania poszły do góry o blisko 1400 proc. Zdarzały się jednak także pojedyncze dni, gdy inwestorzy mogli stracić nawet blisko jedną piątą postawionych pieniędzy.
Takie wahania nie zdarzają się w przypadku innych aktywów finansowych, a szczególnie tradycyjnych walut. M.in. ze względu na ogromne ryzyko z tym związane coraz więcej instytucji na całym świecie ostrzega przed inwestowaniem w bitcoiny, szczególnie ludzi, którzy się na tym nie znają, a są często mamione reklamami o łatwym zysku. Skojarzenia z Amber Gold, choć nie do końca są w tym przypadku trafione, są naturalne.
Ostatnio analitycy Saxo Banku opublikowali "szokujące prognozy na 2018 rok", w których ostrzegają przed teoretycznie nieprawdopodobnymi wydarzeniami, które jednak mogą mieć miejsce. Wśród nich był bitcoin. Eksperci nie wykluczają, że w kolejnych miesiącach dojdzie do spektakularnego upadku tej kryptowaluty.
Jasne stanowisko KNF i NBP
"Waluty wirtualne nie są emitowane ani gwarantowane przez NBP, nie są prawnym środkiem płatniczym ani walutą, nie mogą być wykorzystane do spłaty zobowiązań podatkowych i nie spełniają kryterium powszechnej akceptowalności w punktach handlowo-usługowych" - ostrzegają NBP i KNF, które uruchomiły specjalną stronę internetową uwazajnakrypotwaluty.pl.
Na stronie kampanii można znaleźć materiały informacyjne, które tłumaczą czym są tak naprawdę kryptowaluty i jakie są związane z nimi ryzyka. NBP i KNF próbują też obalić mity związane z bitcoinem. Choć nie tylko przed nim ostrzegają. Mowa także o litecoin, ether i wielu podobnych tworach, działających na tej samej zasadzie.
O przygotowywaniach do kampanii mówił pod koniec listopada Piotr Wiesiołek, wiceprezes Narodowego Banku Polskiego. Zapowiadał to w trakcie dyskusji o bitcoinach na komisji sejmowej. Wnioski z niej odbiły się szerokim echem. Wtedy też padły słowa prezesa Związku Banków Polskich o tym, że "być może powinna być decyzja zakazująca" dla bitcoinów.
O delegalizacji bitcoinów mówi m.in. Joseph Stiglitz. Cytatem z laureata nagrody Nobla w zakresie ekonomii posłużono się też na profilu facebookowym kampanii NBP i KNF (górne zdjęcie tekstu).
Najważniejsze ryzyka
Wśród najważniejszych ryzyk związanych z walutami wirtualnymi KNF i NBP wymieniają m.in. możliwość utraty środków z powodu kradzieży. Waluty wirtualne mogą być przedmiotem kradzieży, np. w wyniku cyberataku na podmiot prowadzący wymianę lub infrastrukturę użytkownika. Dla przykładu, w październiku 2016 roku w niewyjaśnionych okolicznościach zakończył działalność jeden z największych w Polsce serwisów wymiany.
Sprawę szczegółowo opisywaliśmy w tekście: "Klienci polskiej giełdy bitcoin stracili miliony złotych. Z dnia na dzień zniknęła z sieci".
KNF i NBP wskazują też na ryzyko związane z brakiem gwarancji. Środki utrzymywane w biticoinach nie są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, gdyż nie są one depozytami bankowymi.
Kolejne to ryzyko związane z brakiem powszechnej akceptowalności. Wirtualne waluty nie są powszechnie akceptowalne w punktach handlowo-usługowych. Nie są też prawnym środkiem płatniczym ani walutą. Oznacza to, że podmioty gospodarcze nie mają obowiązku akceptowania takich płatności, nawet jeżeli wcześniej je akceptowały.
Kampania uczula też na ryzyko oszustwa. Niektóre oferowane formy inwestowania w waluty wirtualne mogą mieć charakter piramidy finansowej.
"Jeżeli tego typu sytuacja będzie miała miejsce w Polsce, jedyną formą ochrony będzie postępowanie karne, bowiem żadne polskie instytucje ochrony inwestorów czy konsumentów nie mają prawnych możliwości pomocy" - podkreślają NBP i KNF.
Bańka spekulacyjna
W podobnym tonie wypowiadają się ostatnio także przedstawiciele konkretnych instytucji finansowych.
- W moim przekonaniu to, co się dzieje w tej chwili z kryptowalutami, to bańka i czysta spekulacja - mówi w rozmowie z money.pl Bruton Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego. - Banki mogłyby znaleźć setki sposobów, by zarabiać na bitcoinie. Nie robią tego, bo to jest po prostu niebezpieczne - zaznacza. I odradza szukania szybkich pieniędzy na kryptowalutach.
NBP i KNF podkreślają jednocześnie, że nie są przeciwne rozwojowi technologii blockchain, która jest niezależna od walut wirtualnych.
"Technologia rozproszonego rejestru może mieć szereg innych zastosowań, np. w elektronicznych bazach danych, w przemyśle, w usługach czy też w sektorze finansowym" - czytamy w komunikacie.