Donald Trump, kryzys na rynkach wschodzących oraz sytuacja we Włoszech to w dalszym ciągu tematy, które w największym stopniu determinują sytuację na rynku. Amerykański prezydent w ostatnich dniach znów zaczął aktywniej wypowiadać się na temat polityki handlowej. Od wczoraj usłyszeliśmy więc, że: propozycja Unii Europejskiej co do ograniczenia ceł na import samochodów jest niewystarczająco dobra, a sama wspólnota pod względem praktyk handlowych jest niemal tak zła jak Chiny; Stany Zjednoczone wystąpią ze Światowej Organizacji Handlu jeżeli ta nie dokona wewnętrznych reform; w przyszłym tygodniu mogą zostać wprowadzone nowe cła na towary z Chin o wartości 200 miliardów dolarów. Biorąc jednak pod uwagę relatywnie spokojne zachowanie najważniejszych giełd (zarówno giełdy w Europie, jak i kontrakty na amerykańskie indeksy poruszają się dziś dość płasko) widać, że inwestorzy uodpornili się już na ekscentryczne wystąpienia prezydenta. Sytuacja może się jednak zmienić w momencie, gdy wskazane wyżej działania zaczną
się materializować, a warto mieć z tyłu głowy, że Donald Trump dał się poznać jako człowiek, który łatwo nie schodzi z wcześniej obranej ścieżki. Jean Claude Junkcer wyraźnie wskazał, że UE nie zawaha się odpowiedzieć na ewentualną podwyżkę ceł przez USA, więc kolejny etap wojny handlowej może być przed nami. Jednak jest to już raczej kwestia przyszłego tygodnia.
W chwili obecnej, ucieczka inwestorów do bezpiecznych aktywów (najmocniejszą walutą w tym miesiącu jest szwajcarski frank, a od wczoraj dystans do niego zaczął nadrabiać japoński jen), motywowana jest pogłębiającymi się kłopotami krajów rozwijających się. Coraz gorzej dzieje się bowiem w Turcji i Argentynie, co przekłada się na większą nerwowość na całym rynku emerging markets. W odwrocie znajduje się również brazylijski real, południowoafrykański rand, rosyjski rubel czy indyjska rupia, która wyrysowała nowe historyczne minima. W kontekście europejskich aktywów i wspólnej waluty szczególnie istotny może się okazać rozwój sytuacji w Turcji, gdzie wczorajsza wyprzedaż była spowodowana rezygnacją wiceszefa banku centralnego. Kolejne posiedzenie CBRT już 13 września i wczorajsza decyzja Erkana Kilimciego jest wyraźną sugestią, że ciężko spodziewać się przełomu w podejściu Ankary do narzędzi polityki monetarnej. Kłopoty Turcji to jedno, ale w przypadku EUR oczy inwestorów będą zwrócone również na Włochy. Agencja
Fitch podejmie dziś bowiem decyzję dotyczącą ratingu i istnieje ryzyko zmiany jego perspektywy na negatywną. W przypadku realizacji takiego scenariusza, europejskie aktywa czekałaby ciężka końcówka tygodnia, natomiast do czasu publikacji decyzji ciężko spodziewać się by główna para walutowa mogła w sposób trwały naruszyć barierę na 1.17.
Poznamy też dzisiaj kilka istotnych odczytów makroekonomicznych. W przypadku inflacji CPI za sierpień ze strefy euro, po wczorajszym rozczarowaniu danymi z Niemiec (niższa inflacja wynikała przede wszystkim z obcięcia opłat za przedszkola), ryzyko dla euro jest raczej skierowane w górę, gdyż słabsze dane powinny być już wycenione przez rynek. Z USA natomiast opublikowane zostaną finalne dane Chicago PMI oraz indeks Uniwersytetu Michigan.