- W tym biznesie już nie chodzi tylko o to, by dodać nową i ładną aplikację, lecz stworzyć zupełnie nowe usługi dostępne z poziomu telefonu - mówi money.pl Mario Shiliashki, szef PayU na rynek Europy, Bliskiego Wschodu oraz Afryki. W rozmowie wyjaśnia, jak PayU chce zachować pozycję lokalnego lidera inwestycji w fintech.
Mateusz Ratajczak, money.pl: Fintechy mają zmienić świat finansów. Więc proste pytanie: jak się zmieni?
Mario Shiliashki, szef PayU na rynek Europy, Bliskiego Wschodu oraz Afryki: Przewidywanie zmian w technologiach to z reguły zły pomysł. Dlaczego? Pięć czy dziesięć lat to w świecie technologii szmat czasu, w trakcie którego może się dokonać niewyobrażalny postęp, dlatego bardzo łatwo o pomyłkę, nawet mówiąc o perspektywie 12 miesięcy. Już niejeden ekspert poślizgnął się na próbie zgadywania.
Pewne jest jednak to, że nieustannie zmieniają się zachowania konsumentów. Z jednej strony podążają za technologiami, z drugiej po prostu je kreują. Jeżeli spojrzymy na rynek finansowy, to banki w zasadzie nieustannie gonią rozwiązania preferowane przez klientów w innych dziedzinach. Smartfon najpierw był centrum świata społecznościowego, następnie muzycznego, a dopiero później finansowego. Tradycyjne instytucje finansowe są delikatnie z tyłu.
Zaskoczeniem nie jest, że konsumenci chcą usług finansowych dostępnych z poziomu telefonu, a nie wizyty w placówce. Ale w tym biznesie już nie chodzi tylko o to, by dodać nową i ładną aplikację, lecz stworzyć zupełnie nowe usługi. I nie chodzi tu o zwykłe sprawdzanie stanu konta, ale na przykład procedowanie wniosków kredytowych w ciągu kilku chwil podczas zamawiania zakupów.
Możemy posłużyć się tutaj jakimś przykładem?
Przez długi czas pytaniem bez odpowiedzi była kwestia, jak dostarczyć szybsze i bardziej dostępne kredyty. W tej chwili młodzi ludzie, którzy wychodzą z uczelni, nie mają historii kredytowej ani udokumentowanych od lat zarobków. Dla banków znaczą więc niewiele. Ale przecież wiemy o nich bardzo dużo.
Kupują w sieci, podróżują, pokazują się w mediach społecznościowych, płacą rachunki. Na podstawie tych danych można ocenić, czy są wiarygodni. I tutaj do gry wchodzi fintech, który zmienia reguły. Dlaczego? Bo tworzy na przykład wyspecjalizowane algorytmy do wyliczania zdolności kredytowej na podstawie nowych danych, a nie archiwów.
Z mojej perspektywy niezwykle ekscytujące jest włączenie sztucznej inteligencji do biznesu. I wcale nie mówię o tym, bo to modny zwrot w ostatnich miesiącach. Sztuczna inteligencja i maszynowe uczenie pozwolą nam znaleźć zupełnie nowe sposoby konsumowania i wykorzystywania danych. Zyska biznes, zyska klient.
W jaki sposób?
Każdy klient instytucji finansowej będzie miał produkty dopasowane idealnie pod siebie. Do możliwości finansowych, do możliwości spłaty, sytuacji życiowej, potrzeb.
To wszystko szanse... A przecież branża fintech wcale nie jest tak idealna. Co z problemami?
Oczywiście, że nie jest idealna. Jak każda inna branża fintech rozwija się czasem wolniej, czasem szybciej, wpływ na to mają różne czynniki.
Co blokuje rozwój?
Na przykład kwestie prawne. Może nie są problemem, ale z pewnością są pewnym spowalniaczem. I nie ma co na to narzekać, proszę mnie dobrze zrozumieć. Mówimy przecież o pieniądzach, więc potrzeba tu stuprocentowej gwarancji, że są bezpieczne. Prawo jest od tego, żeby na wszystkich graczach wymusić takie myślenie.
"Mówimy przecież o pieniądzach, więc potrzeba tu stuprocentowej gwarancji, że są bezpieczne. Prawo jest od tego, żeby na wszystkich graczach wymusić takie myślenie"
Do tej pory wygoda i bezpieczeństwo w finansach nie zawsze szły w parze. Ale właśnie od tego są spółki fintechowe, żeby jednocześnie zwiększać bezpieczeństwo za pomocą nowoczesnych technologii i szukać wygodnych, łatwych rozwiązań. Dla fintechu kwestią być albo nie być jest połączenie właśnie bezpieczeństwa z użytecznością. W PayU mamy jasną zasadę - jedno bez drugiego nie istnieje. Nie pokażemy światu nawet najfajniejszych rozwiązań, dopóki nie są stuprocentowo bezpieczne.
