Kurs EURUSD po osiągnięciu maksimum na 1.1035, wczoraj wieczorem spadł do 1.0910. Wzrostową sesję odnotowały również amerykańskie indeksy giełdowe. W trakcie świątecznego poniedziałku i przy braku obecności rodzimych inwestorów na wartości stracił polski złoty, kurs EURPLN wzrósł do 4.0750, a USDPLN do 3.73. Na dziś nie ma zaplanowanych wielu ważnych wydarzeń. Uwagę w zasadzie jedynie powinny przykuć finalne odczyty indeksów PMI dla usług w strefie euro (9:50 - 10:00) oraz przede wszystkim pierwsze wskazania dla Hiszpanii (9:15) i Włoch (9:45). Ponadto o 10:30 poznamy indeks PMI dla usług w Wielkiej Brytanii.
Dziś od rana zdecydowanie najsilniejszą walutą z grona G10 jest australijski dolar - umacnia się on o ponad 1% wobec wszystkich głównych walut oraz tych z rynków wschodzących. Jest to oczywiście pokłosiem dzisiejszej decyzji RBA o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian (główna 2.25%), podczas gdy spora część uczestników rynku oczekiwała ich obniżki - w ankiecie Bloomberga, aż 13 na 30 ankietowanych instytucji finansowych zakładało obniżkę o 25pb. Tym samym ani pogorszenie się warunków handlu zagranicznego (spadek cen surowców eksportowych m. in. rudy żelaza połączony ze spadkiem popytu od głównego odbiorcy - Chin) ani spowolnienie inflacji nie były na tyle silnymi czynnikami by skłonić RBA do obniżki. Być może decyzja ta zapadłaby, gdyby nie ostatnie ponowne osłabienie dolara australijskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że cały czas utrzymuje się duże ryzyko obniżki stóp - zwłaszcza, jeżeli odczyt inflacji za I kw. wskaże na jej dalsze spowolnienie (odczyt 22 kwietnia). Tym samym wzrostowe odbicia
Australijczyka powinny być raczej ograniczone.
Wczoraj poznaliśmy indeks ISM dla usług w USA za marzec. Jego wartość zgodnie z oczekiwaniami nieznacznie spadła z 56.9 do 56.5 pkt. Szczegóły odczytu okazały się jednak całkiem pozytywne, ze wzrostem składowych nowych zamówień oraz zatrudnienia na czele. Wskazywać to może, że koniunktura w I kw. bieżącego roku w USA spowolniła przede wszystkim z powodu czynników tymczasowych (jak niekorzystna pogoda) i w najbliższych miesiącach wzrost znów zacznie przyspieszać. Takie zdanie wczoraj potwierdził również szef Fed z Nowego Jorku William Dudley.
Od ok. 4- procentowych wzrostów tydzień rozpoczęły notowania ropy. Wpływ na to ma z jednej strony ubiegłotygodniowe porozumienie ws. ograniczenia irańskiego programu nuklearnego, które nie doprowadziło do szybkiego zniesienia sankcji na eksport z Iranu, a jedynie do warunkowego ich łagodzenia w kolejnych miesiącach i z drugiej strony trwające walki w Jemenie, które stwarzają ryzyko zablokowania cieśniny łączącej Morze Czerwone z Zatoką Adeńską. Efekt znoszonych sankcji w postaci wyższej podaży ropy, prawdopodobnie widoczny będzie dopiero na przełomie lat 2015 - 2016, natomiast groźba zablokowania jednego z kluczowych szlaków transportowych ropy z Zatoki perskiej do Europy niesie za sobą ryzyko szybkiego spadku podaży. Tym samym dopóki konflikt nie zostanie złagodzony notowania ropy prawdopodobnie nie powrócą do spadków.