Przypomnijmy: bank zdecydował się na ogłoszenie zakończenia programu QE z końcem grudnia i wskazał, że stopy procentowe nie zostaną podniesione do końca lata 2019 roku. W pewien sposób można patrzeć na tą decyzję jak na salomonowe rozwiązanie i kompromis między gołębiami i jastrzębiami w gronie EBC. Rynek oczekiwał jednak zupełnie czegoś innego. Wyobraźnię inwestorów rozpalał fakt, że EBC może podążyć ścieżką Fed, który zakończeniem programu QE jasno zakomunikował rozpoczęcie procesu konsekwentnej normalizacji polityki monetarnej. Decyzja o tym, że stopy procentowe pozostaną rekordowo niskie jeszcze przez dłuższy czas, wylała jednak kubeł zimnej wody na głowy inwestorów byczo nastawionych do wspólnej waluty. Wygląda bowiem na to, że argumenty, które w poprzednich miesiącach wywindowały główną parę walutową powyżej 1.25 straciły na aktualności. Dostarczenie na rynek bardzo jasnego komunikatu, że stopy procentowe pozostaną bez zmian przez ponad rok sprawia, że wrażliwość inwestorów na ewentualne odbicie
spowalniającej ostatnio gospodarki strefy euro, będzie ograniczona. Dochodzi do tego skomplikowana sytuacja polityczna, która sprawia, że nadzieje na reformy strefy euro wydają się coraz mniejsze, a zbliżający się szczyt UE raczej nie przyniesie w tym zakresie przełomu. W związku z rosnącą popularnością ruchów eurosceptycznych długoterminowe ryzyko dla europejskiego projektu będą też kreowały przyszłoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego. Potencjał do wzrostu euro, dość szeroko oczekiwanego wcześniej, obecnie wydaje się więc dużo niższy, a przełamanie oporu przy 1.1840 w najbliższych tygodniach - mało prawdopodobne.
Patrząc na zachowanie walut z grona G-10 można odnieść wrażenie, że rynek z opóźnieniem zdał sobie sprawę z jastrzębiego wydźwięku środowej decyzji FOMC i obecnie nie bardzo może znaleźć alternatywę dla amerykańskiej waluty. Wspomniany kurs EURUSD jest już relatywnie niedaleko wsparcia na 1.1509, GBPUSD zbliża się do 1.3203, a USDCHF do 1.0056. Dość stabilnie w tym środowisku zachowuje się kurs USDJPY, który od wczoraj porusza się blisko 110.50 i nie zmienił tego wynik posiedzenia Banku Japonii, które nie przyniosło zasadniczych zmian. Wobec dość skromnego kalendarza wydarzeń makroekonomicznych (na większą uwagę zasługują dane o produkcji przemysłowej z USA, które trafią na rynek o 15:15), w centrum uwagi będzie Donald Trump i to czy zdecyduje się nałożyć zapowiadane cła na Chiny. Jak wczoraj wspomniał minister spraw zagranicznych Wang Yi, Państwo Środka jest gotowe na natychmiastową ripostę, więc możemy być dziś świadkami kolejnej odsłony tzw. wojny handlowej. Ten czynnik niepewności ewidentnie hamuje
wzrosty na głównych parkietach akcyjnych. W związku z tym niemiecki DAX może mieć trudności z pójściem za ciosem po wczorajszym wzroście i z pokonaniem oporu na 13225.