Dla wszystkich spółek z branży fintech, zwłaszcza dla małych start-upów, zupełnie inną, biznesową kwestią jest problem z dotarciem do klientów. To nigdy nie jest łatwe, zwłaszcza dla młodych podmiotów. Mogą mieć najlepsze rozwiązania, ale są one niczym dopóki klient się o nich nie dowie. Stąd trzeba szukać partnerów, którzy w tym pomogą.
I gdzie jest ich najwięcej? W sumie to pytanie powinno brzmieć, gdzie jest najwięcej miejsca na innowacje? Banki, e-commerce, ubezpieczenia?
Nie lubię ogólnych odpowiedzi, ale zmienia się wszystko i wszędzie. Jednak to chyba bankowość i usługi okołobankowe rozwijają się najdynamiczniej. W tej chwili nie trzeba już być bankiem, żeby dostarczać usługi finansowe. Doszliśmy do takiego poziomu.
Czyli fintechy zastąpią banki? Niektórzy tak twierdzą, choć bankowcy się z tego śmieją.
Nie sądzę, żeby do tego doszło. Ale pomogą z pewnością bankom rozwiązywać problemy szybciej i lepiej.
Czy gotówka jest w takim razie skazana na powolną śmierć?
Od 15 lat jestem związany z cyfrowymi płatnościami, więc siłą rzeczy to moje marzenie. Ale gotówka jest bardzo odporna na zmiany. Przyczyną tego nie jest ona sama czy jakaś jej magia, ale istniejące nadal słabości branży fintech. Gdy pokażemy, że cyfrowy pieniądz jest lepszy i szybszy, a przy tym całkowicie bezpieczny, to nie będzie się nad czym zastanawiać.
Niezbędna jest edukacja i tworzenie świadomości, że pieniądze papierowe wcale nie są lepsze. Wbrew pozorom, bezpieczeństwo leży właśnie po stronie cyfrowej. Tu nie ma prostego fałszerstwa, prostej kradzieży portfela. Żeby jednak cyfrowa waluta stała się numerem jeden, dużą rolę do odegrania mają rządy i lokalni regulatorzy.
Nie są gotowi?
Prawo ciągle ewoluuje. Jeżeli nie są, to kiedyś będą.
Indie są niezwykle ciekawym przypadkiem. To miejsce, gdzie rząd, a właściwie premier, dał sygnał odwrotu od gotówki. Dlaczego? Bo była masowo wykorzystywana przez przestępców, korzystali na niej fałszerze. Szef indyjskiego rządu w 40-minutowym orędziu wskazał, że z dnia na dzień zniknie część banknotów, o najwyższych nominałach. Jednocześnie premier powiedział, że czas na cyfrowe płatności. To szalenie odważny ruch. Oczywiście nie spodobał się wszystkim, ale spójrzmy co stało się w następnych tygodniach w biznesie. Natychmiast pojawiły się możliwości płacenia za pomocą aplikacji, kodów QR, cyfrowych portfeli. Gospodarka natychmiast się przyzwyczaiła. A prawo się właśnie tworzy.
I gdzie w tym wszystkim bezpieczeństwo? Może za bardzo zachłysnęliśmy się wygodą?
Wojna pomiędzy przestępcami, a firmami z branży finansowej trwa od zawsze. I będzie trwała. Grunt, żeby strażnicy danych - np. firmy takie jak PayU, wygrywały. I dlatego się zbroimy, podchodzimy do kwestii bardzo poważnie.
Zaufanie w biznesie związanym z finansami jest najważniejszą rzeczą. Buduje się je ciężko, powolnie, boleśnie, a można stracić w sekundę. Zresztą widzimy to w przypadku jednego z największych serwisów społecznościowych. Utrata zaufania to ogromny problem. Dlatego inwestujemy ogromne środki w bezpieczeństwo. I tylko tak da się tę sprawę rozwiązać
A blockchain może w tym pomóc?
To ciekawa technologia, rozwijana właśnie w finansach. Jesteśmy dopiero na początku klarowania się możliwości wykorzystania rejestrów rozproszonych w biznesie.
To porozmawiajmy o Polsce i środowisku fintechów. W porównaniu do innych krajów - atrakcyjne miejsce?
Na skali "łatwo - trudno rozpocząć biznes” Polskę uplasowałbym mniej więcej w połowie. Polski rząd, regulator, doskonale rozumie potrzeby innowacyjnych firm. Bardzo pozytywne jest szukanie dialogu i częste siadanie do stołu. Wszyscy otwarcie pokazują, czego w zasadzie oczekują. Inne kraje mają w tej kwestii nierzadko odmienne podejście. Albo się zamykają do końca i same decydują o zmianach - jak wspomniane wyżej Indie, albo tworzą tak zwane piaskownice regulacyjne. To ramy, w których mogą działać firmy z zupełnie nowych sektorów, często wymykających się spod dotychczasowych i starych przepisów.
