Jak mogliśmy jednak zobaczyć, handel w ostatnich dniach w sporej mierze uzależniony był od doniesień politycznych dotyczących sytuacji na Ukrainie. W związku z tym nie powinno dziwić pozbywanie się polskiej waluty podczas piątkowej sesji, gdyż nikt nie miał pewności, jak faktycznie będzie przebiegało wdrożenie rozejmu na Ukrainie. Obecnie wydaje się, że jak do tej pory, jest ono respektowane i choć wszyscy obawiają się kruchości porozumienia, to należy liczyć na dalszą poprawę sentymentu do walut naszego regionu. Tempo wzrostu PKB opublikowane w piątek spowolniło do 3% i podobnie nie najlepiej może być także w I kwartale tego roku, co nie zmienia faktu, że kolejne miesiące przyniosą stopniowe ożywienie w polskiej gospodarce. Drugim bardzo istotnym odczytem opublikowanym w piątek były dane o deflacji, która osiągnęła nowe minimum wynosząc -1.3% r/r. Taką sytuację zawdzięczamy ciągle spadającym cenom paliw oraz żywności, co jednak istotne ciągle nie widać żadnych oznak przyspieszania inflacji w pozostałych
kategoriach. Taka sytuacja powinna skłonić Radę Polityki Pieniężnej do działania. W swojej piątkowej wypowiedzi dla PAP prof. Chojna Duch z RPP wskazywała, że problemem może okazać się ,,dysparytet stóp", który będzie powodował napływ kapitału do Polski. Wydaje się, że jest to bardzo realna groźba i jeżeli RPP nie zdecyduje się na początku marca na obniżki stóp to kurs EURPLN będzie mógł podążyć nawet w stronę czterech złotych za euro.
Najbliższe dni pozostaną jednak zdominowane przez doniesienia polityczne, już dziś odbędzie się kolejny szczyt Eurogrupy, na którym będą decydowały się kwestie programów pomocowych dla Grecji. Informacje o zbliżającym się kompromisie powinny pomagać ryzykownym aktywom, jednak jeżeli ciągle daleko będzie do kompromisu, nie można wykluczyć ponownego podejścia EURPLN do okolic 4.20, gdzie znajduje się średnia 200 sesyjna. Pozytywny rozwój sytuacji politycznej powinien pozwolić na szybkie zejście notowań na tegoroczne na poziomie 4.15.