"Polski rząd, regulator, doskonale rozumie potrzeby innowacyjnych firm. Bardzo pozytywne jest szukanie dialogu i częste siadanie do stołu"
I to wpływa na inwestorów, na ich wolę wydawania pieniędzy. To wpływa też na same firmy z sektora fintech. W końcu mogą otworzyć tutaj biznes lub szukać innego miejsca. Polska w naszej perspektywie staje się naprawdę atrakcyjnym miejscem w regionie. To tutaj PayU ulokowało swoje centra innowacyjne, także tu szukamy nowych zespołów i podmiotów. To chyba pokazuje, co myślimy o Polsce – miejsce dla biznesu jest jak najbardziej odpowiednie.
To jak już rozmawiamy o inwestycjach. PayU, jako inwestor szuka głównie...
PayU jest inwestorem i operatorem płatności jednocześnie. Fintech jest naszym sercem. Szukamy nieustannie partnerów, którzy pomogą nam zdobywać nowe rynki szybciej. Jednocześnie przyglądamy się każdej nowej technologii, obserwujemy zespoły. W zasadzie nie ma jednego profilu działalności, bo interesuje nas wszystko, co może się przyczynić do rozwoju biznesu. Od oceny ryzyka kredytowego po blockchain.
Co z kolei zyskują partnerzy? Mamy zbudowaną przez ostatnią dekadę silną pozycję na rynku, mamy zaufanie, mamy dostęp do klientów. W efekcie mamy możliwość wyniesienia partnerów na wyższy poziom oraz możemy dać im wiedzę niezbędną w tym finansowym biznesie. PayU, gdy już inwestuje, to dostarcza zdecydowanie więcej niż tylko pieniądze.
Przykład?
Kreditech, w który zainwestowaliśmy 110 mln euro. A jest to tylko część naszych inwestycji na rynku fintech. W ciągu ostatnich 18 miesięcy zainwestowaliśmy w różnych regionach na świecie ponad 350 milionów dolarów.
Kreditech to odpowiedź na potrzeby klientów, którzy chcieliby brać szybkie pożyczki podczas zakupów online, ale do tej pory nie mieli takiej możliwości. Skąd wiemy, że chcą? W czasie rocznego programu pilotażowego udzieliliśmy polskim klientom razem z Kreditech pożyczek online o łącznej wartości 10 mln euro. Młodzi ludzie, którzy nie mają żadnej historii kredytowej, mają problem z uzyskaniem pożyczki. Podobnie ktoś, kto ma gorszą historię, bo kiedyś nie spłacił swojej karty kredytowej na czas, a także tzw. freelancerzy uzyskujący nieregularne dochody.
Kreditech natomiast potrafi wykorzystywać znacznie więcej danych, dziesiątki, o ile nie setki, co daje klientom większe szanse na kredyt i to zaledwie w kilka sekund. A to wszystko w oparciu o samouczące się algorytmy, sztuczną inteligencję i big data.
I co dalej zamierzacie?
Poza Polską interesują nas inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej. A poza Europą także Indie, gdzie PayU też ma bardzo silną pozycję. Ciekawe są też rynki Ameryki Łacińskiej. Wszędzie tam chcemy się rozwijać. Jednocześnie nieustannie analizujemy z kim warto wejść we współpracę, w kogo inwestować i ile. Mamy zdrowy plan rozwoju. Gdzie szukamy? Wszędzie.
Polska to dla nas bardzo ważny rynek. To przecież jeden z krajów, w których PayU ma najsilniejszą pozycję. Jednocześnie to miejsce, gdzie jest dużo przestrzeni dla finansowych innowacji. Tu je testujemy, stąd je wypuszczamy dalej w świat.
Na zachodnich rynkach większość płatności online realizowana jest za pomocą kart kredytowych lub debetowych. Tymczasem w Polsce płatności online są realizowane głównie przez szybkie przelewy, wykonywane bezpośrednio z konta. W USA czy Niemczech takie usługi praktycznie nie istnieją. Z kolei na wschodzie Europy bardzo popularne są wciąż płatności za pobraniem, więc zdobycie klienta jest bardzo trudne. By istnieć i rosnąć na wszystkich rynkach, trzeba mieć ofertę dla każdego. To wyzwanie, któremu staramy się sprostać. To właśnie PayU stoi za wieloma innowacjami - przecież to my stworzyliśmy pierwsze pay-by-linki, które dziś są najpopularniejszą metodą płatności w polskim internecie.
Z perspektywy firmy jak to wyzwanie wygląda?
Działamy w trzech obszarach. Po pierwsze w ramach spółki staramy się być innowacyjni. Po drugie szukamy interesujących partnerstw, po trzecie przejmujemy i inwestujemy. I o wszystkim będziemy z pewnością rynek szybko informować, bo pozycja największego inwestora w segmencie fintech po prostu nam się podoba.